Finałowe starcie
Witches of East End ma świetny koncept na serial, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia. Pierwszy sezon był nierówny, aczkolwiek finał zapowiadał się przynajmniej przyzwoicie. Szkoda, że po raz kolejny nie wykorzystano szansy.
Witches of East End ma świetny koncept na serial, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia. Pierwszy sezon był nierówny, aczkolwiek finał zapowiadał się przynajmniej przyzwoicie. Szkoda, że po raz kolejny nie wykorzystano szansy.
Jedną z niewielu poprawnie przedstawionych rzeczy jest dylemat Frei, która nie wie, kim tak naprawdę są Dash i Killian. Jeden jest niszczycielem, a drugi jej prawdziwą miłością. Dobrze do tego wykorzystano postać ojca, który rozwiewa wszelkie wątpliwości, opowiadając historię z jej przeszłości. Szkoda tylko, że jest to tak boleśnie przewidywalne, bo nie mogło być inaczej - musiało być odwrotnie, niż przez cały sezon Freya sobie myślała. Poza tym mamy w końcu odpowiedź na to, skąd się wzięło początkowe przyciąganie kobiety do Killiana. Prawidłowo to wyjaśniono.
Nieźle wypada scena dwuznacznej rozmowy Joanny z Penelope na temat ojca tej drugiej. Pierwszy raz pokuszono się o lekkie dopracowanie dialogów, z korzyścią dla serialu. Samo starcie to już jednak ogromne rozczarowanie - zwłaszcza przez to, jak bardzo marnuje się tutaj potencjał aktorski Victorii Madsen i Julii Ormond. Są to nietuzinkowe aktorki, które potrafiłyby dać z siebie o wiele więcej, a mamy czarny charakter zachowujący się jak postać z kreskówki. W pewnym momencie aż prosiło się o jakiś złowieszczy, szyderczy śmiech. O Ormond też za wiele dobrego powiedzieć nie mogę. Wykorzystuje w tym serialu dziwaczną manierę, która zwyczajnie się nie sprawdza. Pojedynek czarownic to wielkie nieporozumienie - odpuszczono sobie czary i skupiono się na nudnym trzymaniu się za szyję. Przede wszystkim widoczny jest tutaj okrutny brak pomysłu, bo budowano tę postać jako wyjątkowy czarny charakter, a kończy się to wszystko, zanim na dobre się zaczyna.
[video-browser playlist="635017" suggest=""]
Intrygująco zapowiada się wątek Dasha i Kiliana, którzy wraz ze śmiercią Penelope dostali swoją magiczną moc. Obaj oczywiście nie wiedzą, co się dzieje, więc ich końcowe starcie to przypadkowe wykorzystanie nadzwyczajnych zdolności. Na pewno Killian żyje i w drugim sezonie będziemy raczeni nie najlepszym motywem miłosnym.
Wątek Ingrid także jest przewidywalny i pozbawiony nawet nutki zaskoczenia. Otwarcie wrót do Asgardu ma w sobie jednak potencjał na coś wyjątkowego, zwłaszcza że postać wychodząca ze światła bezwzględnie zabija niedoszłego oprawcę Ingrid. Kim są ci ludzie potężniejsi od bohaterek? Oby w drugim sezonie wyciągnięto wnioski z ogromnej liczby błędów i poprawiono jakość tego serialu.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat