Batman Detective Comics. Tom 5: Wojna Jokera - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 25 sierpnia 2021Kolejny tom w ramach Batman Detective Comics ze scenariuszem Petera J. Tomasiego wciąż nie może sięgnąć poziomem do bardzo udanej i pierwszej w serii Mitologii, za którą odpowiadał ten właśnie twórca.
Kolejny tom w ramach Batman Detective Comics ze scenariuszem Petera J. Tomasiego wciąż nie może sięgnąć poziomem do bardzo udanej i pierwszej w serii Mitologii, za którą odpowiadał ten właśnie twórca.
Powyższy zarzut idzie w parze z innym dotyczącym piątego tomu Batman Detective Comics. Jego tytuł to Wojna Jokera – wydarzeń dotyczących tego eventu powinien spodziewać się czytelnik w komiksie. Tymczasem dostajemy tu ledwie preludium do starcia Człowieka-Nietoperza z największym złoczyńcą Gotham i kończymy lekturę z poczuciem niedosytu i dezorientacji. Wszystko dlatego, że event ów rozegra się przede wszystkim w głównym runie Batmana, za który odpowiada obecne James Tynion IV i polscy czytelnicy tom ten dostaną do rąk w październiku 2021. A zatem jakie historie wypełniają najnowszy tom Batman Detective Comics?
Osoby, które znają kontrowersyjny run Toma Kinga, doskonale zdają sobie sprawę ze śmierci jednej z najważniejszych postaci. Zajęty wieloma zadaniami Bruce Wayne nie miał dotąd okazji, aby poświęcić swoje myśli tragicznie zmarłemu Alfredowi i właśnie w niniejszym tomie, dwie pierwsze historie obracają się wokół żałoby po osobie tak bliskiej głównemu bohaterowi.
Na początku dostajemy solidną porcję psychodramy, w której superbohaterska rodzina Batmana wypomina mu jego zachowanie w obliczu odejścia Alfreda, przy okazji wspominając i skutecznie tworząc legendę kamerdynera Waynów. Tę akurat historię Tomasi napisał wspólnie z Tynionem IV i do tego mamy w niej prace kilku rysowników, którzy nadają różnorodności graficznej wspomnieniowym fragmentom. Mogłoby się wydawać, że zeszyt Batman. Pennyworth R.I.P. zakończy temat Alfreda, jednak mamy tu jeszcze Annual, w którym kontynuowane są wspomnienia o kamerdynerze. W pierwszej historii widzimy go jako skutecznego agenta brytyjskiego wywiadu, natomiast w drugiej, chyba najlepszej z mu poświęconych, w specyficznej narracji doświadczamy tygodnia pracy Alfreda dla Bruce’a Wayne’a/Batmana. Ta historia cieszy tym bardziej, że możemy w niej podziwiać charakterystyczne rysunki Eduardo Risso, znanego dobrze polskim czytelnikom z serii 100 naboi.
Jak widać, tytułowa Wojna Jokera nawet się nie rozpoczęła, choć akurat zeszyty poświęcone Alfredowi i tak są najlepszymi w tym tomie. Dalej bowiem zaczyna się typowa, superbohaterska historia, w której na pierwszy plan wchodzi Two-Face, próbujący po niedawnych rządach Bane’a sam wprowadzić w Gotham swoje prawa. Ta opowieść w pewien istotny sposób wiąże się z nadchodzącym starciem z Jokerem, ale sama w sobie należy niestety do tych słabszych odsłon opowieści o Batmanie. Two-Face, czy raczej Harvey Dent, który intensywnie przeżywa tu dramat rozszczepienia osobowości, w roli złoczyńcy bardziej irytuje, niż przeraża, a oprawa graficzna jedynie wspiera to odczucie, proponując nam przeciętne estetyczne wrażenia, z których żadne kadry nie zostają w pamięci.
Następnie dostajemy teoretycznie główne danie tomu, w którym dalej wałkowane jest starcie Batmana z Dentem, ale tu już aktywnie włącza się Joker. Dostajemy przy okazji nawiązanie do pamiętnej historii o Trybunale Sów, tyle że niewiele z tego wynika. To jeden z najsłabszych chwytów scenariuszowych w tym tomie, wykorzystany jedynie do tego, żeby Batman miał więcej okazji do efektownego mordobicia i nic ponadto. Te negatywne wrażenie ratuje w pewnym stopniu ostatni zeszyt w zbiorze, dziejący się gdzieś na peryferiach wojny z Jokerem i to jednak trochę zgrzyt, że nie możemy opisywanych wydarzeń skonfrontować z tymi z głównego runu. Jednak historia z Killer Crockiem, a portem krótki i nostalgiczny Prezent mają w sobie dużo więcej emocji, niż nawalanka z Two Facem.
Czasem właśnie takie historie są najlepsze, rozgrywające się gdzieś na boku, poza głównymi wydarzeniami, dające pojęcie o tym, że tak naprawdę mamy doświadczenie z utalentowanymi scenarzystami, którzy tworząc historię do wiodących tytułów, muszą iść na różne artystyczne kompromisy. I właśnie piąty tom jest nimi wypełniony, duża część jego zawartości potrafi zmęczyć fabularnym i wizualnym chaosem. W pamięci zostaje tu przede wszystkim jego pierwsza część poświęcona Alfredowi oraz końcowe, krótsze przebłyski dużo lepszej twórczej formy spomiędzy tej wierzchniej warstwy, z której kilka dni po lekturze nic nie zostaje w pamięci czytelnika. Ot, twórcza sinusoida, bardzo charakterystyczna dla wielu superbohaterskich opowieści.
Poznaj recenzenta
Tomasz MiecznikowskiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat