Brooklyn 9-9: sezon 3, odcinek 11 – recenzja
Data premiery w Polsce: 27 września 2017Powrót Brooklyn 9-9 jest dobry i zabawny, aczkolwiek jeden wątek wydaje się trochę przekombinowany. Twórcy chwilami troszkę przekraczają granice.
Powrót Brooklyn 9-9 jest dobry i zabawny, aczkolwiek jeden wątek wydaje się trochę przekombinowany. Twórcy chwilami troszkę przekraczają granice.
Jedyny wątek, który wywołuje u mnie mieszane odczucia, to perypetie Boyle'a i Jake'a. Pomysł na wzięcie spermy Boyle'a jako zakładnika jest trochę przekombinowany, przez co też fabularnie nie bawi to tak, jak powinno. Całość ma ciut przesadzony wydźwięk, a niektóre gagi są przewidywalne i nie działają najlepiej. To jeden z tych wątków, w których dziwność Boyle'a przestaje być sympatyczna i komiczna, a staje się po prostu, cóż, dziwna. Plus tego wszystkiego jest tak naprawdę jeden - dojrzewanie Boyle'a do czegoś nowego w życiu, co już w tej chwili ma potencjał na fajny wątek w przyszłości.
Natomiast przygody Amy i Terry'ego wypadają tym razem komicznie i w wielu momentach niespodziewanie. Sama pierwsza scena nauki samoobrony, gdy Terry zostaje skrzywdzony, działa wyśmienicie. Tutaj przede wszystkim Crews wykorzystuje swój komediowy talent, a pokazanie jego lęku przed Amy wypada prosto, ale zabawnie i pomysłowo. Trudno się nie śmiać za każdym razem, gdy Amy sprawia, że z Terrym jest coraz gorzej. I to też działa należycie, bo twórcy rozwijają ich relacje. Z jednej strony pokazują Terry'ego jako faceta z zasadami, których nie złamie przez głupią wpadkę; z drugiej - podobnie jak w przypadku Boyle'u - widzimy dojrzewanie Amy, które następuje właśnie dzięki Terry'emu. Ta relacja ładnie kształtuje się w tym odcinku i naprawdę może się podobać.
Nigdy nie byłem wielbicielem Giny i wiele się nie zmieniło. Ta postać jest specyficzna i wydaje się, że ma jedynie momenty, w których potrafi rozbawić. Niestety nie w tym odcinku - twórcy opierają się w 100% na jej dziwności, gdy Holt i Rosa wykorzystują ją do przesłuchania bandyty. Najlepiej jest wówczas, gdy obserwujemy reakcje Holta i Rosy oraz ich rozmowy na temat Giny. Wtedy udaje się wykorzystać obie postacie wyśmienicie i jest nawet zabawnie.
Na koniec coś, co jest wisienką na torcie. Coraz częściej w tym serialu pierwsze sceny przed czołówką okazują się najbardziej pomysłowym gagiem, który często nakreśla ton odcinka. Tutaj mamy coś, co zawsze potrafi rozbawić do łez. Sytuacja, w której Holt robi coś niespodziewanego, jest zawsze mile widziana, więc gdy obserwujemy jego taniec i reakcje Jake'a, wygląda to znakomicie i bawi należycie.
Brooklyn Nine-Nine zalicza niezły odcinek, w którym po prostu niektóre elementy nie zagrały tak dobrze, jak powinny. Jest zabawnie, zdarzają się jaśniejsze punkty, gdy naprawdę jest śmieszne, a rozwój bohaterów trwa - czyli standard tego serialu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat