Filmy tak złe, że aż dobre!
Wielkimi krokami zbliża się premiera czwartej odsłony Rekinado. W związku z tym postanowiłem przygotować krótką listę filmów, które oglądam z wielka przyjemnością, mimo że realizacyjnie kuleją niemal pod każdym względem.
Wielkimi krokami zbliża się premiera czwartej odsłony Rekinado. W związku z tym postanowiłem przygotować krótką listę filmów, które oglądam z wielka przyjemnością, mimo że realizacyjnie kuleją niemal pod każdym względem.
Mózg z planet Arous
reż. Nathan Juran, 1957
Co zrobisz, kiedy jesteś olbrzymim mózgiem z obcej planety pragnącym podbić świat? Oczywiście, że opętasz ciało naukowca i dzięki swojej niezwykłej inteligencji oraz przebiegłości będziesz powoli dążył do celu, dopóki na twojej drodze nie stanie inny mózg i cię powstrzyma. Nic prostszego. Przecież wielki, zły mózg zawsze pragnie podbić obce planety i rządzić nimi w tyranii. Tych i innych absurdów możecie się spodziewać w filmie Mózg z planety Arous. Ten klasyk złego kina nie ma prawa się zestarzeć. Stężenie idiotyzmów i absurdów doskonale bawi do dnia dzisiejszego, zwłaszcza że wszystko jest jak najbardziej serio.
Bloodsport
reż. Newt Arnold, 1988
Krwawy sport – co to był za film! Co za emocje. Co za realizacja. Jaka akcja i niesamowita choreografia walk. I klimat zakazanego turnieju. Jak to się oglądało, kiedy miało się tych naście lat. A teraz pozostaje pytanie – gdzie są te emocje, ta akcja? Na szczęście pozostała jeszcze choreografia. Nie wolno pod żadnym pozorem wracać do filmów, które zdefiniowały nasze dzieciństwo – nie do wszystkich przynajmniej – bo wtedy okaże się, że zostaniemy pozbawieni magii. Krwawy sport po latach nie wzbudza już emocji, zwłaszcza że doświadczeni setkami seansów filmowych, zauważamy braki w realizacji, toporne aktorstwo i fakt, że staje się niezamierzoną komedią. Jednak pomimo tego, iż wiemy, jak kiepsko jest napisany i zrobiony ten film, po raz kolejny zasiadamy przed szklanym ekranem i dajemy się ponieść akcji.
Demony
reż. Lamberto Bava, 1985
Demony Lamberto Bavy i Dario Argento to film, który - podobnie jak Krwawy sport - towarzyszył mi w okresie dorastania. Bardziej jednak na zasadzie zakazanego owocu, gdyż doskonale pamiętam, jak ojciec wygonił mnie do innego pokoju, kiedy na ekranie dokonywała się transformacja w demona. W tamtym okresie ten film mnie przerażał, co mnie obecnie nie dziwi. Z drugiej strony jest to obraz, do którego mam słabość, więc zawsze z wielka przyjemnością umilę sobie wieczór z włoskimi odpowiednikami zombie. Klimat klaustrofobii, przerażenia i drogi bez ucieczki z czasem zastąpiła nostalgia i dobra zabawa, a w towarzystwie ten film zamienia się w niesamowicie dobrą komedię - zarówno pierwsza, jak i druga część (trzeciej nie polecam). Z upływem lat coraz bardziej na tym filmie widać znaki czasu, fatalną realizację i efekty specjalne, ale scena przemiany w kinie nadal potrafi zaskoczyć. I co z tego, że inaczej niż kiedyś?
The Blob
reż. Chuck Russel, 1988
Zastanawiałem się długo, którą wersję The Blob wybrać - czy klasyczną z lat 50., w której wystąpił Steve McQueen, czy jej nowszą, z końca lat 80. Wybrałem tę drugą, głównie dlatego, że bardziej do mnie przemawiała, niemniej obie wersje to doprawdy doskonałe przykłady filmu, który minął się ze swoim przeznaczeniem. Bo czy wielka galareta potrafi przerazić? Nie. Nie potrafi i doprawdy nie wiem, kto wpadł na taki pomysł, i to aż dwukrotnie. Niemniej dobrze się stało, bo Blob stał się w pewien sposób ikoną kina grozy (Hotel Transylwania), chociaż z grozą tak naprawdę ma niewiele wspólnego. The Blob do doskonała komedia, która pierwotnie była planowana jako horror.
Zombeavers
reż. Jordan Rubin, 2014
Zombiebobry to przykład kina świadomie złego. Przykład kina, które zostało zrobione dla maniaków takich produkcji. To film zrobiony z myślą o tym, że będąc złym, okaże się dobrym. To także swego rodzaju hołd złożony klasyce takiego kina z Zabójczymi ryjówkami na czele. Fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa: grupka przyjaciół wybiera się na weekend poza miasto, do malowniczej chatki położonej gdzieś na prowincji. Pech chciał, że miejscowa woda została skażona i przez to miejscowe bobry stały się krwiożerczymi bestiami, spragnionymi (nie wiedzieć czemu) ludzkiego mięsa, a nasi bohaterowie muszą im stawić czoła. Poza tym wirus zombie bobra przenosi się na ludzi, którzy stają się człekokształtnymi bobrami, oczywiście zombie. Prawda, że to wszystko mało odkrywcze? Ale jaką to daje frajdę osobom, które podobnie jak ja w tego typu kinie widzą rozrywkę. To nie tak, że uważam ten film za dobry. Nie. On naprawdę jest zły, ale przez to, że świadomie bawi się z widzem, jest wręcz doskonały.
Filmów tego typu jest znacznie więcej. Sam miałem duże problemy w wyborem powyższych tytułów, bo jak się okazało, trochę ich przez lata się nazbierało. Najważniejsze jest to, że te filmy pomimo swoich niedociągnięć, pomimo braku sensu nadal potrafią bawić. Może nie tak jak miały, ale zawsze - i w tym tkwi prawdziwa magia kina.
- 1
- 2 (current)
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat