Euforia: sezon 1, odcinek 4 i 5 - recenzja
Data premiery w Polsce: 2 grudnia 2024Shook One Pt. II i ’03 Bonnie and Clyde to odcinki, które sprawiają, że chwilowe zwątpienie w Euforię i jej krystalizujący się komentarz na temat defektów pokolenia zniknęło – a przynajmniej znacząco się zmniejszyło.
Shook One Pt. II i ’03 Bonnie and Clyde to odcinki, które sprawiają, że chwilowe zwątpienie w Euforię i jej krystalizujący się komentarz na temat defektów pokolenia zniknęło – a przynajmniej znacząco się zmniejszyło.
W kolejnych epizodach Euforia udowadnia, że jest tym, czym wydawała się być z początku, czym obiecywała się stać, a co od 2. odcinka wydawało się mydleniem oczu. Nie, to nie teen drama, to prawdziwy dramat młodych (i nie tylko) ludzi, zagubionych w świecie i zagubionych w sobie. Duet odcinków 4 i 5 okazuje się duetem najmocniejszym: solidnie zarysowuje bohaterów, odsłania ich lęki, słabości i wrażliwości, uwiarygodniając dotychczas – jak mogłoby się wydawać – zaniedbywanych pod kątem rozwoju i zobrazowania charakterów czy motywacji postaci. I choć dobrze, bo angażująco i emocjonalnie, wypada to w wypadku Jules, dużo w nim łopatologii. Scenarzystom udała się jednak sztuka fascynującego pogłębienia relacji Maddy i Nate'a, która – zwłaszcza dzięki odcinkowi 5. – nie tylko w bardzo subtelny sposób daje nam większe pojęcie o tym pełnokrwistym związku, ale też za pomocą kilku prostych, a efektownych zabiegów pozwala nam dowiedzieć się o tych bohaterach – w końcu! – tyle, by wywołać w nas zainteresowanie ich losami. Pomaga też zrozumieć, jakie charaktery, wydarzenia i emocje stoją za tym, kim wydają się być.
Wszystkie otaczające Maddy, Nate'a i ich rodziny patologie w końcu przestają być puste – mają swoje korzenie, są w pełni ludzkie, żywe i wcale nieoczywiste. Euforia powoli odsłania przed widzami kolejne warstwy brudu i błota, w którym bohaterowie grzęzną po kolana – nagle niektóre zachowania stają się oczywiste lub przynajmniej zrozumiałe. Brawo.
Jacob Elrodi i Alexa Demie zabłysnęli aktorsko, niespodziewanie przysłaniając bezkonkurencyjną do tej pory Zendayę. Zwłaszcza Elrodi popisał się niezwykle zniuansowaną, w obliczu diametralnie różnych charakterów scen z jego udziałem, grą. Można zresztą odnieść wrażenie, jakby z każdym kolejnym odcinkiem młodzi aktorzy otrzymywali coraz więcej aktorskiej swobody - jeśli tak było w istocie, czekam ze zniecierpliwieniem, aż reżyserzy całkiem spuszczą ich ze smyczy.
Problemy uzależnień od narkotyków ustępują teraz skomplikowanym relacjom międzyludzkim – wkroczyliśmy do miasteczka, w którym na nikogo nie czyha żądny krwi morderca, bo największym zagrożeniem dla bohaterów są oni sami. Festiwal słabości, żądz, kulawych marzeń, które przeplatają się ze sobą w tragikomiczny sposób, zostawia po sobie wrażenie obcowania z czymś dużo bardziej ludzkim, niż może sugerować ta niezwykle atrakcyjna estetycznie forma (cała audiowizualna oprawa i operatorka scen w wesołym miasteczku - toż to arcydzieło!). W końcu możemy dostrzec zamierzony kontrast, bo to nie Plotkara czy Riverdale - to paskudne, pełne cierpień życie poszkodowanych ludzi, barwne i atrakcyjne na pierwszy rzut oka, głębiej jednak obrzydliwe i bolesne. Euforia komentuje i porusza, zapowiadając kolejne, intensywne doświadczenia. Czekam z niecierpliwością i niepokojem.
Poznaj recenzenta
Michał JareckiKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1956, kończy 68 lat
ur. 1952, kończy 72 lat
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1988, kończy 36 lat