W 13. odcinku serialu "Dwie spłukane dziewczyny" nadal brak spektakularnej poprawy. Jest tak samo przeciętnie jak tydzień temu, a jedynym plusem jest to, że przynajmniej nie dzieje się gorzej.
"
Dwie spłukane dziewczyny" ("2 Broke Girls") starają się iść z duchem czasu i odpowiadać na to, czym w danym okresie żyje świat. Kiedyś był to jeden z mocnych punktów tego serialu - wyśmiewanie wszystkiego dookoła, żartowanie z aktualnych wydarzeń, ośmieszanie popularnych osób. Dlatego też 13. odcinek rozpoczyna się parodią rozdania Oscarów. Jest Han w smokingu i małe „złote” statuetki. Szkoda tylko, że właściwie nie jest to śmieszne. Otwarcie „And the Great Unwashed” potwierdza jedynie to, co już i tak wiadomo – coś się w tym serialu wypala, i to bardzo szybko.
Świetnym odświeżeniem dla "
Dwóch spłukanych dziewczyn" jest występująca gościnnie Valerie Harper. Jej postać ma wszystko, czego brakuje ostatnio serialowi – jest zabawna i wygadana, jej dowcip jest cięty, a komentarze - sarkastyczne. Zatem jak widać, scenarzyści jeszcze potrafią. Szkoda tylko, że ostatnio w serialu śmieszni są praktycznie wszyscy poza głównymi bohaterkami. One nadal miotają się bez celu i nie zajmują niczym konkretnym. Z odcinka na odcinek beztrosko przeskakują od sprzedawania koszulek do kelnerowania i z powrotem. Już nic z tego nie wynika. Nadzieje na jakikolwiek wątek spajający ten sezon stają się coraz bardziej płonne. Zamiast tego twórcy uparli się, by w tej serii gnębić Caroline, przez co osiągają skutek odwrotny od zamierzonego. Zamiast wywoływać większą sympatię, zaczyna ona nudzić. Na każdym kroku przypomina się nam, jak to jest jej ciężko i jak pomimo tego świetnie sobie radzi. Owszem, radzi sobie świetnie, ale docenialibyśmy tę przemianę bardziej, gdyby nie wciskano jej nam przy każdej możliwej okazji.
[video-browser playlist="667945" suggest=""]
Tym razem również Caroline jest w centrum odcinka. Panna Channing próbuje zdecydować, kim jest (albo raczej kim chce być). Zadanie ambitne, zwłaszcza dla postaci z sitcomu. I niestety, jak przystało na przeciętniaka, jakim ostatnio stały się "
"Dwie spłukane dziewczyny", przeciętnie zrealizowane. Każdy, kto obejrzał przynajmniej klika odcinków tego serialu, doskonale wie i widzi, że Caroline nie wygląda na kelnerkę. Nie potrzebowaliśmy oddzielnego odcinka, który uświadomiłby nam ten fakt, ale skoro on już jest, to mam cichą nadzieję, że jednak powstał po coś i zapoczątkowane w nim próby psychologicznej analizy przyniosą jakieś skutki. Być może Caroline zdecyduje wreszcie, że skoro na kelnerkę nie wygląda, to czas zabrać się na poważnie za babeczkowy biznes, i coś się wreszcie w tym serialu zacznie dziać. Bo jeśli miał to być po prostu kolejny odcinek pokazujący, jak to świetnie Channing sobie radzi w tak trudnej sytuacji, to ja dziękuję, już mi wystarczy.
Jak na razie w "Dwóch spłukanych dziewczynach" dzieje się dużo, ale nie u głównych bohaterek. Jedynym spoiwem kolejnych odcinków są Oleg i Sophie, którzy na szczęście nie przestają śmieszyć. Ich związek jest jednocześnie odrażający i uroczy, a przygotowania do ślubu są istnym szaleństwem. Bardzo mnie to cieszy, bo przynajmniej jest to powód do oglądania tego serialu co tydzień. Chociaż przyznać trzeba, że w tym odcinku parę dobrych momentów miał Han. Scenarzyści pozwolili mu odgryźć się na Max. Miła odmiana, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie tematykę poprzedniego odcinka.
Czytaj również: Jane Lynch gwiazdą w komedii „Angel From Hell”
Gdyby powodów do narzekania w "
Dwóch spłukanych dziewczynach" było mało, to jeszcze coś dziwnego dzieje się z pieniędzmi bohaterek. Topnieją w zastraszającym tempie i niewyjaśnionych okolicznościach. Gdzie one giną, skoro dziewczyny ich nie wydają?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h