Gdzie jest Sophie?
Truth Terrorist zdołał nawiać, a policja została z prawie niczym. Na domiar złego następny psychopata szykuje swój miecz na nieświadome zagrożenia ofiary. Czy mundurowi zdołają obronić niewinne osoby?
Truth Terrorist zdołał nawiać, a policja została z prawie niczym. Na domiar złego następny psychopata szykuje swój miecz na nieświadome zagrożenia ofiary. Czy mundurowi zdołają obronić niewinne osoby?
Po świetnym piątym odcinku trochę zmniejszona zostaje dawka emocji. Jak dowiedzieliśmy się uprzednio, Benji poza byciem nieprzewidywalnym, jest również fanem ostrych jak żyletka japońskich mieczy. Będąc tak oddanym miłośnikiem, postanawia wybrać się ze swoim stalowym przyjacielem w odwiedziny do lekarza. Najwyraźniej z równania człowiek plus samurajski miecz zawsze wychodzi jakiś nieprzewidywalny minus. W każdym razie Benji zostaje złapany, a Sophie gdzieś ucieka.
Benji jest postacią, która od początku budziła u mnie jakiś niepokój. Facet wpływa tak na mnie również podczas przesłuchania. Scenie towarzyszy typowy dla świrów nagły wybuch gniewu. Cisza, spokój i nagły skok, uderzenie w stół ku zaprzeczeniu. Daje nam to obraz tego, jak bardzo zależało mu na wykonaniu misji. Od strony gry aktorskiej to przed wszystkim popis Paula Ready. Jednak patrząc na to jako całość, można odnieść wrażenie, że czegoś brakuje - emocji. Przez pokazanie ucieczki Sophie, scenarzyści utracili wielki atut, jakim było trzymanie widza w niepewności co do jej stanu.
Dalej przechodzimy do innej ważnej sceny w odcinku: wizyty Karla w domu Charllote. Z jednej strony rozumiem, że scenarzyści chcieli dać małżeństwu detektywa trochę więcej czasu. Zrobiono to jednak w sposób, w jaki wybuchł Benji- niespodziewanie i z impetem. Przez to odnosi się wrażenie, jakby twórcy nie mieli pomysłu na to, co dalej zrobić z Charllote, więc wątek został pośpiesznie domalowany do reszty serialu. Podobnie ma się sprawa z kochankiem Elise. To, co na dobrą sprawę mogło zakończyć się na jednym razie, jest kontynuowane bez polotu w bliżej nieznanym celu. Elise traktuje Gaëla bardziej jak rzecz do wykorzystania w łóżku niż osobę, przez co ich relacje są mało rozwinięte i robią bardziej za tło niż warty uwagi wątek. Może te sceny to taka forma reklamy aktorki na przyszłość?
W trakcie poszukiwań natrafiamy na Stephena i Anthony'ego. Nie wiem, co wstąpiło w twórców, ale jest to jedna z tych scen, w których zastanawiam się, co się stało. Stephen wchodzi do domu i widzi rozmawiającego przez telefon Anthony'ego. Po uwadze Stephena, by wyszedł, ten nie reaguje, więc co? Zabijmy go, najlepiej tępym przedmiotem, bo skoro oboje są podejrzewani, to nic się nie stanie, jeśli Anthony nagle zniknie. Spotkania obu bohaterów już od dłuższego czasu prowadziły do konfrontacji, ale czy naprawdę trzeba było tak po prostu skasować jednego z głównych czarnych charakterów? Mam naprawdę mieszane uczucia co do tego motywu.
Podobała mi się za to scena w domu Sophie i to, co nastąpiło potem. Elise oświadczyła matce bolesną prawdę na temat poszukiwań jej córki. Poruszony tym Karl uświadamia niezdającą sobie sprawy z tego Elise, jaki błąd popełniła. Reakcja i jej poglądy na temat mówienia niewygodnej prawdy doskonale budują obraz charakteru tej osoby.
Na koniec zostawiam końcówkę odcinka - scenę w dokach. Z poziomu napięcia i akcji wszystko jest dobrze. Mamy ukrywającego się mordercę, który lada moment może zabić "przynętę". Jest również i policja obserwująca miejsce. Typowy motyw z obserwacją. Jest jednak coś, co nie daje mi spokoju. Od dłuższego już czasu karabiny z celownikiem laserowym robią prawdziwą furorę w Hollywood. Widać, kto i gdzie strzela, a to podkręca tempo, bo zaraz ktoś zginie. Jednak po co montować takie coś na karabinie snajperskim, dodatkowo w miejscu, gdzie spodziewa się policji? TT jako osoba zaznajomiona z tego typu działaniami powinien się domyśleć, że tę kropkę można zauważyć, jeśli jest się blisko. Niestety efektowność wygrała nad realnością.
Piaty odcinek The Tunnel ciągle oferuje dużo emocji, dobry klimat śledztwa i akcję. Mimo to sporo brakuje mu do perfekcji. Jednym z głównych powodów jest niedopracowanie niektórych motywów. Drugim - zakończenie wątku Anthony'ego w sposób szybki, nietrzymający się kupy i niebudzący większych emocji. Pomimo swoich wad jest to jednak ciągle dobry epizod na długie, jeszcze jesienne wieczory.
Poznaj recenzenta
Mariusz OlszewskiPoznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat