Billions: sezon 5, odcinek 4 - recenzja
Billions wciąż ma problemy, żeby zrobić fabularny krok do przodu. W najnowszym odcinku pojawiają się nowe wątki oraz ciekawe postacie, ale nie można się oprzeć wrażeniu, że opowieść prowadzi nas donikąd.
Billions wciąż ma problemy, żeby zrobić fabularny krok do przodu. W najnowszym odcinku pojawiają się nowe wątki oraz ciekawe postacie, ale nie można się oprzeć wrażeniu, że opowieść prowadzi nas donikąd.
Billions przedstawia kolejny etap konfliktu pomiędzy Bobbym Axelroadem i Michaelem Princem. Obaj rywale dostają niespodziewaną pomoc, jednak o żadnych istotnych rozstrzygnięciach nie ma na razie mowy. Twórcom serialu bardzo zależy na zdrowiu widzów, bo oszczędzają im momentów wywołujących nagłe skoki ciśnienia czy palpitacje serca. Opowieść jest jednostajna, stonowana i co najgorsze, przewidywalna. Pamiętacie, kiedy ostatnio Billions rzeczywiście was zaskoczył? Takie chwile zdarzały się w dwóch pierwszych sezonach, potem serial nieco zagubił się w marazmie i tak już zostało. Problemem produkcji może być zbytnie koncentrowanie się na biznesowych rozgrywkach. Przez to z tyłu zostają wątki obyczajowe i dramatyczne. Wynikiem tego językiem narracji staje się korporacyjno-finansowa nowomowa, która z czasem zaczyna nużyć i nie jest generatorem jakiś wyjątkowych emocji.
W bieżącym odcinku twórcy starają się zmienić ten stan rzeczy, zarysowując kilka nowych relacji pomiędzy bohaterami. Wreszcie nieco rusza się u Chucka, który spotyka na swojej drodze piękną prawniczkę graną przez Juliannę Margulies. Kobieta wzbudza zainteresowanie Rhodesa i wszystko wskazuje na to, że stosunki pomiędzy tą dwójką nabiorą romantycznego charakteru. Na pierwszy plan znów powracają seksualne preferencje protagonisty. Catherine Brant wydaje się zafascynowana szczerością Chucka, który zdecydował się podzielić z opinią publiczną swoim problemem. Jawi nam się więc ciekawy wątek, mogący nieco rozruszać Rhodesa jako głównego bohatera serialu. Byłoby to zbawienne dla Chucka, który charakterologicznie odstaje nieco od Axe’a i już od jakiegoś czasu nie jest wiązany z najciekawszymi momentami w produkcji.
Zostając jeszcze przy wątkach romantycznych, warto zauważyć, że relacja Axe’a i Wendy wreszcie zyskuje określony kształt. Między tą dwójką istnieje głębokie uczucie, jednak ze względu na Chucka, nie miało ono możliwości uzyskać spełnienia. Teraz, gdy Wendy staje się wolną kobietą, wreszcie może pogłębić swoją relację z Bobbym. Widzowie już dawno przewidzieli kierunek wydarzeń, jeśli chodzi o tę dwójkę, więc o żadnych zaskoczeniach nie ma tu mowy. Ciekawe, czy dostaniemy coś więcej niż tradycyjne love story podbudowywane zazdrością, ambicjami i walką o dominację. Wendy i Taylor w bieżącym odcinku zawiązują osobliwy pakt i wszystko wskazuje na to, że wkrótce zaczną prowadzić działania nieco konkurencyjne do dążeń Axe Capital. Motyw biznesowy mógłby wprowadzić relacje Bobby’ego i Wendy na nieznane wody, ale jest jeszcze za wcześnie, żeby wyrokować dalszy rozwój wypadków.
Zostając jeszcze na chwilę przy Taylor, zauważmy jak zmizerniała fabularnie nasza bohaterka. W dwóch poprzednich seriach była prawdziwą bombą i siłą napędową serialu. Teraz zajęła należne jej miejsce na drugim planie i tylko czasami wychyla stamtąd głowę. W bieżącym odcinku dostaje nieco więcej czasu ekranowego, ale zamiast jej zalet, twórcy eksplorują meandry kryzysu, w którym się znalazła. Co więcej, protagonistka potrzebuje pomocy Wendy, żeby osiągnąć sukces w jakiejś drugorzędnej sprawie. Przestaje być więc pełnoprawną bohaterką i przemienia się w jednego z wielu pracowników Axe Capital. Jeśli twórcy mają tutaj jakiś konkretny plan, to miejmy nadzieję, że okaże się on na tyle efektowny, że przymkniemy oko na sposób, w jaki serial gospodaruje tę wspaniałą postać. W innym wypadku można mówić o bestialskim zmitrężeniu wielkiego potencjału.
W najnowszym odcinku, jak co tydzień, mieliśmy kilka mniej znaczących wątków o zabarwieniu komediowym (Wags i jego syn) oraz istotną kwestię powrotu Axelroda do miejsca, w którym się wychowywał. Wątek przewodni mający w sobie znamiona nostalgii nie wywołuje jednak u widzów pożądanych emocji. Dyskusyjne jest również zakończenie, podczas którego Axe odbiera telefon od Prince’a, a następnie sfrustrowany opuszcza swoją rodzimą okolicę. Twórcy w dość łopatologiczny sposób pokazują nam to, co drzemie w sercu Bobby’ego. Mimo mało finezyjnego rozwiązania warto pochwalić scenarzystów, którzy zdecydowali się wreszcie pokazać Axe’a w tak jednoznacznie złym świetle. Pogarda dla biedniejszych doskonale koresponduje z osobowością samca alfa i drapieżnika. Czyżby serial szykował się powoli do dekonstrukcji tej postawy?
Najnowszy odcinek Billions ani nami nie wstrząśnie, ani nas nie zmiesza. Tu i ówdzie fabuła pokazuje pazurki, ale trwa to zbyt krótko, żeby wywołać u widzów większe emocje. Patrzmy jednak pozytywnie – może relacje damsko-męskie, które właśnie pojawiają się na horyzoncie, przyprawią opowieść o rumieńce? Nie zapominajmy też o enigmatycznym malarzu, który stał się w pewnym sensie zakładnikiem Axe’a. Można odnieść wrażenie, że Frank Grillo w tej roli jeszcze trochę namiesza. W końcu to marvelowski Crossbones we własnej osobie.
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat