American Film Festiwal 2015: Siła niezależnego kina – relacja
Zakończyła się 6. edycja American Film Festiwal - festiwalu filmów amerykańskich, który odbył się w dniach 20-25 października we Wrocławiu. Po raz kolejny organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali program, który prezentował równy, wysoki poziom.
Zakończyła się 6. edycja American Film Festiwal - festiwalu filmów amerykańskich, który odbył się w dniach 20-25 października we Wrocławiu. Po raz kolejny organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali program, który prezentował równy, wysoki poziom.
American Film Festiwal to coroczna impreza organizowana przez Stowarzyszenie Nowe Horyzonty i Kino Nowe Horyzonty, której celem jest przybliżenie polskim widzom nowych zjawisk i nazwisk w niezależnym kinie amerykańskim. Tych kilka październikowych dni to często jedyna okazja, by zobaczyć w Polsce ambitne, niekomercyjne, autorskie kino prezentowane na największym festiwalu filmów niezależnych w Sundance bądź na innych, mniejszych zagranicznych festiwalach. To także okazja, by spotkać się z twórcami filmowymi, uczestniczyć w dyskusjach czy warsztatach, uczyć się i poznawać mniej znane kino amerykańskie.
W tym roku w programie festiwalu znalazło się 88 starannie wyselekcjonowanych tytułów poukładanych w 11 blokach tematycznych. Każdy mógł więc znaleźć coś dla siebie, a ponieważ wszystkiego obejrzeć się nie dało, wybór spośród tylu interesujących pozycji był naprawdę trudny.
Festiwal przywitał nas uroczyście filmem „Carol”, oczekiwanym dziełem Todda Haynesa z Cate Blanchett i Rooney Marą w rolach głównych. Opinie po seansie były podzielone - z jeden strony chwalono subtelność, piękne kadry i genialne aktorstwo; z drugiej narzekano na mało angażującą emocjonalnie fabułę i zbyt powolne tempo. Z pewnością jednak "Carol" może liczyć się w oscarowych rozgrywkach, więc warto było się z tym obrazem zapoznać także z tego powodu (szczególnie że o dacie kinowej premiery w Polsce nadal nic nie wiadomo).
[video-browser playlist="756173" suggest=""]
W tym roku na American Film Festiwal sporo było eksploracji. Razem z bohaterami poszukiwaliśmy tożsamości seksualnej i sensu życia, dorastaliśmy i dojrzewaliśmy, oswajaliśmy śmierć. Przeżywaliśmy. Amerykańskie kino niezależne tym razem okazało się niezwykle angażujące i głęboko wdzierało się w duszę, głowę i serce. Zostawiało widzów poruszonych, zmieszanych, z masą refleksji i przemyśleń.
„Me and Earl and the Dying Girl”, zwycięzca tegorocznej edycji festiwalu w Sundance, to najlepszy przykład filmu, który trudno było wyrzucić z głowy długo po seansie. Alfonso Gomez-Rejon zrobił wyjątkowy obraz o umieraniu, który został zupełnie pozbawiony patosu i zbędnego dramatu, a za to pełen jest szczerości i - co zaskakujące - lekkości. Dla przeciwwagi dostaliśmy z kolei trudną, wymagającą, naturalistyczną historię w "Opiekunie", filmie Michela Franco nagrodzonym za scenariusz Złotą Palmą w Cannes. Ta nagroda nie dziwi - "Opiekun" jest oszczędny, ale każde słowo zawarte w scenariuszu zostało przemyślane. Tutaj umieranie pokazano w sposób tak odpychający, że po wyjściu z sali kinowej samopoczucie widzów było okropne. I tak właśnie powinno być.
Osiągnąć dojrzałość można także przez poszukiwanie siebie w seksie, jak robiła to bohaterka "The Diary of a Teenage Girl". Nastoletnia Minnie z zaskoczeniem odkrywa seksualne uciechy i władzę, jaką daje świadomość własnej kobiecości. Bardzo dojrzały, feministyczny film z mądrą, choć poddaną w zbyt oczywisty sposób puentą. Seks był też ważnym elementem w "Szalonej nocy", "Efektach" czy "Mandarynce", gdzie posunięto się o krok dalej, bo bohaterami tego szalonego, chaotycznego i szczerego, w całości kręconego iPhone'em filmu są transseksualiści.
[video-browser playlist="756174" suggest=""]
W "Mistress America", które przedstawia bolączki pokolenia Millennialsów, dojrzewaliśmy z bohaterkami, śmiejąc się przez łzy; w ciepłej "Niespodziance" i "Grandma" mierzyliśmy się z niespodziewaną ciążą; we "Franny", "Zabierz mnie nad rzekę", "Dzikiej" dojrzewali nastolatkowie. Samo dojrzewanie przekonało uczestników American Film Festiwal, którzy za najlepszy film uznali "Dope". Zauroczył on wszystkich niesamowitym, nerdowskim tematem, urzekł realizacją, wzruszył mądrością i dodatkowo sprawił, że oglądanie go było dobrą zabawą. Jeśli "Dope" porównywany jest do filmu „Scott Pilgrim vs. the World”, to chyba nie trzeba niczego więcej dodawać - poza tym, że należy spodziewać się bardzo dobrego filmu.
Jedną z europejskich premier na American Film Festiwal był film "Kryzys to nasz pomysł", najnowszy obraz z Sandrą Bullock. David Gordon Green przypomina, dlaczego Sandra jest świetną aktorką, która często marnuje się w nieodpowiednich rolach. Sam film został przyjęty różnie, ale Bullock była powszechnie chwalona. Głośną premierą był także oparty na faktach "The End of the Tour" z Jesse'em Eisenbergiem i Jasonem Segelem, który opowiada o spotkaniu pisarza Davida Fostera Wallace'a z dziennikarzem magazynu "Rolling Stone" Davidem Lipskim. Wyjątkowy, mądry, genialnie napisany film, który dla wielu stał się numerem jeden tej edycji festiwalu. Także dla mnie.
[video-browser playlist="756175" suggest=""]
- 1 (current)
- 2
Źródło: fot. materiały prasowe
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat