Haikyu!! The Dumpster Battle - recenzja filmu anime
Data premiery w Polsce: 31 maja 2024Haikyu!! The Dumpster Battle jest pierwszym filmem z tej franczyzy, który kontynuuje historię rozgrywek podczas Turnieju Wiosennego. Czy nowe anime dorównało pod względem jakości popularnemu serialowi o młodych siatkarzach?
Haikyu!! The Dumpster Battle jest pierwszym filmem z tej franczyzy, który kontynuuje historię rozgrywek podczas Turnieju Wiosennego. Czy nowe anime dorównało pod względem jakości popularnemu serialowi o młodych siatkarzach?
Fani siatkarskiego anime musieli czekać ponad trzy lata na dalszy ciąg Turnieju Wiosennego, w którym bierze udział drużyna Karasuno. Film o znaczącym podtytule The Dumpster Battle (podobnie jak serial animowany Haikyu!!) powstał na podstawie mangi autorstwa Haruichiego Furudate. "Bitwa na Wysypisku" pomiędzy Krukami a Kotami była wyczekiwana od dawna, bo w końcu sam wątek rywalizacji między szkołami trwa od początku serialu. Ale tym razem gra toczyła się o wysoką stawkę, czyli ćwierćfinał turnieju.
Film rozpoczyna się od przypomnienia pierwszego spotkania Hinaty z Kenmą. Jednak szybko przenosimy się na boisko – tu nie ma czasu na podgrzewanie atmosfery, ponieważ zrobiono to już w końcówce 4. sezonu. Szybkie przedstawienie przeciwnika i czas na pierwszy gwizdek sędziego. Jak to w Haikyū!! - mecz prowadzony jest w szybkim tempie. Choć zazwyczaj odcinki koncentrowały się tylko na kluczowych momentach setów, podczas których trudno śledzić wynik, to tym razem dostaliśmy kilka tych mniej ważnych punktów. Dzięki temu mocniej można było poczuć boiskowe emocje. Nie zabrakło charakterystycznych zbić postaci, zsynchronizowanego ataku czy szybkich krótkich do Hinaty. Karasuno poczyniło ogromne postępy, a zawodnicy Nekomy to dostrzegali.
Zazwyczaj mecze w tym anime mają kilku wyróżniających się bohaterów, którzy przeżywają kryzysy, przełamują się lub starają się znaleźć najlepsze rozwiązania, aby zdobyć punkt. Te akcenty rozkładały się na kilku siatkarzy – Kageyamę, Tsukishimę, Nishinoyę czy pozostałych – ale w filmie koncentrujemy się właściwie na rywalizacji pomiędzy Hinatą a Kenmą. To oni są głównymi "aktorami" na boisku. Może gdyby metraż produkcji był dłuższy, to dostalibyśmy także perspektywy innych postaci. Przez to też niemal nieodczuwalna i niezauważalna była rywalizacja między trenerami, a był to dość ważny wątek w początkowej fazie historii anime. Kibice też nie odegrali istotnej roli, dlatego zupełnie nie miało znaczenia pojawienie się na trybunach siostry Shoyo, Natsu. Miało to charakter wyłącznie komediowy.
Z drugiej strony to dobrze, że Hinata zabłysnął w tym pojedynku, bo w 4. sezonie można było odnieść wrażenie, że "Krewetki" było nieco mniej niż zwykle. Mogliśmy oglądać, jak chłopak niespodziewanie przeżywa chwile zwątpienia, gdy został rozpracowany przez Kenmę, co w jego przypadku jest zupełnie niespotykane. Dlatego też jego powrót do wspaniałej gry i odbudowanie go przez Kageyamę w dalszej części meczu świetnie wybrzmiewa. Jego pozytywna energia i ekscytacja są tak zaraźliwe, że człowiek mimowolnie się uśmiecha. I nowy atak z wysokiej piłki, który był zapowiadany podczas ostatniego sezonu, również robił wrażenie.
Choć już w 4. sezonie sporo czasu poświęcono Kenmie i jego niechęci do wysiłku fizycznego, to w filmie też zaserwowano nam kolejne retrospekcje. Poznaliśmy jego początki w siatkówce, a także to, jak rozwijała się jego przyjaźń z Kuroo. Było to sympatyczne i dodawało emocji podczas wymian.
Przyznam się, że mam brzydki zwyczaj porównywania przebiegu gry w anime do prawdziwych meczów siatkarskich (jestem fanką tej dyscypliny). Choć na początku serialu miałam wiele zastrzeżeń do dziwnych motywów podczas rozgrywek, to z sezonu na sezon coraz bardziej przypominały one rzeczywistość. A pojedynek pomiędzy Karasuno a Nekomą prawdopodobnie jest najbliższy temu, co można oglądać podczas prawdziwych meczów. Zawodnicy starają się czytać grę, przesuwają się w bloku czy też popełniają zupełnie nieoczekiwane, ale nierzadko spotykane na parkietach, kosztowne błędy. Szczególnie uwzględnienie zmęczenia młodych siatkarzy – w końcu obie drużyny miały już w nogach dwa wcześniejsze trudne mecze – było świetne. Zupełnie jakby się oglądało finałowy mecz Plusligi pomiędzy Jastrzębski Węglem a Wartą Zawiercie.
Warto pochwalić animację filmu stojącą na wysokim poziomie. Czasem w 4. sezonie bolały mnie oczy od kiepskiej kreski, która jedynie pod koniec poprawiła swoją jakość. Tutaj wszystko było w porządku, jak na pełnometrażówkę przystało. Widzowie otrzymali kilkanaście znakomitych, dynamicznych akcji oraz ujęć. Emocji dodawało zwolnione tempo lub wyostrzona kreska, gdy bohaterowie wysilali się na boisku. Wystawy Kageyamy czy ataki Hinaty imponowały. Jednak najbardziej w pamięć zapadnie Wam sekwencja z perspektywy pierwszej osoby. Można poczuć się tak, jakby się brało udział w długiej i wykańczającej wymianie na boisku. Aż przypominały się ujęcia z Challengers, gdy kamera była poniekąd umieszczona na piłce podczas gry w tenisa. Co ciekawe, obie akcje miały miejsce w decydujących końcówkach setów. Było to naprawdę pomysłowe! Długi format pozwalał na taką kreatywność, ponieważ animatorzy mogli dopracować szczegóły.
Zakończenie meczu pomiędzy Liceum Karasuno a Liceum Nekoma jest nieoczekiwane i niecodzienne, choć często występujące w prawdziwej siatkówce. Można wręcz powiedzieć, że jest ono zupełnie niefilmowe. Z drugiej strony, gdy już pierwszy szok mija, to można stwierdzić, że pasuje ono do tej konkretnej rywalizacji, która była pełna wzajemnego szacunku, podziwu, ale też uszczypliwości. Mniej nacisku położono na szaloną determinację i przełamywanie barier, a więcej na radość z gry, docenianie przeciwnika i po prostu przyjaźń między rywalami, których połączyła miłość do siatkówki. I ta zmiana była naprawdę fajna, choć niektórzy mogą poczuć lekkie rozczarowanie.
Haikyu!! The Dumpster Battle to bardzo doby film, choć sam mecz nie wciskał aż tak w fotel. Nie odczuwało się aż wielkiego napięcia jak w przypadku kilku innych pamiętnych pojedynków. Pod względem fabularnym nie każdy poczuje satysfakcję, choć w moim przypadku po seansie rozległy się brawa. Ważne, że animatorzy stanęli na wysokości zadania, dzięki czemu tę zażartą walkę z podtekstami oglądało się z wielką przyjemnością. Oczywiście poza emocjami sportowymi nie zabrakło też humoru specyficznego dla japońskich anime. Jak dla mnie ten film to zasłużone 7,5.
Warto też wspomnieć o scenach po napisach końcowych, które początkowo wydają się nieistotnym, ale zabawnym dodatkiem dla fanów Kuroo. Okazuje się jednak, że końcówka wyjawia, jakie drużyny spotkają się w ćwierćfinale rozgrywek w drugim filmie Haikyu!! Ten mecz zapowiada się ekscytująco, więc miejmy nadzieję, że nie będziemy na niego czekać kolejnych 3 lat…
Poznaj recenzenta
Magda MuszyńskaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat