Joan Allen: Dobra historia broni się sama – wywiad
O 4. sezonie serialu Dochodzenie i fenomenie Netflixa rozmawiamy z Joan Allen, odtwórczynią roli pułkownik Margaret O'Neal. Przeczytaj wywiad.
O 4. sezonie serialu Dochodzenie i fenomenie Netflixa rozmawiamy z Joan Allen, odtwórczynią roli pułkownik Margaret O'Neal. Przeczytaj wywiad.
Joan Allen dołączyła do obsady Dochodzenia ("The Killing") w czwartym sezonie, który skupi się na śledztwie w sprawie studentów z akademii wojskowej dla mężczyzn. Rodzina jednego z uczniów została brutalnie zamordowana, a główni bohaterowie – Linden i Holder – muszą rozwikłać zagadkę, ale jednocześnie zmierzyć się z konsekwencjami wydarzeń z finału 3. serii. Z Joan Allen podczas festiwalu Off Plus Camera 2014 rozmawiał Dawid Rydzek.
DAWID RYDZEK: Masz za sobą blockbusterową serię o Bournie, wielkie filmy jak "Nixon" czy Bez twarzy i mniejsze produkcje – jak choćby "The Contender". Ostatnio przeniosłaś się do telewizji i zagrałaś w Luck oraz Dochodzeniu. Wypróbowujesz wszystkie możliwe opcje?
JOAN ALLEN: To wyszło jakoś tak przypadkiem. Nie planowałam skrupulatnie swojej kariery, bardzo trudno to zresztą zrobić w tym biznesie. Jasne, sama podejmuję decyzję, co chcę robić, a czego nie, ale ta kontrola swojej ścieżki zawodowej jest dość ograniczona. Ostatnio telewizja rośnie w siłę, coraz więcej osób tam się przenosi, coraz ciekawsze projekty tam powstają. Wszystko ostatecznie sprowadza się do samej historii – tego, czy jest ona dobra, czy ci się podoba, czy chcesz stać się jej częścią. Branża się zmienia i tego typu tytuły częściej pojawiają się raz tu, raz tam. Stacje kablowe ostatnio mocno się rozwinęły, internet zaczyna stawiać na własne produkcje. Mamy teraz ogromny wybór dotyczący nie tylko tego, co oglądać, ale także jak, kiedy i gdzie oglądać.
Czytaj także: "Dochodzenie" - obsada na zdjęciach promocyjnych
Widziałaś poprzednie sezony Dochodzenia?
Nie widziałam całości. Obejrzałam większość pierwszego sezonu i część trzeciego, więc mam trochę do nadrobienia. Jestem za to na bieżąco z czwartym, bo zagrałam we wszystkich sześciu odcinkach. (śmiech)
Co cię przyciągnęło do tego serialu?
Mireille Enos i Joel Kinnaman są fantastyczni. Serial ma też swój styl i wartość artystyczną, która jest nie do przecenienia. Veena Sud, która go stworzyła, jest niezwykle inteligentną kobietą i świetnie się z nią dogadywałam. Ciekawa jest też postać, którą gram. Jestem pułkownikiem pracującym w męskiej akademii wojskowej. Nigdy nie grałam wcześniej bohaterki, która jest w armii, tak więc ten świat – jakże inny od mojego – bardzo mnie fascynował.
To będzie kolejna silna postać kobieca; za sobą masz już chłodną Pamelę z filmów o Bournie i ciągle rywalizującą Laine z "Ukrytej prawdy".
Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak chwalenie się, ale chyba po prostu coś we mnie takiego jest, że przyciągam role bohaterek z silną psychiką.
Co najbardziej spodobało ci się w czwartym sezonie Dochodzenia?
Nie mogę zbyt wiele zdradzić… ale to finałowy sezon i scenarzyści wiedząc to, już na początku mogli dobrze pokierować rozwojem głównych bohaterów tak, by dać im i serialowi godne zakończenie. Dużo będzie się działo w relacji Linden i Holdera, ich wątek zostanie należycie zwieńczony. Moja bohaterka zaś pojawia się w kontekście morderstwa z tego sezonu. Jeden z kadetów z prowadzonej przeze mnie szkoły traci w wyniku tej zbrodni rodziców i dwójkę rodzeństwa. Wszystko kręci się więc wokół tego chłopaka, jego rodziny i mojej osoby. W ten świat wkraczają Linden i Holder, jednocześnie oczywiście mając własne zmartwienia, które są kontynuacją tego, co widzieliśmy w finale ostatniej serii.
Czytaj także: "Dochodzenie" - dłuższe odcinki i wulgarny język
Byłaś zaskoczona rozwiązaniem sprawy morderstwa?
Kwestia poznania tożsamości mordercy to w ogóle ciekawe przeżycie. Na początku dostałam ledwie strzępki informacji, tak żeby wiedzieć mniej więcej, co się wydarzyło. Cały czas moja wiedza nie wykraczała poza tą, którą posiadali Linden i Holder. Kiedy dostaliśmy zaś scenariusze ostatnich dwóch odcinków sezonu, imiona postaci w kluczowych scenach były zakryte. Do ostatniej możliwej chwili właściwie nie było wiadomo, kto za tym wszystkim stoi.
Jak to jest być kimś nowym w obsadzie? Joel i Mireille grają już w Dochodzeniu od kilku lat.
Na szczęście szybko znalazłam swoje miejsce na planie, co było o tyle trudne, że nie tylko aktorzy, ale także ekipa od początku serialu właściwie się nie zmieniła. To zupełnie inna sytuacja niż w przypadku filmów, gdzie nie ma czasu, by nawiązać tak silne więzi. Zupełnie inaczej też pracuje się z reżyserami, którzy co tydzień się zmieniają. Gdy ma się pytania jako aktor, często to nie do niego się je kieruje, ale do producentów lub showrunnera.
Te zmiany reżyserów są odświeżające czy bardziej frustrujące?
Są… interesujące. To wszystko było dla mnie bardzo dziwne, bo nigdy nie pracowałam przy takim telewizyjnym projekcie. Kręcenie jednego odcinka zajmowało osiem dni, a ja na planie zawsze byłam podczas dwóch z nich. Zanim więc zdążyłam dobrze poznać daną osobę i jej metodę pracy, już kończyłam zrobić swoje. To było jednak ciekawe doświadczenie, wymagało ode mnie rzeczy, których nigdy wcześniej nie musiałam robić, niczym napinanie zaniedbanego od dawna mięśnia. Niemniej wydaje mi się, że zmiany reżyserów mogły następować dzięki temu, że cały czas nad nimi była Veena Sud, która nad wszystkim czuwała. Stanowiła łącznik między każdym kolejnym reżyserem.
Jak bardzo różnią się metody pracy różnych osób?
Bardzo konkretny grafik i deadline’y, jakie obowiązują w telewizji, mocno ograniczają reżyserów, więc nie mają oni wielkiego pola manewru. To jednak często zupełnie inni ludzie, mający za sobą różne doświadczenia i różne zaplecza, więc niejako siłą rzeczy prezentują własne techniki i sposoby pracy. Jedni reżyserzy najpierw zamykają się z aktorami i rozpracowują po kolei scenariusz, drudzy robią to z całą ekipą, a jeszcze inni od razu kręcą, zajmując się wszystkim na bieżąco. Nie ma jednej słusznej metody pracy, wiele rzeczy można osiągnąć różnymi sposobami.
Cieszysz się, że czwarty sezon będzie dystrybuowany przez Netflixa?
Bardzo! Netlix jest ostatnio na topie - i nie bez przyczyny. Oglądałam pierwszy sezon House of Cards i uważam, że to świetny serial. Ma znakomite aktorstwo i scenariusz, po prostu jak w kinie. Ludzie uwielbiają też Orange is the New Black. Choć tak naprawdę w ostatecznym rozrachunku nie ma znaczenia, jak i gdzie będzie można daną produkcję zobaczyć. Dobra historia i tak się obroni.
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1987, kończy 37 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1947, kończy 77 lat
ur. 1955, kończy 69 lat