Gwiazdy – recenzja filmu [Off Camera]
Historia Jana Banasia ma w sobie wielki potencjał. Szkoda, że Jan Kidawa-Błoński go nie wykorzystuje.
Historia Jana Banasia ma w sobie wielki potencjał. Szkoda, że Jan Kidawa-Błoński go nie wykorzystuje.
Posiadający polsko-niemieckie korzenie Jan Banaś (Mateusz Kosciukiewicz) od małego kocha piłkę nożną. Tę pasję dzieli ze swoim najlepszym przyjacielem Ginterem (Sebastian Fabijanski). W pewnym momencie panowie zaczynają ze sobą rywalizować. I to nie tylko na boisku, gdzie reprezentują barwy innych drużyn: Polonii Bytom i Górnika Zabrze, ale także starając się o względy pięknej Marleny (Karolina Szymczak). Walcząc o jej serce, szybko odkrywają, że akurat w tej grze nie obowiązują żadne reguły. Przyjmują więc tę taktykę za dobrą monetę, w efekcie ich przyjaźń szybko się kończy, a i kariery obu panów stają pod wielkim znakiem zapytania.
Niewiele osób pamięta Jana Banasia. Swego czasu jednego z filarów kadry trenera Górskiego. Jego kariera to istna sinusoida sukcesów i porażek. Świetny materiał na film biograficzny ze sportem w tle. Niestety Jan Kidawa-Błoński postanowił z tego sportu praktycznie zrezygnować. Tak bardzo skupił się na sferze uczuciowej swoich bohaterów, że zabrakło czasu na pokazanie meczy piłkarskich i ducha rywalizacji. Jest oczywiście kilka scen, ale to tylko fragmenty pozbawione jakiejkolwiek dramaturgii. Ot, kilka zwodów, umieszczenie piłki w siatce i tyle. Nie ma zaangażowania Banasia na boisku, tego żargonowego „gryzienia trawy”, towarzyszącego mu stresu czy choćby wyrzeczeń, do których był skłonny nasz bohater w drodze na szczyt. W zamian dostajemy obrazki pijaństwa, zazdrości i boju o kobietę.
Twórca Różyczki i Skazanego na bluesa znów wykazał się znakomitym wyczuciem, wybierając aktorów do głównych ról. Mateusz Kościukiewicz, Sebastian Fabijański, Karolina Szymczak prezentują się świetnie. Szkoda, że nie dostali zbyt dużo do zagrania. Zwłaszcza rola Karoliny Szymczak sprowadza się do obecności na ekranie i pokazywania swojego nagiego ciała. Bardzo pięknego ciała, chciałbym zaznaczyć. Trochę więcej do roboty ma duet Kościukiewicz – Fabijański. Jednak w tym wątku brakuje zaciekłej rywalizacji, o którą ten film aż się prosi. Drogi obu panów co chwila się krzyżują. Jak nie na boisku, to poza nim. Dochodzi do spięć. Jednak ich znaczenie zostało przez reżysera bardzo spłycone. Całość jest zbyt szarpana. Brakuje płynności. Reżyser tylko prześlizguje się przez życie Banasia, zatrzymując się na dłużej przy wybranych fragmentach z biografii, przez co ludzie nieznający jego sylwetki mogą mieć problemy ze zrozumieniem pewnych wydarzeń.
Gwiazdy należy pochwalić za świetny drugi plan: Marian Dziedziel, Adam Woronowicz, Eryk Lubos. Role tych wybitnych aktorów może nie są zbyt duże, ale za każdym razem, gdy pojawiają się na ekranie, kradną cały show.
Odpowiedzialny za zdjęcia Michał Englert również wykonał świetną pracę. Strona wizualna jest chyba najsilniejszym punktem produkcji Kidawy-Błońskiego. Egzotyczne plenery, wielkie stadiony, zadymione pokoje hotelowe. Czuć w nich klimat epoki i minionego systemu.
Gwiazdy to biografia sportowca praktycznie bez sportu, co moim zdaniem jest wielkim błędem.
Źródło: foto. Kino Świat
Poznaj recenzenta
Dawid MuszyńskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat