Kto tak w ogóle odpowiada za stworzenie postaci Daimosa? Reżyserem jest Tadao Nagahama, ale wbrew tego, co podają niektóre strony internetowe, nie jest on twórcą tej produkcji. Za to odpowiedzialny jest "Saburo Yatsude", znany także z "Voltrona". Napisałem to z użyciem cudzysłowu, gdyż nie jest to jeden człowiek, ale grupa z Toei tworząca seriale.

Na początku lat 90. pojawiła się stacja Polonia 1, która podbijała serca widzów, stając się dla pokolenia czymś niezapomnianym. Kapitan Jastrząb, "Gigi", "Yattaman" oraz przede wszystkim Generał Daimos to produkcje, które przyciągały miliony widzów przed ekrany telewizorów. Dla wielu z nas było to coś kompletnie nowego, co przy zwyczajnych wieczorynkach pokazywało nam, że bajki mogą przedstawiać nam coś zupełnie innego. Generał Daimos był jednym z pierwszych seriali o gigantycznych robotach, które trafiły na polskie ekrany.

Generał Daimos to 44-odcinkowa produkcja będąca mieszanką science fiction i romansu. Podstawą był motyw kosmitów chcących podbić Ziemię, ale aby nadać temu większy wyraz, nacisk położono na coś innego. Zarówno u Ziemian, jak i Baamisjan, którzy chcieli podbić planetę, istniały grupy chcące pokoju oraz te dążące do wojny. Wątek pokojowego współistnienia był istotny w serialu, a polityczne przekonanie opinii ludzi chcących odwetu i wojny często dla bohaterów było trudniejsze niż walki zbrojne robotów. Zwolennikami bitew i zniszczenia ludzkości był admirał Richiter, który wykorzystując gigantyczne roboty niszczył ziemskie miasta. W odpowiedzi w Japonii grupa naukowców stworzyła ogromnego mecha bitewnego zwanego Daimos. Jego pilotem został Kazuya Ryuzaki.

Takim sposobem przez 44 odcinki śledzimy losy Kazuji w walce z przeciwnikami z Baam. Koncepcja polega na przedstawieniu "robota odcinka", z którym Daimos toczy zacięty i emocjonujący pojedynek. Przez pierwsze 25 epizodów widzimy roboty bojowe z Baam, a przez kolejne 19 wojowników mecha, które technologicznie różniły się od zwyczajnych olbrzymów. Każdy odcinek niesamowicie wciągał, a każdy pojedynek oglądało się z wypiekami na twarzy.

Generał Daimos to jednak też romans, który wciągał tak samo skutecznie, jak ta efektowna część serialu. Miłość Kazuji z Ziemi oraz Eriki z Baam w gruncie rzeczy nawiązywała do "Romea i Julii" Szekspira, prezentując kochanków pochodzących z dwóch stron barykady. Ile w tym było emocji! Każdy chyba kibicował Kazuji, by w końcu odzyskał ukochaną i aby żyli długo i szczęśliwie. Często tutaj oferowano nam zwroty akcji i niespodzianki, których efektem było wielkie oczekiwanie na kolejny odcinek. Nie zapominajmy także o istotnym elemencie, jakim jest kultowa piosenka z napisów, którą dało się także słyszeć w ważnych scenach. Chociaż śpiewana jest po japońsku, na pewno wielu widzów, tak jak ja, próbowało nucić lub nawet podśpiewywać podczas oglądania. 

Daimos doczekał się wielu wersji zabawkowych oraz występów w różnych starych grach. Co ciekawe, Polska jest poza Japonią jednym z niewielu krajów, w którym wyemitowano wszystkie 44 odcinki jednym ciągiem. W Stanach Zjednoczonych wybrano tylko najbardziej kluczowe fabularnie odcinki i zmontowano z tego film o tytule "Starbirds".

Lata 90. to okres, gdy w Polsce zakochiwaliśmy się w starym anime. Każdy z seriali Polonii 1 miał swoje lata, ale po zmianie ustroju w końcu trafiały na nasze ekrany. Seriale niezwykłe, które nawet teraz po latach ogląda się z dużą dawką nostalgii i emocji pomimo tego, że technicznie wyraźnie są przestarzałe. Trudno mi nawet wymienić te najlepsze odcinki, ale na pewno z czystym sumieniem mógłbym tutaj wymienić finał serialu, który poruszał w każdym względzie. Generał Daimos to produkcja, która w takim samym stopniu bawiła dzieci i dorosłych, a także po raz pierwszy pozwalał nam zakochać się w koncepcie walczących gigantycznych robotów.