Strażniczka Istnień: przeczytaj początek fantasy Feliksa W. Kresa
Tajemnicze istoty, niebezpieczne bestie i nieznany wcześniej z serii kontynent - to wszystko oferuje Strażnicza Istnień. Mamy dla was początek tej książki.
Tajemnicze istoty, niebezpieczne bestie i nieznany wcześniej z serii kontynent - to wszystko oferuje Strażnicza Istnień. Mamy dla was początek tej książki.

Wydawnictwo Vesper udostępniło fragment powieści Feliksa W. Kresa pod tytułem Strażnicza Istnień - trzeciej i ostatniej części serii Zjednoczone Królestwa, która doczekała się kilka dni temu reedycji.
Książka Strażniczka Istnień to pierwsza w kolejności napisania część serii Zjednoczone Królestwa, ale obecnie zalecana do czytania po dwóch innych częściach - Piekle i szpadzie oraz Klejnocie i wachlarzu.
W Strażnice Istnień Feliks W. Kres przenosi czytelników w inne miejsce wykreowanego przez siebie świata, a ludzie wcale nie są głównymi bohaterami. Duża część książki pisana jest z perspektywy półdzikiej, działającej i myślącej w zupełnie inny sposób rasy.
Początek książki znajdziecie poniżej, pod opisem i okładką Strażniczki Istnień.
Strażniczka Istnień - opis i okładka
Strażniczka istnień to opowieść o Starej Ziemi Heastseg – tajemniczym lądzie, o którym wielokrotnie wspominano w starożytnych kronikach Zjednoczonych Królestw. Nie wiadomo jednak, czy chodzi o kontynent, czy raczej wielką wyspę. Zaginiony na dwa tysiące lat, został ponownie odnaleziony i po niespełna dekadzie zaginął ponownie. Nie zachowały się dane o jego położeniu, okryto je bowiem ścisłą tajemnicą.
W Strażnicze istnień poznajemy losy bohaterów w czasie drugiej próby kolonizacji Starej Ziemi Heastseg, tajemniczej krainie, gdzie w przepastnych lasach żyje pierwotny lud senea. Dwie historie, dwie narracje, którą spaja przedwieczny byt nie z tego świata – mroczna Egaheer, ukazuje odwieczną walkę natury z cywilizacją.
Gotowi poznać prawdę o losie, który nie pozwala na ucieczkę? Kto jest lepiej przygotowany do pierwszego kontaktu z mroczną siłą? Sięgnijcie zatem po Strażniczkę istnień i odkryjcie, jak wygląda walka o przyszłość, która może nigdy nie nadejść.

Strażniczka Istnień - fragment książki
Senea
Gdy nastał czas rui, porzuciła sforę, porzuciła legowisko. Po Słońcu przyszedł Ciemny Wiatr, potem znowu Słońce i znowu Wiatr… Wreszcie senoo posłyszał tęskny zew senea i przyszedł.
W tym miocie było aż pięć młodych, więc od razu zabiła najsłabsze. Małe senea zostały przy niej, a tamte, gdy zaczęły wyrzynać im się zęby, zaniosła na brzeg rzeki, do senoo.
Wróciła z mieczem i zbroją.
Groźny okrzyk powtórzył się, po czym – z kilku stron naraz – dobiegło niskie, chrapliwe ujadanie. Gryf, niezdarnie kuląc połamane skrzydła, gotów był odeprzeć każdy atak; przysiadał na tylnych łapach, otwierał dziób i skrzeczał wyzywająco, przenikliwie.
Z brunatnozielonego gąszczu wyprysnął złocisty wirujący dysk, zaraz potem drugi i trzeci. W zaroślach i koronach rosnących na obrzeżu polany dębów ponownie rozbrzmiały chrapliwe szczeknięcia senea, a w ich tle falował przepełniony wściekłością i bólem głos gryfa. Olbrzym raz jeszcze próbował się poderwać, ale kikuty odrąbanych dyskami łap nie mogły dać wsparcia ogromnemu ciału. Powalony, wciąż krzyczał ostro, gwałtownie, potężnie, dając wszem wobec świadectwo, że to nie brak odwagi zesłał mu hańbę klęski.
Rozchwiały się gałęzie starych drzew, wraz z szelestem listowia spłynął ku środkowi cienistej polany cały potok parsknięć i prychnięć. Pojedynczy promień Słońca, przebiwszy dach lasu, zamigotał na napierśnikach i karwaszach. Trzy senea wyskoczyły z gęstwy i pobiegły, by otoczyć miotającego się, bezsilnego potwora. Donośne parsknięcia pobrzmiewały w coraz szybszym rytmie.
– O, Saahag! – zawołała jedna. – Źle, Saahag!
I parskała dalej, mrużąc oczy, pokazując dysk tkwiący w ziemi. Broń, zraniwszy łapę gryfa, nie odrąbała jej.
Płowa senea, olbrzymia i mocna, o pośladkach niczym kamienie, piersiach ledwie mieszczących się w kopułach napierś-
nika i udach jak bukowe konary, warknęła ostrzegawczo. Lecz tamte nadal pokazywały sobie dysk („Źle, Saahag!”), więc silny ogon płowej coraz zamaszyściej, coraz gniewniej tłukł krzewy, szarpiąc liście i krusząc gałązki.
Okaleczony gryf targnął się nagle, raz jeszcze pośród skrzeków wyrzucając z piersi resztki mocy; ogromny pazur zahaczył nogę płowej. Zaśpiewał dobywany miecz. Senea, padając, cięła łapę potwora, tamte dwie doskoczyły z boku – i w następnej chwili gryf był bezkształtnym tobołem, pozbawionym skrzydeł i łap.
Tym razem chrapliwe ujadanie dłużej niosło się po puszczy. Senea ponawiały wyzwanie. Zdychający gryf już go nie podjął.
* * *Napiły się świeżej krwi, potem ruszyły ku płowej, liżącej skaleczoną nogę.
– Prędko, Saahag! – rzekła Kemm, najmniejsza, niedorosła jeszcze senea, ta która wcześniej drwiła z nieudanego rzutu.
Stygnie! Prędko, Saahag! Pij!
Saahag poderwała się. Zlizawszy nieco krwi, wskoczyła na nieruchome cielsko. Tamte chciały pójść za jej przykładem, ale tym razem płowa nie pozwoliła, by zlekceważono jej warknięcia. Nastawiwszy miecz, potrząsała groźnie grzywą i szczerzyła zęby, a gdy słabsze senea uciekły, zadarła ogon i oddała mocz na pokonanego wroga, wyzywając do walki wszystkich mieszkańców puszczy. Miecz lśnił, wymierzony w konary starych dębów.
Saahag, przodowniczka senea, obwieszczała kniei swój triumf.
Piekło i szpada - okładka

Mięso gryfa nie było dla senea. Zabrały tylko wątrobę, a całą resztę zostawiły, teren wokół oznaczając moczem („Łup senea, odejdź, precz, precz, tu senea!”). Płowa pobiegła przodem, a tamte za nią.
Pierwsze bryzgi Ciemnego Wiatru przeniknęły w głąb lasu. Poszum się wzmagał. Żółte skrawki Słońca, rozrzucone pośród ściółki, na pniach i na liściach, blakły coraz bardziej. Zniknęły wreszcie, pochłonięte przez mokrą ciemność, coraz gęstszą i gęstszą. Senea odnalazły wykrot pod korzeniami powalonej olbrzymiej czechisy. Ponure dęby sięgały jej kiedyś do bioder – złamało ją niebo, ku któremu zmierzała. Teraz korzystały z owego upadku mchy, grzyby i trawy, pieniąc się obficie wzdłuż całego pnia.
Trzy senea siedziały w jamie, poziewując i przeciągając się w oczekiwaniu, aż Ciemny Wiatr przeminie.
– Bewe, ty weź całą wątrobę – rzekła Saahag do szarej senea, odpychając jednocześnie najmniejszą wiercącą się bez potrzeby i celu.
– Nie – odparła szara. – Wezmę trochę. I ty trochę, i sfora trochę. Sfora najwięcej.
– Trochę to mało. Weź całą. Jedna wątroba. Wiele senea. Jedna wątroba dla wiele to mało – tłumaczyła Saahag.
– Wezmę pół.
– Weź całą, se-ooh!
– Nie.
Rozgniewana Saahag, w której gardle zaczęły drgać groźne powarkiwania, chwyciła Bewe za grzywę i szarpnęła. Bewe wyrwała się, zostawiając płowej garść włosów. Doprowadzona do wściekłości Saahag rzuciła się na krnąbrną, przewróciła ją i zaczęła kopać. Tratowana senea skowyczała:
– Wezmę całą! Whorgh! Wezmę!
– Całą wątrobę. Seh. Seh – dopytywała się Saahag.
– Whorgh, Saahag! Wezmę całą, ao-oou!
Saahag kopnęła ją jeszcze raz i zostawiła. Popiskując, Bewe przypełzła do jej nóg i zaczęła lizać delikatny meszek na udach, chcąc ułagodzić groźną przodowniczkę sfory. Saahag wpuściła ją dalej, ale dość długo trwało, nim umilkły ostatnie groźne warknięcia.
Ciemny Wiatr wypełnił całą puszczę nieprzeniknionym mrokiem. Woda, którą niósł, przesiąkała aż do samego dna kniei, spływając z liści na gałęzie, na konary, wzdłuż pni. Prześwity, wpuszczające wcześniej Słońce, teraz otwierały drogę zimnym strugom.
Wykrot pod korzeniami powalonej czechisy był przepełniony najgłębszą z głębokich ciemności.
– Kharg! – krzyknęła Saahag.
Szerokie uda zwarły się, przytrzymując Bewe, potem rozchyliły się i spięły znowu. Wyprężone nogi uderzyły szarą, odpychając ją w głąb jamy.
– Kha-arg!!
Ciemny Wiatr wciąż siekł strużkami wody, wreszcie odszedł, znużony, kołysząc coraz dalszymi obszarami lasu. Za Wiatrem szło Słońce, zapalając nieogarnioną mnogość kropel, drżących na liściach, pośród traw, mchu i igliwia.
Sztych światła przeniknął pod korzenie obalonej czechisy. Senea spały; Saahag marszczyła czasem wargi, obnażając zęby i warcząc – wtedy tamte dwie bardziej kuliły się u jej nóg, popiskując cicho przez sen.
* * *
- 1 (current)
- 2
Źródło: Vesper



naEKRANIE Poleca
ReklamaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1979, kończy 46 lat
ur. 1986, kończy 39 lat
ur. 1980, kończy 45 lat
ur. 1972, kończy 53 lat
ur. 1984, kończy 41 lat

