Doktor Who: sezon 10, odcinek 5 – recenzja
Data premiery w Polsce: 24 listopada 2024Kolejny odcinek Doktora Who zaprasza widzów do naturalnego środowiska Doktora – przestrzeni kosmicznej. Nie jest jednak ona zbyt przyjazna...
Kolejny odcinek Doktora Who zaprasza widzów do naturalnego środowiska Doktora – przestrzeni kosmicznej. Nie jest jednak ona zbyt przyjazna...
Kosmos. Ostateczna granica... Te słowa nie wzięły się znikąd – tak samo rozpoczął się inny odcinek Doctor Who (rok 1973), a w tym epizodzie nazwanym właśnie Frontier In Space, ponownie pojawił się Mistrz. Czyżby to kolejny dowód na to, że w tajemniczej skrytce Doktora naprawdę znajduje się Missy? Fani Star Trek, także rozpoznają ten cytat. Jego popularność nie zmienia jednak faktu, że kosmos naprawdę zrobi wszystko, aby zabić, a poradzi z sobie z tym zadaniem błyskawicznie. Aż dziwi, że Doktora zawsze ciągnie pomiędzy gwiazdy – jego obrazowy opis uśmiercania przez przestrzeń kosmiczną jest naprawdę nieprzyjemny. Kto wiedział, że nie należy w niej wstrzymywać oddechu, inaczej eksplodują płuca? Początek odcinka sugeruje więc w oczywisty sposób, że takie atrakcje jak puchnące ciało czy pozrywane naczynia krwionośne mogą kogoś wkrótce dotknąć... Nie zapominając o gotującym się pocie czy ślinie.
Odcinek Oxygen, jak sama nazwa wskazuje, będzie opowiadał głównie o tlenie, a tego w kosmosie ze świecą szukać. W miejscu, do którego udaje się Bill z Doktorem, tlen jest towarem w sensie dosłownym – można go jedynie nabyć, jeżeli chce się przeżyć, a wszelkie odległości mierzone są nie w metrach, lecz w oddechach... Kapitalizm w pełnej krasie, do tego w najgorszym, zupełnie nieludzkim wydaniu. Na taką właśnie stację kosmiczną trafiają nasi bohaterowie, przy okazji wznawiając tradycję odcinków z akcją osadzoną na stacji kosmicznej właśnie, gdzie ludzie giną jeden po drugim. Skafandry kosmiczne zabijające swoich właścicieli to nie jakaś nowinka – samoporuszające się kombinezony pojawiły się już w pamiętnym odcinku Silence In The Library (sezon 4, Doktora grał wtedy David Tennant). Widać więc, że odcinek napisany przez Jamiego Mathiesona czerpie śmiało ze znanych już wcześniej motywów, dokładając jednak sporą dawkę emocji – w takim stanie Doktor nie zakończył chyba jeszcze żadnej ze swoich przygód. To też pierwszy odcinek, w którym Bill wręcz namacalnie mierzy się ze śmiercią.
Choć poprzedni odcinek sezonu także miał straszyć, teraz jest odrobinę lepiej. Co prawda kosmiczne zombie są odrobinkę zabawni sami w sobie, ale radość szybko mija, kiedy okazuje się, jak w strasznych warunkach żyją pracownicy stacji-kopalni, wydobywających miedź z kosmicznych skał. Stacja nie jest wypełniona tlenem, co zmusza pracujących na niej ludzi do noszenia skafandrów, jedynie one bowiem są gwarancją przeżycia, choć także potrafią nad nim zapanować. Potraktowanie tlenu jako towaru to pomysł świetny, zwłaszcza, kiedy oddechów do zużycia zostało mało, a potrzebne są w ogromnej ilości, o ile chce się uciec przed martwymi byłymi już kolegami. Im więcej stresu, tym więcej oddechów... I tak koło się zamyka.
Postarano się też przemycić odrobinę komediowych wtrętów, których jak zwykle dostarczycielem jest Nardole. Tym razem jednak ten bohater nie irytuje tak jak zwykle, a jego opowiastki o byłej dziewczynie Velmie nawet bawią. Swoją drogą, imię Velma przejmuje skafander kosmiczny Bill – każdy fan serialu animowanego Scooby Doo od razu skojarzy bohaterkę animacji o tym samym imieniu.
Epizod ma przede wszystkim straszyć, jest więc poważnie, ale widzowie z pewnością nie spodziewali się aż takiej serii nieszczęść. Nie dość, że soniczny śrubokręt Doktora zostaje zniszczony, to do tego odcinek poraża samym końcem – ujęcia z perspektywy tracącej przytomność są przejmujące, ale dopiero niewidomy Doktor sprawia, że widz zaczyna się rzeczywiście bać – nie tych wszystkich kosmicznych zombie, ale o samego Doktora. Nawet ślepy jest on jednak wciąż niesamowicie sprawnym Władcą Czasu. Jednak kiedy okazuje się, że po rzekomym naprawieniu wzroku Doktor wciąż nie widzi, napięcie naprawdę rośnie. Doktor zachowuje się w swoim stylu, nie chcąc dokładać Bill kolejnego zmartwienia. Warto podkreślić fantastyczne w tym odcinku aktorstwo zarówno Peter Capaldi, jak i Pearl Mackie. Aż ciepło się robi na sercu, kiedy Bill obejmuje Doktora.
Oxygen to powrót serialu do przyzwoitej formy, choć nie jest to wybitny epizod. Kilka ciekawych rozwiązań połączono z dramatem samego Doktora, który stracił wzrok, a także wstrząsającymi przeżyciami pracowników stacji oraz Bill. Można z tej historii wysnuć wniosek, że to nie kosmiczne zombiaki są najbardziej przerażające, a kryjący się za nimi ludzie, którzy dla uniknięcia utraty płynności finansowej zdolni są do wszystkiego. Doktor nie lubi więc kapitalizmu, przynajmniej tego w odległej przyszłości.
Źródło: zdjęcie główne: BBC America
Poznaj recenzenta
Karolina SzenderaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1971, kończy 53 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1974, kończy 50 lat