„Doktor Who”: sezon 8, odcinek 3 – recenzja
3. odcinek nowego sezonu serialu Doktor Who to rozrywka w najlepszej postaci. Mamy więc sporo humoru, kino przygodowe oraz, oczywiście, dużo robotów.
3. odcinek nowego sezonu serialu Doktor Who to rozrywka w najlepszej postaci. Mamy więc sporo humoru, kino przygodowe oraz, oczywiście, dużo robotów.
Nie ma chyba na świecie fana Doktora Who, który nigdy nie zastanawiał się, co by zrobił, gdyby został zaproszony przez Władcę Czasu do wnętrza TARDIS i mógł wybrać cel swojej wymarzonej podróży – gdziekolwiek oraz kiedykolwiek w przestrzeni i czasie. Clara szybko precyzuje swoje pragnienia i wyznaje, że od zawsze chciała poznać bohatera staroświeckich opowieści – Robin Hooda. I choć Doktor przekonuje ją, że legenda o banicie, który zabierał bogatym i rozdawał biednym, jest zmyślona, więc nie ma sensu przenosić się do lasu Sherwood w XII-wiecznej Anglii, w końcu spełnia prośbę towarzyszki, lecz zdaje się tylko po to, by udowodnić jej, iż Robin Hood nie istnieje.
W serialu Robin Hood rzecz jasna istnieje i ku uciesze Clary zjawia się w pełnej krasie, z łukiem oraz swoją wesołą drużyną, aby uczestniczyć w konkursie o Złotą Strzałę, organizowanym przez, a jakże, największego wroga - Szeryfa z Nottingham. Gdy wszystko wydaje się być tak jak w dobrze znanej, opowiadanej przez lata legendzie, na horyzoncie pojawiają się podwładne Szeryfowi roboty, dla niepoznaki przebrane w rycerskie zbroje.
Scenariusz napisany przez Marka Gatissa snuje bardzo rozrywkową opowieść utrzymaną w konwencji tamtych czasów. Są zatem widowiskowe walki na miecze, lochy, kajdany, niezdarni strażnicy, zabawy na zamku i przerażone dziewice. Wszystko to oświetlone płomieniem świec przy akompaniamencie świstu strzał. Roboty pojawić się musiały, wszak Doktor Who to serial o walce ze złem przybyłym na Ziemię z innych planet. Wątek ten stał się doskonałym pretekstem do przypomnienia prawdy oczywistej, a w dzisiejszym świecie znów wyjątkowo aktualnej, że zachłanność władców i ich imperialne zapędy historia odpowiednio osądza i surowo karze. Dodatkowo znów pojawiła się tajemnicza Ziemia Obiecana jako powracający motyw sezonu 8. i podsyciła ciekawość widzów, czym to miejsce jest oraz kto, co i dlaczego czeka tam na Doktora.
[video-browser playlist="633335" suggest=""]
"Robot of Sherwood" to również kolejna okazja dla nas, fanów, by móc bliżej przyjrzeć się nowemu wcieleniu Doktora, o którym już się mówi, że jest bardziej ponure i tajemnicze od Dziesiątego i Jedenastego. Ciekawym zabiegiem okazało się postawienie w kontrze wiecznie rozbawionego Robin Hooda – beztroskiego, lecz o szlachetnym sercu i szarmanckiego. Doktor uważa go za rzezimieszka i utrzymuje, że jest zaciekłym przeciwnikiem kpin. Dwunasty przedstawia się widzom w tym odcinku jako zgorzkniały cynik, który nie ma zamiaru wkupywać się w łaski pochlebstwami i udawaną życzliwością. Jednak gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo Clary i wszystkich ludzkich istot, znów jest starym, dobrym Doktorem, gotowym do współpracy i dla dobra sprawy znoszącym nawet skucie jednym łańcuchem z Robin Hoodem. Peter Capaldi do tej pory spisuje się znakomicie, nadając swojej postaci wiele ambiwalentności. Z jeden strony brawurowo gra bohatera szorstkiego i opryskliwego, z drugiej - trudno nie odnieść wrażenia, że powoli zaczyna przemycać odrobinę wrażliwości i sporo zakłopotania.
Czytaj również: Szczegóły serialu "Raport mniejszości"
Lekko napisany, przygodowy odcinek zostawia widzów w poczuciu wspaniale spędzonego czasu. I z morałem, że łatwiej nam wierzyć w legendy i bohaterów zmyślonych, bo historia to brzemię, a postacie odczłowieczone łatwiej gloryfikować, wielbić i wieszać ich plakaty na ścianach.
Poznaj recenzenta
Marcin RączkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat