Bolesna egzystencja
Data premiery w Polsce: 24 lutego 2012Książki przeważnie dzielą się na dwa rodzaje: łatwe i przyjemne (nawet pomimo poważnej tematyki) oraz trudne w odbiorze, pozostawiające czytelnika z niemałym mętlikiem w głowie. Punkt wyjścia Dawida Kaina zalicza się do tej drugiej kategorii, bo po skończonej lekturze kompletnie nie wiadomo, co o niej myśleć.
Książki przeważnie dzielą się na dwa rodzaje: łatwe i przyjemne (nawet pomimo poważnej tematyki) oraz trudne w odbiorze, pozostawiające czytelnika z niemałym mętlikiem w głowie. Punkt wyjścia Dawida Kaina zalicza się do tej drugiej kategorii, bo po skończonej lekturze kompletnie nie wiadomo, co o niej myśleć.
Damian to neurotyczny pisarz oderwany od rzeczywistości, niepewny własnego istnienia i pragnący stworzyć niezapomniane dzieło. Rafał to jego zupełne przeciwieństwo - wulgarny imprezowicz, dla którego sensem życia są bójki i przygodny seks. Jest jeszcze ten trzeci, bezimienny pustelnik potrafiący uleczyć każdą dolegliwość - nie tylko cielesną, ale również duchową. Losy każdego z nich splotą się ostatecznie w tajemniczej, położonej w głębi lasu Białej Chacie.
Trudno jest pisać o fabule tej powieści nie zdradzając przy tym zbyt wiele, dlatego wybaczcie ten oszczędny opis. Najnowszą książkę Kaina w ogóle niełatwo jest nawet zrecenzować, bowiem wymyka się wszelkim ramom gatunkowym i kryteriom oceny. Wydawca określa Punkt wyjścia jako horror metafizyczny, co przeciętnemu zjadaczowi chleba zapewne zbyt wiele nie powie, ale jest to dość trafna klasyfikacja. Bohaterowie szukają własnego miejsca na Ziemi, zadają sobie pytanie, czy otaczająca ich rzeczywistość jest prawdziwa, na ile istnieją naprawdę. Sporo w tej pozycji filozofii i popkulturowych odniesień, od których autor nie stroni. Uważny czytelnik dostrzeże także komentarz społeczny dotyczący naszego zamiłowania do przemocy i braku akceptacji jednostek odmiennych. Autor również często zagłębia się w psychikę bohaterów, pokazuje nam, co im siedzi w głowie. Ma to charakter dość intymny, w końcu otrzymujemy dostęp do najbardziej strzeżonego miejsca każdego człowieka - jego umysłu, po którym kluczymy jak po labiryncie i gdy wydaje nam się, że oto właśnie zaraz uda nam się z niego wydostać, nagle wracamy do punktu wyjścia.
Powieść ta z pewnością nie należy do utworów konwencjonalnych; bardziej sprawia wrażenie eksperymentu aniżeli beletrystyki, do jakiej zdążyliśmy przywyknąć. Kolejne rozdziały wydają się być wyrwane z całkowicie różnych historii i różnią się już pod względem samego języka. Damian posługuje się piękną polszczyzną, stosuje barwne metafory i czyni z narracji sztukę. Rafał natomiast rzuca przysłowiowym mięsem na lewo i prawo, nawija slangiem, a nawet popełnia błędy. Dwa zupełnie odmienne style, dwie całkowicie różne opowieści, które mimo wszystko znajdują wspólny finał. Powieść niby chaotyczna, a jednak spójna. Wulgarna, kipiąca seksem i przemocą, ale jednocześnie piękna. Podczas lektury towarzyszyły mi skrajne uczucia. W jednej chwili byłem oczarowany, by za chwilę poczuć znużenie i rozczarowanie. A kiedy chciałem odłożyć ją na półkę - znów wpadałem w stan zachwytu. Dziwne to dzieło.
Wydaje mi się, że pisarz trochę przesadził z samą formą, która zamiast stanowić środek do przedstawienia ciekawej fabuły, stała się celem samym w sobie, przyćmiewając treść. Czegoś mi w Punkcie wyjścia zabrakło, jakiejś kropki nad "i", bo niby powieść intryguje i nie pozostawia obojętnym, ale też wywołuje uczucie niedosytu. Może to kwestia nie do końca satysfakcjonującego zakończenia, a może tego, iż zamysł autora nie zawsze jest w pełni zrozumiały (a może to ja jestem za głupi?) i nad faktycznym sensem niektórych fragmentów trzeba zdrowo podumać, ale na pewno nie jest to dzieło kompletne, w pełni satysfakcjonujące.
Punkt wyjścia jest ciekawy i nietuzinkowy, ale z pewnością nie trafi w gusta masowego odbiorcy. To pozycja dla bardziej wyrobionego czytelnika, który szuka w literaturze czegoś nowego, odbiegającego od sprawdzonych schematów; czegoś, czego nie da się zaszufladkować. Osoby preferujące tytuły lekkie mogą uznać dzieło Dawida Kaina za zbyt skomplikowane i awangardowe – zresztą podejrzewam, że nie każdy lubi czytać o podejrzanych klubach sado-maso - ale też i nie do nich jest ono skierowane. Jeśli jesteście otwarci na świeże doznania i nie trzymacie się sztywno wyłącznie sprawdzonych rozwiązań, to jak najbardziej powinniście się zapoznać z recenzowaną książką. Wciągnie was w swój świat, a następnie wymiesza wam mózg widelcem.
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1998, kończy 26 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1949, kończy 75 lat
ur. 1970, kończy 54 lat