A Way Out: Świetne dla dwojga – recenzja gry
Data premiery w Polsce: 23 marca 2018Szwedzi pokazali, że nie boją się eksperymentować z grami wideo. A Way Out zapowiadało się na grę co najwyżej „taką sobie”, a wyszła z tego całkiem niezła produkcja.
Szwedzi pokazali, że nie boją się eksperymentować z grami wideo. A Way Out zapowiadało się na grę co najwyżej „taką sobie”, a wyszła z tego całkiem niezła produkcja.
Dwaj obcy faceci, których początkowo nic ze sobą nie łączy, spiknęło się, siedząc w „dziupli”, bo mieli wspólny cel. Zadanie to, jak się okazuje, stanowi zemsta, bowiem Leo i Vincent, para głównych bohaterów gry, ma do wyrównania rachunki z tym samym gościem. Pragnienie zemsty jest bardzo silne, więc mężczyźni w średnim wieku postanawiają wprowadzić je w życie. Tak w skrócie można opisać to, co dzieje się w A Way Out. Ten skrót fabularny nie oddaje jednak tego, jaka gra naprawdę jest, a jest, co tu dużo pisać, całkiem niezła.
Dla dwojga, tylko dla dwojga
Zasadniczo w A Way Out mogą zagrać tylko dwie osoby i tylko takie, które znamy. Czy to w realu, czy w wirtualnym świecie. Trwającą kilka godzin przygodę przechodzimy wyłącznie we dwójkę - albo z kompanem siedzącym obok nas na kanapie, albo z wirtualnym kolegą, którego mamy na nasze liście znajomych danej platformy. Nie ma dołączania do gry z randomowymi graczami.
Ta druga opcja jest bardzo ciekawa. Wystarczy, że tylko jedna osoba posiada grę. Druga w tym czasie musi pobrać pakiet demo, czyli - z grubsza licząc - jakieś 95 procent pełnej wagi A Way Out. Demo nie pozwala na samoistne granie ani też na zdobywanie osiągnięć, co dla niektórych może być wystarczającym motywatorem, by wydać te niespełna 100 zł i wbijać pucharki, zwłaszcza że gra nie jest pod tym względem jakoś szczególnie wymagająca.
W trakcie przechodzenia kolejnych rozdziałów współpraca jest bardzo istotna. Wprawdzie ekran przez większość czasu podzielony jest jak w trakcie zabawy w coopa kanapowego, to zwykle gracz obserwuje swoją postać, a nie to, co dzieje się na drugim planie. Tutaj wkracza wspomniana komunikacja słowna. Przykładowo jeden z graczy stara się uciec z celi, a drugi musi w tym czasie obserwować strażników i dawać partnerowi znak, kiedy klawisz jest za blisko. Takich sytuacji jest wiele, więc współpraca to klucz do sukcesu od samego początku gry, po sam jej koniec.
Filmowy majstersztyk
Gra, pod względem budowy scen, w żaden sposób nie jest oryginalna. Całość to cliché, które wielu z Was widziało czy to w kinie czy w inny grach. Pobyt w więzieniu i ucieczka z niego to w większym lub mniejszym stopniu motywy zaczerpnięte ze The Shawshank Redemption wg Kinga. Mnie to zupełnie nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie – ciekawie to wszystko zostało połączone w spójną całość, dzięki czemu ma się faktyczne wrażenie, że się uczestniczy w tych wydarzeniach, a nie jest tylko obserwatorem z boku. Zresztą scenarzystą gry jest niejaki Josef Fares, który zanim zajął się tworzeniem gier pracował w branży filmowej.
System zero jedynkowy
Umówmy się, A Way Out jest grą na raz. Nie warto przechodzić jej po raz kolejny, bo tylko zepsujemy sobie odbiór całości. Gra ma dwa zakończenia, a o tym które wybierzemy decydujemy pod koniec gry. Może więc jedynie ten rozdział powtórzyć, żeby obejrzeć jak bardzo to drugie zakończenie różni się od wcześniejszego.
Tytuł oferuje kilka takich miejsc, w których gracze muszą zdecydować, czy tę czy może tamtą drogę wybrać. Tutaj musi być zgoda, inaczej nie pchniemy fabuły do przodu. Nie ma jednak presji czasu, która potęgowałaby napięcie i stres u grających. Można na spokojnie przekonać współgracza do swojego pomysłu.
Jedynym problemem gry to tak naprawdę oprawa graficzna. Trzeba jej trochę zarzucić, bo gra wygląda momentami kiepsko. Na dopieszczenie tego elementu poskąpiono gotówki. Całość jest przedstawiona w tak szybkim tempie, że nie ma wielu miejsc, kiedy moglibyśmy się zatrzymać i poobserwować świat, przyjrzeć się z bliska jego niedoskonałościom i stwierdzić, że oprawa graficzna jest… średniej jakości. Jednak nawet coś niezbyt ładnego ma w sobie to coś, co sprawia, że warto się temu przyjrzeć bliżej. W przypadku A Way Out jest to sposób, w jaki akcja została przestawiona. Liczne przewężenia podzielonego ekranu, kilka scen na kilku obrazach wyświetlanych w tym samym czasie, eksperymenty z pracą kamery. Wszystko to sprawia, że produkcja Szwedów jest unikatowa i warta zainteresowania.
A Way Out ma swoje wady, które bledną w zestawieniu z zaletami tytułu. Ciekawa formuła i sposób prowadzenia rozgrywki sprawiają, że o grze nie da się tak prędko zapomnieć. Gra szwedzkiego studia Hazelight Studios to kwintesencja kanapowego grania, w realu jak i po sieci.
PLUSY:
+ kooperacja offline / online;
+ wciągająca fabuła cliché;
+ tempo rozgrywki;
+ cena;
+ wystarczy, żeby jeden kupił, by grało dwóch;
+ ciekawe postacie i ich historia.
MINUSY:
- gra na raz;
- oprawa graficzna.
Źródło: fot. EA
Poznaj recenzenta
Michał CzubakKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1952, kończy 72 lat