Dyplomatka pod wieloma względami idealnie wpisuje się w to, co lubimy w serialach politycznych – w klimacie takich hitów jak Prezydencki poker (pracowała przy nim twórczyni serialu Netflixa) czy House of Cards. Tutaj kluczowe znaczenie ma narastający i świadomy chaos, który nadaje tempo wydarzeniom i pozwala im się rozwijać w określonym kierunku. Historia została zaskakująco dobrze skonstruowana, bo trudno przewidzieć, co dokładnie się wydarzy. Produkcja ma charakter rozrywkowy – od razu nas wciąga i angażuje. W tym szaleństwie jest metoda, która zapewnia doskonałą zabawę! Można odnieść wrażenie, że twórcy nie opowiadają tej historii na poważnie. Jest w tym jakiś luz, a wydarzenia są potraktowane dość ironicznie. Ta lekkość może przypominać Madam Secretary. Trzeba jednak dodać, że produkcja jest też poważna – nawiązania do rzeczywistego działania Rosji są wręcz niepokojąco prawdziwe. Wychodzi z tego dziwaczny miks ironii (z której często wynika niezłe poczucie humoru) oraz powagi nawiązującej do znanej nam rzeczywistości (Ukraina, polityka Rosji). Serial lekko zahacza nawet o satyrę. Staje się przestrogą pokazującą, do czego są zdolni politycy.  To taka wybuchowa mieszanka, która dostarcza wrażeń, emocji i śmiechu. Jakimś cudem te wszystkie elementy zostały dobrze połączone.
fot. materiały prasowe
+3 więcej
Czasem miałem wrażenie, że niektóre wydarzenia na ekranie były prowadzone bardzo naiwnie. Nie da się ukryć, że do fabuły wkradają się uproszczenia i delikatne naciągnięcia, by dramaturgicznie historia dobrze się spinała. Jednak trudno traktować to jako wadę, bo przecież taka jest konwencja serialu Dyplomatka. Po paru odcinkach staje się to wręcz naturalne i oczywiste. Takie niedociągnięcia kompletnie nie przeszkadzają ani nie wpływają na przyjemność z seansu. Keri Russell w tytułowej roli spisuje się kapitalnie. Kate Wyler  jest charyzmatyczna, charakterystyczna, twarda, a gdy trzeba – emocjonalna i wrażliwa. Pasuje do przyjętej konwencji: to taka wybuchowa mieszanka różnych skrajnych elementów, które nadają temu serialowi jakość. Doskonale wspiera ją Rufus Sewell. Małżeństwo Wylerów stało się motorem napędowym Dyplomatki. Ich relacja została poprowadzona z pomysłem. Fundują nam fajną mieszankę rozmaitych emocji. Świetnie się ich ogląda, gdy próbują się dogadać w świecie, w którym trudno o ufność. Jest w tym coś dwuznacznego, nawet czasami toksycznego, ale ogólnie twórcy prowadzą to tak, aby widzowie mimo wszystko im kibicowali. Świetny duet! Na ogólną ocenę serialu duży wpływ ma jego finał. Dyplomatka kończy się soczystym cliffhangerem, z którym związany jest mocarny twist. Takiego zwrotu akcji trudno było oczekiwać. Jest obietnicą tego, że twórcy z 2. sezonem mogą wznieść tę produkcję na wyżyny. Świetnie, pomysłowo, a także – pomimo politycznej powagi – lekko i przyjemnie.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj