Batman. Tom 12. Miasto Bane'a - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 24 marca 2021Miasto Bane’a to już dwunasty, a zarazem ostatni zwarty tom – wzbudzającej wiele skrajnych emocji – serii Batman wprost z DC Odrodzenia. Amerykański scenarzysta Tom King konsekwentnie zamyka wprowadzone wcześniej wątki, doprowadzając do ostatecznego starcia Mrocznego Rycerza z potężnym adwersarzem oraz przybyłym z innej rzeczywistości ojcem, Thomasem Wayne’em. Zapowiada się spektakularna konfrontacja na posępnych ulicach Gotham City.
Miasto Bane’a to już dwunasty, a zarazem ostatni zwarty tom – wzbudzającej wiele skrajnych emocji – serii Batman wprost z DC Odrodzenia. Amerykański scenarzysta Tom King konsekwentnie zamyka wprowadzone wcześniej wątki, doprowadzając do ostatecznego starcia Mrocznego Rycerza z potężnym adwersarzem oraz przybyłym z innej rzeczywistości ojcem, Thomasem Wayne’em. Zapowiada się spektakularna konfrontacja na posępnych ulicach Gotham City.
Cykl Toma Kinga mocno podzielił miłośników przygód Mrocznego Rycerza. Największe kontrowersje spowodowały zaślubiny Bruce’a z Seliną Kyle (lepiej znaną jako Kobieta Kot). Doszło nawet do gróźb pod adresem scenarzysty i wściekłości części czytelników. Z drugiej strony amerykański pisarz w owym tytule niejednokrotnie oddaje hołd przeszło osiemdziesięcioletniej historii Batmana, puszczając oko do publiki. Najlepiej oddaje to pięćdziesiąty zeszyt recenzowanego runu, zilustrowany przez plejadę popularnych rysowników (vide: Frank Miller, Tim Sale, Jim Lee, Andy Kuber, Neal Adams, Lee Bermejo, Jason Fabok, Greg Capullo, Paul Pope, David Finch). Niektóre zeszyty wspomnianej serii prezentują się bardzo udanie, czego najlepszym przykładem jest nowela Odważni i spróchniali z 3 tomu (Jestem Bane), czyli mroczny kryminał z gościnnym występem Potwora z Bagien oraz klimatycznymi ilustracjami Mitcha Geradsa.
W poprzednim tomie (Upadek) doszło do sporych przetasowań w strukturach Gotham City. Bane przejął władzę w posępnej metropolii, dokonując krwawej rewolucji. Groźni psychopaci zajęli miejsce starych włodarzy miasta. Z tego też powodu Joker, Riddler, Strach na wróble i Mr. Zsasz zostali śledczymi, a komisarzem policji, Hugo Strange. W rolę nowego Batmana wcielił się natomiast Thomas Wayne, który w bezwzględny sposób rozprawia się z podrzędnymi szubrawcami i niepodporządkowanymi złoczyńcami. Wtóruje mu dysponująca potężną mocą Gotham Girl. Drużyna Batmana (na czele z dwoma Robinami) stara się odbić miasto z rąk szaleńców. W tak zwanym międzyczasie Bruce przechodzi wymęczającą rekonwalescencję, zbierając siły do powrotu i walki z Bane’m. Towarzyszy mu jego oddana żona, Selina. Kwestią czasu jest ostatni akt walki z przyczajonym wrogiem, przy niemałej pomocy wiernych towarzyszy broni Człowieka Nietoperza.
Niestety niniejszy tom jest przegadany, momentami wprost nudny, pozbawiony przy tym zaskakujących twistów fabularnych i oryginalnych rozwiązań. Tom King wprowadza w komiksie zbyt dużo retrospekcji, które wprawdzie są interesujące, ale nie wnoszą zbyt wiele do całej historii. Z dobrej strony wypadają pierwsze rozdziały Miasta Bane’a, w których obserwujemy rządy niezrównoważonych psychopatów na ulicach Gotham (cieszą sceny z funkcjonariuszami tamtejszej policji). Niezadowalająco prezentuje się ostateczna walka z Bane’m, nawiązująca do klasycznego runu Knightfall. Zresztą po lekturze rzeczonej serii możemy odnieść nieodparte wrażenie, że pochodzący z Kalifornii scenarzysta czerpał pełnymi garściami z rzeczonej serii sprzed przeszło trzydziestu lat. Na uwagę zasługuje nowela Codzienność, ukazująca perypetie Batmana spisane przez jego lojalnego lokaja, Alfreda. Widzimy tutaj z jak powierzchownymi, częstokroć trywialnymi sprawami musi radzić sobie Mroczny Rycerz w powszechny dzień pracy. Należy pochwalić tu rysunki Jorge Fornésa i Mike’a Nortona – jedne z najlepszych w całym runie.
Miasto Bane’a zostało narysowane przez plejadę uzdolnionych i popularnych artystów. Pierwsze skrzypce odgrywają Tony S. Daniel oraz Mitch Gerards. Zwłaszcza plansze drugiego z nich wnoszą wiele dobrego do komiksu. Wystarczy przywołać ostatnie strony z pierwszego rozdziału, które odsłaniają przed nami pracę piekielnych stróżów prawa, aby pogratulować Gerardsowi kunsztu i wirtuozerii. Sporą rolę odgrywa tu intensywna i fluorescencyjna kolorystyka oraz bezbłędne operowanie światłem i cieniem. W albumie są również prace uznanego Johna Romity Jr., którego kanciaste postaci nie wszystkich przekonują, a także ilustracje Mikela Janina, Klausa Jansona czy wspomnianego już Jorge Fornésa. Warto wyróżnić galerię udanych okładek zeszytów, zwłaszcza tych autorstwa Tony’ego S. Daniela i Tomeu Moreya.
Zamykający album Batmana pozostawia po sobie niesmak. Niby wszystkie elementy układanki są na swoim miejscu, autor dobrze przedstawił sylwetki i motywacje poszczególnych postaci, a momentami jest dość interesująco, ale całe rozwiązanie intrygi i zakończenie długiej sagi są nieudane. Oby kolejna seria Jamesa IV Tyniona była bardziej efektywna i efektowna.
Poznaj recenzenta
Mirosław SkrzydłoDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat