fot. Paramount Pictures
Demi Moore w tym roku zachwyciła w Substancji, chociaż udział w tej produkcji nie był wcale tak oczywisty. Zdaniem uznanej aktorki był to przypadek, gdy zrealizowanie scenariusza mogło być olśniewające lub katastrofalne. Moore wystąpiła w wywiadzie dla Hot Ones, gdzie mierzyła się z ostrymi kurczakami, odpowiadając na pytania dotyczące świata filmu. Występ w Substancji porównała do udziału w hicie z Patrickiem Swayzem, czyli Uwierz w ducha.
Przy Uwierz w ducha czułam to samo, ponieważ ten film ma tyle pomieszanych gatunków, że myślałam sobie wtedy: "to może być albo niesamowite albo pier*****ą katastrofą." Zwykle to właśnie sprawia, że myślisz sobie: "Spróbuj. Podejmij ryzyko. Rzuć kośćmi. Zobaczymy, co się stanie."
Uwierz w ducha wywołał też u aktorki skrajne reakcje już podczas czytania scenariusza.
Wydaje mi się, że przez to, że sama byłam młodą osobą, która radziła sobie z utratą partnera, podczas czytania scenariusza byłam porażona tym, jaką żałobę będę musiała z siebie wydostać, żeby to zagrać. Wiem, że jest ikoniczna scena z jednym płaczącym okiem, ale nie planowałam tego, nie miałam kontroli. Po prostu to się stało. Ale ten film pomógł mi z moimi własnymi problemami.
Demi Moore wskazała też największe zagrożenie dla kina i nie tylko. Jest nim odizolowywanie się i kolejne podboje streamingu.
Największe ryzyko, nie tylko w filmie, ale ogólnie w życiu, jest takie, że za bardzo idziemy w stronę izolacji. To wspólnota pozwala nam na grupowe doświadczenia. Chociaż naprawdę kocham streaming, doceniam i uważam, że jest w nim coś uzależniającego dla każdego z nas, to mam nadzieję, że uda nam się znaleźć złoty środek, który pozwoli wrócić ludziom do kin.
Najlepsze filmy romantyczne w historii