Gaz do dechy - recenzja książki
Data premiery w Polsce: 16 września 2020Gaz do dechy to trzynaście zróżnicowanych tematycznie i gatunkowo opowiadań Joe Hilla. Jak wypada ta książka? Oceniamy.
Gaz do dechy to trzynaście zróżnicowanych tematycznie i gatunkowo opowiadań Joe Hilla. Jak wypada ta książka? Oceniamy.
Joe Hill, jak sam przyznaje we wstępie do zbioru Gaz do dechy, długo szukał własnej literackiej drogi. Nie chciał podążać śladem rodziców, starał się wyczuć trendy, próbował sił w różnych gatunkach literackich. Zapewne z tego okresu pozostała mu duża elastyczność i umiejętność poruszania się w różnych gatunkach. Chociaż często wybiera grozę czy opowieści niesamowite, to gdy ma pomysł, śmiało sięga po inne konwencje. Świetnie do widać w omawianym zbiorze.
Co prawda w twórczości amerykańskiego pisarza elementy literackiego horroru (czy szerzej: opowieści niesamowitych) pojawiają się często, ale groza kreowana przez Hilla jest specyficzna. Zwykle nie ma u niego prostego rozwiązania, czystego cięcia fabuły, katharsis na końcu utworu, dzięki czemu możemy spać spokojnie, bo zło zostało pokonane. Owszem, czasem moralność i sprawiedliwość zwyciężą, ale to nie one są kluczem. Hill woli snuć czasem ponure, czasem niepokojące opowieści przedstawiające wycinek większej rzeczywistości, nie zawsze w pełni tłumaczące kreowaną rzeczywistość. Trochę jak w Faunie (nota bene jednym z najlepszych opowiadań w zbiorze), tylko na chwilę uchyla drzwi do innego świata, daje nam go posmakować, ale jednocześnie stawia sprawę jasno: jesteśmy tu tylko gościem.
Jednakże Gaz do dechy to nie tylko groza. Mamy tu prawdziwą mieszankę gatunków. Bardzo dobrze wypada chociażby flirt z thrillerem w postaci Jesteście wolni - toczy się na pokładzie samolotu podczas wybuchającego konfliktu zbrojnego. Fantasy mamy we wspomnianym już Faunie, mocna i krytyczna wizja przyszłości pojawia się w Jesteś dla mnie najważniejsza, a Kciuki to rozrachunek konsekwencjami tak zwanej wojny z terroryzmem prowadzonej przez Stany Zjednoczone z perspektywy osób biorących w niej udział.
Hill próbuje też gry formą. W Diable na schodach typografia, układ wersów z założenia ma przypominać schody właśnie, co jest interesujące, choć niestety bardziej niż samo opowiadanie. O wiele lepiej wypadają Tweety z cyrku umarłych – nie tylko za sprawą treści przekazywanej wyłącznie krótkimi wiadomościami tekstowymi. W tym wypadku sposób prowadzenia narracji stanowi wartość dodaną, budującą atmosferę.
Od dłuższego czasu Hill nie ukrywa, że Stephen King jest jego ojcem. Ma swoją markę oraz umiejętności: nie musi wykorzystywać wsparcia rodzica do osiągnięcia popularności. Z czystym sumieniem mogą więc od czasu do czasu napisać razem jakiś tekst. W Gazie do dechy są dwa takie opowiadania. Tytułowe, nawiązujące do horrorów klasy B, w których bohaterowie uciekają przed niewyjaśnionym, bezwzględnym zagrożeniem (choć jest w tym utworze też coś więcej, co finalnie zmienia jego wymowę). Natomiast zekranizowane W wysokiej trawie, znacznie lepsze od filmu, potrafi oszołomić atmosferą.
Jak to bywa w zbiorach opowiadań, szczególnie z tekstami pisanymi na przestrzeni lat, nie wszystkie opowiadania stoją na najwyższym poziomie. Trafiają się teksty słabsze, jakby niedopracowane czy zbyt oczywiste (Nad srebrzystą wodą jeziora Champlain, Mroczna karuzela), ale w wszystkich widać poszukiwanie własnej drogi, chęć spróbowania czegoś nowego, pokazania znanego z popkultury motywu w nowym świetle. Otrzymujemy więc interesującą literacką przygodę, pełną niespodzianek i podlaną dreszczykiem grozy.
Poznaj recenzenta
Tymoteusz WronkaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat