Różowe lata 60-te. Wywiad z Aaronem Statonem
- Najbardziej urzeka mnie w serialu jego realizm. Udało nam się uchwycić atmosferę tamtych czasów - mówi o Mad Men serialowy Ken Cosgrove, Aaron Staton. Aktor opowiada nam o przedstawieniu dekady z życia Ameryki w najchętniej nagradzanym serialu ostatnich lat.
- Najbardziej urzeka mnie w serialu jego realizm. Udało nam się uchwycić atmosferę tamtych czasów - mówi o Mad Men serialowy Ken Cosgrove, Aaron Staton. Aktor opowiada nam o przedstawieniu dekady z życia Ameryki w najchętniej nagradzanym serialu ostatnich lat.
Co prawda to Homeland zgarnęło ostatnio większość statuetek Emmy i Złotych Globów, ale produkcja stacji AMC wciąż pozostaje na szczytach list wielu krytyków. Do Polski dzięki Sundance Channel trafia właśnie jej drugi sezon - premiera w czwartek, 31 stycznia o 22.00. O tym, dlaczego Mad Men odniósł taki sukces, rozmawiamy z Aaronem Statonem, jedną z gwiazd serialu.
Akcja Mad Men to odległe – zarówno dla obsady, jak i widzów - lata 60. Jak je oceniasz?
- Nie miałem okazji w nich żyć, więc w sumie nie wiedziałem o nich tak wiele. Dzięki serialowi dowiedziałem się więcej. Zwykle do przeszłości podchodzimy z nostalgią, staramy się pamiętać te dobre strony. Mad Men jednak postępuje nieco inaczej - wykorzystuje lata 60. jako tło. Wtedy na świecie wydarzyło się naprawdę wiele, zarówno pod względem społecznym, jak i historycznym. Zmiany zachodziły nie tylko w kulturze amerykańskiej, ale na całym świecie. To idealny czasy do przedstawienia życia zwykłych ludzi. Jacy wtedy byli? Jak ich ukształtowała tamta dekada? Lata 60. to tylko tło, bo tak naprawdę oglądamy codzienność. Zwykłe poniedziałki, zwykłe wtorki ludzi, których zawody istnieją także i dziś. Pewne rzeczy, jak choćby związki, relacje łączące bohaterów się nie zmieniają. Wszystko to oglądamy jedynie w kontekście tamtych czasów. Pierwszy sezon, pierwszy odcinek serialu właściwie rozpoczyna się w roku 1961, a więc na początku lat 60. Jednocześnie to tak naprawdę apogeum ery powojennej, całych lat 50. - widzimy rosnąca w siłę klasę średnią i rozwój amerykańskiej dumy. Następuje rozkwit wszystkich pozytywnych uczuć po otrząśnięciu się z drugiej wojny światowej, intensyfikuje się poczucie amerykańskiej tożsamości narodowej. To fascynujące tło historyczne.
[image-browser playlist="595264" suggest=""]©2013 Sundance Channel
Więc lata 60. to tylko tło?
- To, co najbardziej urzeka mnie w tym serialu to jego realizm. Udało nam się uchwycić atmosferę tamtych czasów. Minęło już sporo lat i patrzymy na tamtą dekadę z dystansem. Dzięki Bogu, że żyjemy w takich czasach, w jakich żyjemy, bo wiele rzeczy związanych z kwestiami społecznymi, które miały wtedy miejsce, jest dziś wręcz nie do uwierzenia. Bohaterowie żyją w świecie, którego reguły byłyby dziś zupełnie nieakceptowalne. Rasizm i seksizm choćby były tam na początku dziennym. Mad Men to nie jest serial o latach 60. To serial o grupie ludzi - o Donie Draperze i innych, którzy go otaczają. Żyją w latach 60., więc doświadczamy tamtych czasów, ale poprzez oglądanie codzienności tych postaci. Gdyby akcja serialu została osadzona w czasach obecnych, też pewnie zaobserwowalibyśmy rzeczy, które w naszej kulturze muszą się zmienić. Dużo łatwiej jednak jest przenieść się w przeszłość. Lepiej rozumiemy zachodzące procesy, znamy przecież już ich skutki.
Mad Men nie boi się pokazywać problemów, które dotknęły tamte czasy. Nie brak w nim właśnie seksizmu, rasizmu czy homofobii i kontrkultury.
- To szczery do bólu serial. Kiedy myślimy o latach 60., przypomina nam się Woodstock, wojna w Wietnamie, pojawienie się hipisów. To czasy, w których ludzie się zmieniali, kiedy zaczęli sobie zdawać sprawę z pewnych rzeczy. Tamci ludzie chcieli zmian. Serialowi udaje się przedstawić fragment zapomnianej historii. Nie zapomnianej w sensie wypełniania luk w faktach, ale pokazania procesów, które doprowadziły do takiego a nie innego stanu rzeczy. Pokazuje, jakie były wtedy nastroje społeczne, co ludzi cieszyło i frustrowało. W Mad Men nie obserwujemy legendarnych postaci historycznych, ale przede wszystkim zwykłych ludzi. Patrzymy na życie przeciętnej rodziny, na którą te wszystkie znane nam wydarzenia w jakiś sposób wpływają.
Ta przeciętna rodzina jednak wcale nie oznacza nudy, a przynajmniej nie wskazują na to recenzje krytyków i wyniki oglądalności. Z każdym sezonem wydaje się być jeszcze lepiej niż poprzednio.
- To wszystko zasługa scenarzystów. Sposób, w jaki te postacie są zarysowane, w jaki opowiadane są historie, jest niesamowity. Fabuła ciągle ewoluuje, zmienia się, pozostając jednocześnie na szalenie wysokim poziomie. Sam jestem zresztą ogromnym fanem tej całej historii. To, co bardzo sobie cenię to fakt, że serial podąża według bardzo konkretnie wytyczonej linii czasowej. W Polsce startuje teraz dopiero drugi sezon, więc ten motyw dopiero się rozkręca, ale widać to od samego początku. Poza tym, Matt Weiner i reszta scenarzystów mają świetne pomysły na wykreowanie napięcia. Nie sztucznego suspensu, ale prawdziwego napięcia, uczucia pozwalającego myśleć, że może zdarzyć się naprawdę wszystko. Nic nie jest wymuszone, nic nie jest schematyczne. To nie jest produkcja z taką samą fabułą w każdym odcinku – to złożona, wielowątkowa narracja, gdzie najmniejszy szczegół może odegrać kluczową rolę nie tylko w pojedynczym epizodzie, ale sezonie serialu. Albo w całej dekadzie, czego skutki odczuwają i bohaterowie, i my.
[image-browser playlist="595265" suggest=""]©2013 Sundance Channel
Jak na serial, w którym właściwie niewiele się dzieje, zaskakująco dużo jest zwrotów akcji.
- Dokładnie! Nigdy nie wiadomo, co się stanie, choć paradoksalnie serial jest osadzony w przeszłości, więc przebieg wydarzeń doskonale znamy. Możemy otworzyć podręcznik do historii i zobaczyć, co i kiedy dokładnie będzie miało miejsce. Ale to tylko historia - serial jej nie opowiada, on się nią posługuje. Don Draper nie istniał naprawdę, jasne, jednak nie został on zupełnie zmyślony. Wszystko to, co dzieje się na ekranie miało gdzieś swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Tu znów widać kunszt scenarzystów - wiemy na przykład, że Kennedy zostanie wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych i jaką politykę prowadził, ale wciąż nie potrafimy przewidzieć, jak to wpłynie na życie naszych bohaterów. Jak to wpłynie na zwykłego człowieka, albo na pracownika agencji reklamowej przy Madison Avenue i jego żonę.
Teraz trwają prace nad szóstym sezonem, a już w piątym akcja serialu przeskoczyła ku końcowi lat 60. Jaki rok zastanie bohaterów, gdy serial się skończy?
- Nie mam pojęcia, oczywiście twórcy nic aktorom nie mówią… Ale to w sumie dobrze, bo każdy sezon to kolejny skok w czasie, kolejna niespodzianka.
Czytaj więcej: Drugi sezon "Mad Men" na Sundance Channel od 31 stycznia
Źródło: fot. ©2013 Sundance Channel
Kalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1961, kończy 63 lat
ur. 1959, kończy 65 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1962, kończy 62 lat