A Plague Tale: Requiem – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 18 października 2022Średniowieczna Francja nie jest odpowiednim miejscem pary bohaterów A Plague Tale: Requiem - gry, w której zarówno mrok, jak i światło mogą zwiastować śmierć.
Średniowieczna Francja nie jest odpowiednim miejscem pary bohaterów A Plague Tale: Requiem - gry, w której zarówno mrok, jak i światło mogą zwiastować śmierć.
W XV-wiecznej Francji młodzi bohaterowie poszukują schronienia na południu kraju. Uciekają nie tylko przed wojną, ale przede wszystkim przed zarazą, która próbuje zdziesiątkować kraj i przejąć kontrolę nad małym, sympatycznym chłopcem z potężną mocą, która jest jego darem i przekleństwem. W wojażach towarzyszy im matka i młody alchemik - Lucas. Przygoda, której będziecie świadkami, nie jest usłana różami. To mroczna opowieść pełna bólu, cierpienia, smutku i przyziemnych radości. A Plague Tale: Requiem to zdecydowanie gra lepsza od swojej poprzedniczki.
Nadzieja umiera ostatnia
Requiem to niemal bezpośrednia kontynuacja A Plague Tale: Innocence. Między pierwszą a drugą odsłoną mamy półroczny przeskok w czasie, w którym bohaterowie podążają na południe, by tam osiąść i zacząć życie od nowa. Mają na to nadzieję, gdyż od miesięcy Hugo, brat Amici, nie miał ataków choroby, przeklętej skazy, która zabija go od środka. Sielanka nie trwa niestety długo. Skaza z czasem daje o sobie znać, niemal zabijając młodzieńca. W trakcie jednego z napadów ma on jednak wizję, która daje mu nadzieję. Chce z siostrą odnaleźć tajemnicze miejsce, w którym być może znajdzie ukojenie i lekarstwo.
Światłość i mrok
W grze ponownie istotną rolę odgrywają światło i mrok. To pierwsze kojarzy nam się ze schronieniem, drugie zaś wzbudza w nas strach i uczucie ciągłego zagrożenia. To właśni te dwa światy nierozerwalnie przeplatają się w A Plague Tale: Requiem.
W produkcji (podobnie zresztą jak we wcześniejszej odsłonie) szczury boją się światła. Naturalnie więc ciągniemy bohaterów w miejsca, gdzie światła nie brakuje. Jak takich nie ma, to staramy się je sami stworzyć (o ile gra nam na to pozwala). W promykach ognisk, pochodni czy palenisk znajdujemy chwilę spokoju, ale jednocześnie… wystawiamy się na widok tych, którzy poszukują rodzeństwo. Rzec można: z deszczu pod rynnę. Dopiero tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa w kotka i myszkę. To właśnie w takich lokacjach, gdzie mamy do czynienia ze szczurzą zarazą i ludzkim wrogiem, czujemy dreszczyk emocji i kombinujemy. Kombinujemy, jak tu przetrwać kolejne minuty do opuszczenia kłopotliwej lokacji.
Sposobów na przetrwanie jest kilka. Ten najciekawszy, ale zarazem najtrudniejszy, to cichuteńkie poruszanie się w wysokiej trawie czy gdzieś za regałami. To chowanie się pod stołami i przemykanie za placami strażników. Nie jest to proste, dlatego gra pozwala nam na zabijanie. Niby po cichu, ale jednak słyszalnie.
W tym celu możemy wykorzystać kusze i noże. Te ostatnie przydają się również do otwarcia stołów do crafitngu. Poza tym jeden nóż równa się jeden przeciwnik lub stół. Z bełtami do kuszy jest łatwiej, bo częściej można je znaleźć, ale one również mają inne, alternatywne zastosowanie - chociażby oświetlanie nam drogi. Zawsze musimy kalkulować, co bardziej nam się opłaci. Jest też proca, podstawowa broń Amici, ale i tutaj twórcy postawili nam trudność. Wymachiwanie nią powoduje odgłosy, które mogą usłyszeć wrogowie, a trafienie kamieniem w głowę żołnierza, który wyposażony jest w hełm, nie przyniesie spodziewanego rezultatu. Twórcy zatem w ten subtelny sposób sugerują nam, jak mamy to zrobić - skradając się po cichu.
Ile stylów gry, tyle umiejętności
Gdy kończyłem produkcję, najbardziej rozwinięte miałem umiejętności Amici. Nie każdą lokację przeszedłem dzięki skradaniu się, ale to właśnie temu poświęciłem najwięcej czasu. Wypełniałem więc odpowiedni pasek doświadczenia (skradanie się, alchemia, oportunizm itp.), co poskutkowało kolejnymi umiejętnościami (jak np. szybsze skradanie się, cichsze wydawanie dźwięków podczas biegu, szybsze wytwarzanie przedmiotów itp.). Oczywiście można kombinować i łączyć taktyki. Sam wielokrotnie to robiłem, by ułatwić sobie dalszą część przeprawy.
Nie mamy wpływu na umiejętności naszych kompanów. Na przestrzeni co najmniej 20 godzin rozgrywki kilku się ich przewinie, a każdy ma swoje przydatne umiejętności. Jedni potrafią się dobrze bić, inni poruszają się ze zwierciadełkiem i mogą odwracać uwagę przeciwników, a jeszcze inni doskonale radzą sobie z alchemią. Ach… gdyby mieć ich wszystkich od razu! No, ale tak dobrze nie jest i trzeba korzystać z tego, co się aktualnie ma.
W A Plague Tale: Requiem postawiono również na rozwój naszej bohaterki. Tylko Amici, aczkolwiek również i chłopakiem przychodzi nam kierować. Bohaterka za zebrane po drodze żelastwo może ulepszać ekwipunek. Zwiększać liczbę przedmiotów noszonych przy pasie, poprawiać szybkostrzelność kuszy i jej naciąg. Jest tego kilka, ale nie jest to aż tak bardzo rozbudowane, by nastręczać kłopotów. Liczba żelastwa do craftwania jest również ograniczona. Gdy kończyłem przygodę z grą, nie udało mi się „wymaksować” wszystkiego. Pewnie jest to osiągalne przy pierwszym przejściu, ale do tego potrzeba „lizania” ścian.
Świetny klimat i doskonałe udźwiękowienie
Choć gra od dnia premiery dostępna będzie w Xbox Game Pass, to recenzowany egzemplarz wybrałem dla konsoli PS5. Powodów było kilka i wcale nie chodzi tutaj o oprawę graficzną – wierzę, że ta również na Xbox Series X będzie wyglądała tak doskonale jak na PS5. Wybór tej wersji podyktowany był udźwiękowianiem.
Muzyka w grze robi doskonałą robotę! Klima nie tylko buduje się obrazem. Ten musi współgrać z nutą, co Asobo Studios udało się znakomicie. Ten trudny i ponury klimat niekiedy przeplatany jest prozaicznymi, wręcz sielankowymi przerywnikami, które pokazują nam, że nawet w obliczu tragedii dzieci potrafią czerpać radość z codzienności. Melancholia i tęsknota jednak przebijają się na pierwszy plan. Co więcej, zabawa z grą w oficjalnych słuchawkach dla konsoli PS5 to wyżyny udźwiękowienia. Nie jest to poziom Returnal, gdzie słyszymy każdą kroplę deszczu upadającą na ziemię, ale z pewnością to ta sama liga.
Nigdy nie chciałbym się znaleźć w sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie. Jednak gdyby przyszło mi wejść w ich buty, zachowałbym się pewnie tak samo. To smutne, do czego dorośli swoim zachowaniem zmuszają dzieci. Dlatego A Plague Tale: Requiem to nie tylko gra o przetrwaniu, ale też doskonały obraz miłości, którą rozumie tylko rodzeństwo.
A Plague Tale: Requiem to świetna produkcja. Jeśli A Plague Tale: Innocence Wam się podobało, to teraz będziecie piać z zachwytu.
PLUSY:
+ bardzo ładna;
+ potrafi zagrać na emocjach;
+ długość rozgrywki;
+ dodatkowe postacie w charakterze pomocników;
+ świetny klimat;
+ urozmaicona rozgrywka.
MINUSY:
- wątek fabularny jest przewidywalny.
Poznaj recenzenta
Michał CzubakDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat