Batman. Szalona miłość i inne opowieści - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 4 grudnia 2019Batman. Szalona miłość i inne opowieści to historia, który będzie nie lada gratką dla kultowej animacji Batman z lat 90. - zapnijcie pasy, bo czeka Was komiksowa jazda bez trzymanki.
Batman. Szalona miłość i inne opowieści to historia, który będzie nie lada gratką dla kultowej animacji Batman z lat 90. - zapnijcie pasy, bo czeka Was komiksowa jazda bez trzymanki.
Również i w naszym kraju legendarny serial animowany Batman z lat 90. cieszy się niesłabnącą popularnością - to produkcja, która w ekspresowym tempie uzyskała status kultowej. Jej amerykańscy miłośnicy w ostatnim czasie dostali prezent w postaci odświeżonego cyfrowo wydania Blu-ray, natomiast nie lada gratkę dla polskich fanów animowanego Mroczego Rycerza przygotowało wydawnictwo Egmont. Na rodzimym rynku ukazał się więc komiks Batman. Szalona miłość i inne opowieści, będący pozycją obowiązkową dla każdego rozkochanego w opowieści Paula Diniego i Bruce'a Timma. Skoro pierwszy z nich jest jej scenarzystą, drugi zaś rysownikiem, to w ciemno mogliśmy zakładać, że obaj twórcy udźwigną ciężar telewizyjnego oryginału i zaoferują czytelnikom historię wciągającą aż do granic możliwości. Śpieszę donieść, że autorzy stanęli na wysokości zadania, a Szalona miłość i inne opowieści siłą rzeczy staje się komiksem, do którego będziecie nader często wracać. Nieco starsi odbiorcy odnajdą w nim kilka nut czy może nawet całą symfonię nostalgii, natomiast ci młodsi zdadzą sobie sprawę, że świat Batmana potrafi być iście wybuchowy. Tak, tytułowe szaleństwo z całą pewnością udzieli się niejednemu z nas.
Najważniejszą dla tomu historią jest właśnie "Szalona miłość", która po raz pierwszy ukazała nam tak dobitnie przeszłość Harleen Quinzel. Jej fascynacja Jokerem postępowała do tego stopnia, że z czasem zamieniła się w ufundowaną na emocjonalnym cierpieniu i mentalno-cielesnym masochizmie obsesję; na każdy przejaw fabularnych traum będą tu jednak przypadać dwie szczypty wariactwa z krwi i kości. Dini do spółki z Timmem zderzają rodzącą się Harley Quinn z Księciem Zbrodni - wersja tego ostatniego jest tak mocno przerysowana, że nie wiemy nawet kiedy, a zacznie w nas budzić przerażenie. Twórcy w żadnym momencie nie popadają przy takim podejściu w gatunkowe koleiny czy litanię pompatycznych frazesów. Budowany przez nich świat, choć wydawałoby się powołany do życia z myślą o najmłodszych, raz po raz odkrywa przed nami swoje mroczne oblicze. To właśnie dzięki temu, przy całej swojej wybuchowości i narracyjnej frywolności, jest on aż do bólu ludzki. W dodatku autorom udaje się nakreślić ponadczasowy obraz emocjonalnych uczuć - wszechogarniających, ale i rodzących cierpienie, prawdziwych, ale w swojej konsekwencji zmuszających i Harley, i czytelnika do galopowania po świecie fantazji i wyobrażeń. Dini i Timm bawią się konwencją i jakimś błogosławionym zrządzeniem losu udaje im się nie przykrywać sensu i treści cudownie rozbuchaną formą.
Jakby tego było mało, w tomie zawarto również inne historie - w jednej z nich spotkamy się więc z całym zastępem najważniejszych dla Gotham City postaci, w innej skonfrontujemy się z jeszcze bardziej złowrogą niż w "Szalonej miłości" wersją Jokera, by w kapitalnej "My dwoje" podjąć próbę ocalenia Harveya Denta przed sobą samym... Wszystkie te opowieści wyrastają gdzieś na styku konwencji melodramatycznej, stylistyki noir, tragikomedii, dramatu psychologicznego i typowego dla kreskówek przerysowania. Fani animowanego Batmana na pewno wiedzą, że ten gatunkowy miszmasz i nieoczywiste rozłożenie akcentów fabularnych i tonacji były motorem napędowym kultowej kreskówki. Nie inaczej jest również w jej komiksowym przedłużeniu, złożonym z pozornie odmiennych historii, a jednak na każdym kroku przypominającym nam o potędze i majestacie stworzonego przez Timma i Diniego uniwersum. W nim dzikość serca idzie przecież ramię w ramię z brutalnością; czytelnik doprawdy nie wie, na co natrafi kolejnym razem.
Świetnie wypada również warstwa graficzna - Timm korzysta ze sprawdzonego przy samej animacji wzorca, stawiając w pierwszej kolejności na minimalistyczny styl. Choć ukazany w komiksie świat potrafi być bestialski i bezduszny, to jednak sporo w nim subtelnej i absolutnie nienachalnej erotyki (przypomnijcie sobie o tym zapoznając się z sekwencją, w ramach której Barbara Gordon zakłada kostium Batgirl). Dodajmy jeszcze do tego wszystkiego prace Glena Murakamiego i Matta Wagnera, którzy w żadnym stopniu nie ustępują jakościowo głównemu rysownikowi, a relatywnie szybko dojdziecie do wniosku, że pod względem wizualnym macie do czynienia z pierwszorzędną perełką.
Batman. Szalona miłość i inne opowieści to jedna z najlepszych antologii, które w ostatnim czasie ukazały się na polskim rynku komiksowym. Trzeba jednak w tym miejscu zaznaczyć, że do takiej oceny popchnie nas przede wszystkim znajomość animowanego oryginału - sam komiks wydaje się być jego fantastycznym destylatem, kwintesencją wszystkiego tego, co w wykreowanym przez Timma i Diniego świecie najbardziej intrygujące i najlepsze. To rzeczywistość przejaskrawionych kolorów, paradoksalnie wybudzających w odbiorcy trudne do jednoznacznego zdefiniowania poczucie grozy. Ot, świat paradoksów, może nawet swoisty wehikuł czasu, który niejednego z polskich czytelników zabierze do okresu dzieciństwa.
Źródło: Zdjęcie główne: DC
Poznaj recenzenta
Piotr PiskozubKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat