Kinowe premiery lutego 2015 – opinie redakcji
Co przyniósł drugi miesiąc 2015 roku? Czy był to okres ciekawych premier kinowych? A może klap? Oto redakcyjne opinie o kinowych premierach lutego 2015.
Co przyniósł drugi miesiąc 2015 roku? Czy był to okres ciekawych premier kinowych? A może klap? Oto redakcyjne opinie o kinowych premierach lutego 2015.
"Dzień z życia blondynki"
Agnieszka Sudoł: Film spełnia swoją rolę. Można zarzucać mu sztampowość czy popadanie w stereotypy, lecz nie można mu odmówić poczucia humoru. Śmiałam się wtedy, kiedy miałam się śmiać (plus w kilku innych miejscach). I nie oszukujmy się - główną bohaterką nie jest wcale Elizabeth Banks, a noszona przez nią żółta sukienka, która w widowiskowy sposób zdobywa film.
[video-browser playlist="659170" suggest=""]
"Polskie gówno"
Jędrzej Skrzypczyk: Tym filmem rozpocząłem 39. Festiwal w Gdyni - no cóż, tytuł mówi wszystko. Zaśmiać się rubasznie co prawda można, ale nie zmienia to faktu, że to film niepotrzebny, nieprzemyślany i który powstał tylko po to, by miło połechtać ego twórców i pokazać, jacy są niemainstreamowi, alternatywni oraz że “Punk’s not dead”... obawiam się, że jednak tutaj krzyżyk już można postawić.
Kasia Koczułap: Meh, ten film jest dokładnie taki, jaki ma tytuł. Ze wszystkim w nim przesadzili - w efekcie wyszła niestrawna papka.
Beata Zawadzka: Co można powiedzieć. Film, przy którego kręceniu wszyscy znajomi na pewno bawili się świetnie. Publiczność bawi się dużo gorzej.
Kamil Śmiałkowski: Ale z was wapniaki. Tam jest przecież kupa dobrych żartów (oczywiście z przewagą kupy, ale nie zmienia to faktów). Dzieło nierówne, w dużej mierze amatorskie, ale pełne zapału, inwencji i energii. Z pewnością nie jest to moje ulubione kino, ale bardzo mnie cieszy, że takie filmy powstają. Za własne pieniądze twórców, na pohybel cwaniaczkom rynku muzycznego i wszystkich innych branż oraz ideologii. W sumie jestem za.
[video-browser playlist="659176" suggest=""]
"Jupiter: Intronizacja"
Jan Stąpor: Wiem, że to taki (średnio udany) mashup kliszowych wątków z kina SF/fantasy, ale sprawiający wrażenie posiadania dość dużego dystansu do siebie, przez co bawiłem się naprawdę świetnie. Motyw z pszczołami - bezbłędny.
Kamil Śmiałkowski: Ot, takie oglądadełko za wielkie pieniądze. Wachowskim raz trafiło się idealne zgranie treści, formy i potrzeb widzów, a od tego czasu wychodzi im tylko forma. Tak jest i tym razem. Mnóstwo nawiązań, mnóstwo tropów i efekt niespecjalnie interesujący. Acz jak się pójdzie do sali z trzęsącymi fotelami, to człowiek na pewno nie zaśnie na seansie. Dużo trzęsie.
Adam Siennica: A mi się nie podobało. To przede wszystkim jest tak wtórne, że aż bliskie plagiatowi. Kiedy dostrzegłem sceny z "Gwiezdnych Wojen" skopiowane w stopniu 1:1, aż nie mogłem uwierzyć, że ktoś posuwa się do czegoś takiego. Nuda, brak emocji, nieciekawa historia i mało widowiskowo.
[video-browser playlist="656798" suggest=""]
"Dzika droga"
Jędrzej Skrzypczyk: Wielkie zaskoczenie! Bezbłędna konstrukcja, fantastyczna narracja i cudowna Reese Whiterspoon! Piękne kino drogi, okraszone ślicznymi zdjęciami Belangera - naturalnymi, brudnymi, ale i ukazującymi dzikość natury w całej okazałości. Zapomnijcie o “Witaj w klubie”, bo nowy film Vallee to dzieło o klasę wyższe. Bolesny, smutny, piękny feel-good movie.
Kasia Koczułap: A ja się z Jędrzejem nie zgodzę. Dla mnie nadmierna egzaltacja zabiła ten film. Dłużył mi się. Niby zamglone zdjęcia wcale nie dały efektu melancholii, raczej byłam znudzona. Reese bardzo dobra, Dern też, ale ostatecznie już o tym filmie prawie nie pamiętam. Za bardzo był nadmuchany.
Jan Stąpor: Nieudany eksperyment genderowy, ponieważ “Wszystko za życie” jest filmem znacznie mniej pretensjonalnym i bardziej szanującym inteligencję oraz wrażliwość widza.
[video-browser playlist="651782" suggest=""]
"Warsaw by Night"
Jan Stąpor: Ktoś w ogóle oczekiwał czegokolwiek na poziomie od tego filmu? Ponieważ wszystko (no, może oprócz pracy operatorskiej w niektórych ujęciach, gdzie operator po prostu potrafi płynnie wejść lub zejść po schodach) było zrobione nie tak: spojrzenie na stolicę jako miasta blichtru, sukcesu, niedojedzonych kebabów wyrzucanych do kosza na śmieci, neonów rodem z tandetnego solarium oraz taksówkarza, który mieszka w lofcie z artystką, że o grze aktorskiej i fabule nie wspomnę. Bardzo chętnie też zadałbym pytanie panu reżyserowi, czy uważa, że wszystkie lesbijki noszą krótkie niebieskie włosy.
Kamil Śmiałkowski: Nie mam nic przeciwko takim filmom. Wyraziście sprofilowane pod konkretną publiczność, przyzwoicie zrealizowane, z kilkoma dobrymi rolami, trochę może zbyt pod linijkę, ale skoro ktoś tak sobie wymyślił i w tej formule nie popełnił błędów, to czemu nie. Widownia rzecz zweryfikowała - okazało się, że wielu chętnych na taką konstrukcję dziś nie ma. Nawet wśród warszawskich pań. Więc w sumie rzecz do zapomnienia.
[video-browser playlist="659172" suggest=""]
"Serena"
Kasia Koczułap: Nie. Nudny, miałki, pretensjonalny i bardzo słabo zagrany. A dodatkowo scenariusz nie miał sensu.
Jan Stąpor: Musiałem wyjść po pół godziny, ponieważ znacznie wygodniej śpi mi się we własnym łóżku.
[video-browser playlist="638843" suggest=""]
"Pięćdziesiąt twarzy Greya"
Janusz Wyczołek: Byłem. Obejrzałem w całości. Obśmiałem się jak mało kiedy.
Michał Talaśka: Utrzymuje poziom książki. Bardzo niski poziom.
Joanna Malita: Nudny jak stąd do wieczności. Chemii między aktorami brak (chyba że za chemię uznać lekki hejt). Tylko soundtrack przyzwoity, ale tym można się bez filmu zachwycać.
Kasia Koczułap: O tym filmie powiedziano już chyba wszystko, więc podsumowując - szkoda każdej złotówki na bilet. Wszystko w nim było złe, oprócz soundtracku i ewentualnie gry aktorskiej Dakoty Johnson.
[video-browser playlist="616852" suggest=""]
"Tajemnice lasu"
Kamil Śmiałkowski: Dobre. Mnóstwo świetnych aktorów, klasyczny broadwayowski musical, który w ogóle się nie zestarzał (a i tak go ciut przycięto i uczesano na potrzeby kina). Świetne piosenki (polecam tę z dwójką książąt) i fajna stylizacja na coś pomiędzy ekranem a sceną. Wydawało się, że Disneya nie stać na taki dystans do bajek, na których przecież jedzie od dekad, a tu proszę.
Kasia Koczułap: A dla mnie tylko średnie. Wszystkiego było za dużo i w efekcie wszystkiego za mało. Ale Emily Blunt przyćmiła Meryl Streep, a to już wiele znaczy.
[video-browser playlist="661635" suggest=""]
"Kingsman: Tajne służby"
Janusz Wyczołek: Obejrzałem chwilę po wyjściu z “Greya”. Obśmiałem się jeszcze bardziej, ale w tym przypadku zgodnie z wizją reżysera.
Joanna Malita: Groteskowo-szpiegowsko-dowcipne, lekko w stylu Tarantino (ale raczej “Od zmierzchu do świtu” niż czegokolwiek innego). Zacna obsada, trzy kilo radosnej rozrywki - czego chcieć więcej?
Kasia Koczułap: Rewelacja! Piękni angielscy dżentelmeni ratujący świat za pomocą parasolek i przemawiający tymi wspaniałymi akcentami to spełnienie mojego mokrego snu. Bawiłam się wspaniale, w wielu momentach miałam ochotę pisnąć z uciechy. Polecam każdemu.
Jan Stąpor: Naprawdę dobrze się ogląda - stopniowo i z wyczuciem wprowadza w komiksową konwencję, którą Vaughn ma opanowaną wprost do perfekcji, a do tego tyle zręcznie wykorzystanych zapożyczeń z kina akcji!
Kamil Śmiałkowski: Dla mnie film miesiąca, a może i wielu miesięcy. Właśnie takie kino lubię najbardziej. Mocne, szybkie, z dystansem do samego siebie. I do tego sepleniący Samuel L. Jackson. Naprawdę rewelacja.
Adam Siennica: Pozostaje mi jedynie powtórzyć wszystko powyższe - rewelacja. Zabawnie, pomysłowo i ze świetnie nakręconymi scenami walk, co jest rzadkością w hollywoodzkim kinie.
[video-browser playlist="615142" suggest=""]
"Anioł śmierci"
Beata Zawadzka: W zamierzeniu zapewne miał to być nastrojowy, gotycki horror - i na pewno w warstwie wizualnej taki jest. Niestety film jest wyraźnie rozbity na dwie części i o ile początek oraz wprowadzenie w historię jest znakomite, tak rozwinięcie i zakończenie niestety rozczarowuje przewidywalnością. Dla fanów gatunku.
[video-browser playlist="638458" suggest=""]
"Snajper"
Marcin Zwierzchowski: Film bardzo amerykański, bardzo czarno-biały, zrobiony wedle znanych schematów. Ale jednak coś w sobie ma, bo potrafi zainteresować, a mimo sporego “wybielania” postaci głównego bohatera i tak pokazuje go jako człowieka skomplikowanego, trudnego do ocenienia. Tylko to zakończenie, ostatnie sceny, to takie trochę budowanie pomnika.
Kasia Koczułap: Nie zostawia miejsca na żadną interpretację. Film doskonale czarno-biały, pomnikowy i mocno jednostronny. Ale z drugiej strony fajne jest to, że Amerykanie tak potrafią honorować swoich bohaterów. To film do bólu amerykański i tyle. Trzeba to zaakceptować.
Kamil Śmiałkowski: Lubię wyraziste kino patriotyczne, a to chyba najlepsze, co w tym gatunku stworzono od czasów “300”. Uczmy się takiej roboty od Amerykanów - jak opowiadać równocześnie z wyrazistą tezą i dobrze na poziomie rzemiosła.
Adam Siennica: Jakoś nie przeszkadza mi tu ten patos, jednostronność i wybielanie, bo dobrze się to ogląda. Są emocje, świetny Bradley Cooper i rozrywkowa warstwa warta uwagi.
[video-browser playlist="670721" suggest=""]
"SpongeBob na suchym lądzie"
Kamil Śmiałkowski: Śmieszne. Momentami bardzo śmieszne. I dla dzieci. Chwilami bardzo dla dzieci. I w sumie tyle.
[video-browser playlist="663689" suggest=""]
"Dwa dni, jedna noc"
Kasia Koczułap: Pozytywne zaskoczenie! To bardzo surowy, skromny film, który opowiada o ważnym problemie za pomocą prostych obrazów i słów, a Marion była rewelacyjna.
Jan Stąpor: Siła Dardennów zawsze tkwiła w przedstawianiu codziennych, zwyczajnych wydarzeń w świeży i niezwykły sposób. Tymczasem dostajemy absolutnie zwykły, nieporywający i wyciszony obraz opowiadający o kobiecie z klasy pracującej, walczącej z klasą pracującą, z którego nie wynika niestety za wiele.
[video-browser playlist="659543" suggest=""]
"Disco Polo"
Kasia Koczułap: Nie wszystko im się w tym filmie udało, widać te wady i niedociągnięcia, ale ostatecznie jestem na tak. Odważny film, który śmieje się sam z siebie i robi to dobrze. Niezła mieszanka nostalgii, zabawy i polskiej żenady. Kicz, ale prawie zawsze świadomy. Trzymam kciuki za dystans Bochniaka.
Jan Stąpor: Największe wrażenie robi fakt, że jest to debiut fabularny, który jest niesamowicie prężny i odważny, a przy tym jest maksymalnie świadomym i dopracowanym od strony warsztatowej dziełem z rewelacyjnie wykorzystanym aktorskim potencjałem. To jeden z tych filmów, o których nie warto słuchać opinii innych, tylko lepiej przekonać się na własnej skórze i samemu odwiedzić kino!
Kamil Śmiałkowski: Bardzo dobre. Film będącym hołdem i chichotem zarazem. Pełen mniej lub bardziej subtelnych aluzji, a przy tym prostej, konkretnej fabuły, by nie rzec bajki. Na zadany temat. Chyba że kogoś naprawdę bardzo bolą piosenki disco polo - to lepiej nie, bo po co cierpieć.
[video-browser playlist="651453" suggest=""]
"Asteriks i Obeliks: Osiedle bogów"
Kamil Śmiałkowski: Kinowe “Asteriksy” już od ładnych kilku lat trzymają poziom i niezależnie od tego, czy to animacja, czy fabuła, czy jak teraz animacja 3D, to po prostu rasowa familijna rozrywka. Tym razem również.
Adam Siennica: Obawiałem się, że animacja komputerowa zabierze ducha Asteriksowi i spółce, ale bardzo się pomyliłem. Ten film ma wszystko to, czego można oczekiwać po przygodach dzielnych Galów - humor, akcję, popkulturowe smaczki i emocje.
[video-browser playlist="657590" suggest=""]
"Co robimy w ukryciu"
Kasia Koczułap: Takiego filmu o wampirach jeszcze nie widzieliście! Szalone, absurdalne, zabawne, wspaniałe mocumenatry, które jest absolutnie najlepszą komedią poprzedniego roku na świecie. Bardzo rzadko w kinie zdarzają się takie perełki. Jestem w tym filmie zakochana.
[video-browser playlist="670717" suggest=""]
"Zjazd absolwentów"
Krzysztof Piskorski: Tak mocne debiuty zdarzają się rzadko. Duńska artystka Anna Odell, autorka scenariusza, reżyserka i odtwórczyni głównej roli, stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego stała się ofiarą klasowej przemocy, i przezwyciężyć traumę, z którą zmaga się do dziś. Poruszająca historia, szczera i bolesna, o niezwykłej sile emocjonalnej.
[video-browser playlist="659646" suggest=""]
"Biały bóg"
Krzysztof Piskorski: Spojrzenie na ludzi oczyma porzuconego psa. Brutalny świat, w którym człowiek okazuje się prawdziwą bestią. Zdecydowanie nie dla fanów ckliwych opowiastek o Lassie. Sceny z udziałem armii psów, jakich w kinie jeszcze nie było. Koniecznie!
[video-browser playlist="663512" suggest=""]
Dzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat