Syn mojego przyjaciela (chłopiec umierał z powodu nieuleczalnej choroby) miał życzenie: spotkać Luke'a Skywalkera. Poczułem, że to ja muszę wykonać telefon - jestem jedynym znajomym tej rodziny, który pracuje w przemyśle filmowym. Nie znam Marka, więc zadzwoniłem po prostu do jego agenta. Wytłumaczyłem, że ten chłopiec ogląda Gwiezdne Wojny codziennie i chciałby spotkać nie Marka Hamilla, ale konkretną postać, którą zagrał (choroba trawiła umysł dziecka do tego stopnia, że nie był on w stanie odróżnić, czy Luke jest fikcyjnym bohaterem). Agent bardzo niechętnie odezwał się do Marka, ale kazał nie robić sobie nadziei. 90 sekund później zadzwonił do mnie sam Mark Hamill, który od razu się zgodził i podał swój adres domowy. Nie tylko spotkał się z chłopcem, ale odpowiadał na pytanie za pytaniem (czasami na te same) przez długie godziny jako Luke. Nawet gdy piszę o tym teraz mam łzy w oczach. On miał w sobie współczucie, był uprzejmy i cierpliwy. Dla tego chłopca i jego rodziny to była sprawa ważniejsza niż życie.
Wpis Solomona jest przekazywany dalej w ekspresowym tempie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj