

Nowy gadżet Bose nie będzie jednak całkowicie oderwany od technologii muzycznej. Bose Frames AR to połączenie kilku urządzeń w jednym: to okulary przeciwsłoneczne z bezprzewodowymi słuchawkami oraz systemem rzeczywistości rozszerzonej. Co ciekawe, nie wykorzystują do przekazywania informacji o otoczeniu żadnego wyświetlacza czy projektora wbudowanego w oprawki, wszystkie dane przesyłane są kanałem audio.
Jeśli chodzi o samą formę, Frames wyglądają jak klasyczne okulary przeciwsłoneczne o nieco zbyt grubych zausznikach. To w nich ukryto całą technologię odpowiadającą za przetwarzanie dźwięku. Producent twierdzi, że zintegrowane głośniki o otwartej konstrukcji dostarczą muzykę wysokiej jakości wprost do naszych uszu. Ale swój prawdziwy potencjał sprzęt ujawni dopiero po sparowaniu ze smartfonem.
Frames wyposażono w zintegrowany mikrofon, który przechwyci komendy głosowe i przekaże je do asystentów głosowych Siri oraz Google. Pozwoli to zdalnie kontrolować głośność muzyki, odbierać połączenia głosowe a nawet obsługiwać nawigację. Wewnątrz ramki zamknięto 9-osiowy czujnik ruchu, który ułatwi okularom ustalenie naszej pozycji. Dzięki temu powiedzą nam, gdzie mamy iść i dostarczą informacji na temat obiektów, na które spoglądamy. Według Bose zintegrowana bateria wytrzyma do 12 godzin w trybie czuwania oraz 3,5 godziny słuchania muzyki. Niestety, jej naładowanie do pełna zajmie aż dwie godziny.
W pierwszej kolejności gadżet trafi do użytkowników ze Stanów Zjednoczonych, w sprzedaży dostępne będą dwa modele urządzenia, z okrągłymi oraz kanciastymi ramkami. Bose Frames AR zadebiutują w styczniu przyszłego roku i trzeba będzie zapłacić za nie 199 dolarów.
Źródło: The Verge / Zdjęcia: Bose

