„Carnivàle” – pierwszy serial artystyczny?
Wielowątkowy, horrendalnie drogi w produkcji, niejednoznaczny, trudny w odbiorze, nie mający szans sprzedać się za granicą. Nawet zawsze wychwalane HBO zdołało zrealizować tylko jego dwa z sześciu planowych sezonów.
Wielowątkowy, horrendalnie drogi w produkcji, niejednoznaczny, trudny w odbiorze, nie mający szans sprzedać się za granicą. Nawet zawsze wychwalane HBO zdołało zrealizować tylko jego dwa z sześciu planowych sezonów.
- Przed zaraniem dziejów, po wielkiej wojnie między Niebem a Piekłem, Bóg stworzył Ziemię i dał ją we władanie sprytnej małpie zwanej Człowiekiem. Każdemu pokoleniu towarzyszyła istota światła i istota ciemności. Ogromne armie nocami walczyły w odwiecznej wojnie Dobra ze Złem. Walczyły, gdy istniała jeszcze magia, szlachetność i niewiarygodne okrucieństwo. Konfrontacja trwała, aż do dnia, kiedy fałszywe słońce wybuchło nad Trójcą Świętą i Człowiek na zawsze zaprzedał cud za rozsądek – tymi słowami otwiera serial postać grana przez Michaela J. Andersona. Mglista introdukcja wbrew pozorom mówi bardzo wiele. Bo to po prostu nie jest zwykły łatwy serial.
Akcja produkcji HBO rozpoczyna się w latach 30. XX wieku, kiedy to Amerykanie zmagają się z Wielkim Kryzysem, a część stanów dodatkowo obejmuje tzw. Dust Bowl. Umiejscowienie akcji w lokalizacjach dotkniętych katastrofą ekologiczną definiuje wizualną stronę serialu. Trupa cyrkowa, która spotyka przypadkiem głównego bohatera, Bena Hawkinsa, to ludzie biedni, brudni, będący wyrzutkami społeczeństwa. Pośród ogarniającego niemal każdą scenę dymu i pyłu, można zauważyć, że nie brakuje wśród nich dziwaków i odmieńców. Ich przywódcą zaś jest karzeł Samson, który podobnie Tyrion z Gry o tron, niejednokrotnie pokazuje, że wątpliwe walory fizyczne nie muszą skutkować małą pewnością siebie. Wręcz przeciwnie, brawura i cynizm karła sprawiają, że to on rozdaje karty.
Choć prawie każdy odcinek Carnivale opowiada inną historię z życia cyrkowców, którzy co tydzień docierają do nowego miejsca pracy, to właściwie to tylko ta najbardziej widoczna warstwa serialu. Pod warstwą kurzu znajduje się równie istotny wątek ostatecznego konfliktu Dobra i Zła, spajający wszystkie odcinki w jedną całość. Gdy nie podążamy bowiem za artystami cyrkowymi, akcja przenosi się do Kalifornii, gdzie metodystów poucza brat Justin Crowe. Kapłan na Znak Boży zaczyna tworzyć jednak własny Kościół, budząc w sobie tym samym nadprzyrodzone zdolności do manipulacji ludźmi i zaglądania w głąb ich duszy. Jednocześnie szybko okazuje się, że Ben Hawkins, który dopiero co dołączył do trupy Samsona, również przejawia posiadanie tajemniczych sił wskrzeszania i leczenia. Na pozór zupełnie odrębne wątki łączą wspólne sny obu bohaterów, a postępujące narracyjne crescendo wyraźnie dąży do klimaksu w postaci ostatecznej walki Dobra za Złem.
Niejednoznaczność Carnivale nie pozwala jednak widzowi łatwo opowiedzieć się po jednej ze stron i kibicować ulubionemu bohaterowi. Część recenzentów odważyła się przyporządkować wspomniane w prologu istoty ciemności i światła poszczególnym postaciom, ale tak naprawdę nic nie jest tu do końca jasne. Odcienie szarości na twarzach poszczególnych bohaterów zmieniają się, jaśniejąc lub ciemniejąc z odcinku na odcinek. Nawet gdy w końcówce drugiego sezonu dochodzi do wypełnienia się apokalipsy, część pytań wciąż pozostaje bez podpowiedzi.
Daniel Knauf, pomysłodawca serialu, zaplanował fabułę na sześć sezonów. Każde dwa miały składać się na jeden tom, dając w efekcie fabularną trylogię. Wprawdzie stacje kablowe nie boją się realizacji bardzo odważnych projektów, produkcja Knaufa zdaje się przekroczyła granicę ambitnej rozrywki na rzecz stania się dziełem arthouse’owym. Carnivale było skierowane dla widzów, którym niestraszne były nawet sekrety Miasteczka Twin Peaks. Równie dystynktywny styl wizualny, niespieszna i jednocześnie skomplikowana, wielowątkowa narracja – to wszystko, co doprowadziło ostatecznie do upadku dzieła Davida Lyncha i Marka Frosta, Daniel Knauf jeszcze pogłębił i rozwinął. Przy mitologii serialu o cyrkowcach, tajemnice wyspy z Zagubionych wyglądały na dziecięce zagadki.
O ile masowy widz potrafił sięgnąć pamięcią do lekcji historii o Wielkim Kryzysie i Dust Bowl, to druga część opowieści, czerpiąca z teologii chrześcijańskiej, gnostyckiej, a także wierzeń masońskich, znacznie przekraczała jego kompetencje. W czołówce znalazło się też miejsce m.in. dla Ku Klux Klanu, Mussoliniego, Molotova, Stalina i Roosevelt, co otwiera kolejne tropy interpretacyjne, jeszcze bardziej komplikując przesłanie produkcji. Ponadto każda z 17 (!) regularnie pojawiających się w serialu postaci miała swoją przeszłość, która mniej lub bardziej wyraźnie była wyeksponowana w serialu. Istotną rolę w rozumieniu świata Carnivale pełniły nie tylko kolejne odcinki, ale także komentarze twórców. Knauf często dawał fanom pewne wskazówki, które nadawały sprawom nowego wymiaru i napędzały snucie kolejnych teorii.
Skasowana po dwóch sezonach produkcja określana jako dark fantasy kończy się świetnym (ale nierozwiązanym, więc w efekcie szalenie irytującym) cliffhangerem. Serial okazał się zbyt ambitny, nawet jak na kablowe HBO. Warto jednak przetrzeć kurz zbierający się na pudełku DVD i wyciągnąć z niego płytki z Carnivale. Zanim zaczęto grać o tron to właśnie przygody cyrkowców były najciekawszym fantasy w telewizji.
Źródło: fot. ©2003 HBO
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1959, kończy 65 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1962, kończy 62 lat