„Hawaii 5.0”: sezon 5, odcinek 7 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Za nami 100. odcinek serialu Hawaii 5.0. Choć jest on dobry, nie do końca spełnił moje oczekiwania i nie porwał tak, jakbym tego chciał.
Za nami 100. odcinek serialu Hawaii 5.0. Choć jest on dobry, nie do końca spełnił moje oczekiwania i nie porwał tak, jakbym tego chciał.
Hawaii 5.0 ("Hawaii Five-0") w 100. odcinku skupia się w większości na McGarretcie (Alex O'Loughlin), który zostaje porwany i jest torturowany. Przez to, co mu robią, ma ciągle jakieś dziwaczne wizje cofające go do czasu wydarzeń z pilota serialu. Do pewnego momentu wszystko rozgrywa się tak, jak to pamiętamy, aż następuje kluczowa zmiana: moment, który doprowadził tak naprawdę do narodzin grupy, w tym śnie nie następuje. Dzięki temu twórcy zaczynają się bawić w wielkie "co by było, gdyby..." i pokazują postacie w zupełnie innych sytuacjach, a nawet w innej charakterystyce. Mowa głównie o świetnej scenie w szpitalu, w której Danno przypomina zachowaniem bawiącego się w kowboja Steve'a niż samego siebie. Całe te "retrospekcje" okazują się naprawdę miłym urozmaiceniem tego odcinka, pokazującym niezłe pomysły, przyzwoitą kreatywność twórców i kilka dobrych scen.
Prawdopodobnie można było się spodziewać, że z okazji 100. odcinka powróci najsłynniejszy czarny charakter serialu. I w tym miejscu mam trochę mieszane odczucia. Z jednej strony fajnie, bo jego pojawienie się często dobrze wpływało na Hawaii 5.0 i tutaj te tortury działają, wzbudzają emocje i potrafią zapewnić wrażenia. Z drugiej jednak brakuje mi w tym odcinku jakiejś soczystej bomby, która mogłaby fabularnie napędzić resztę sezonu. Dostaliśmy zaledwie kilka ogólnych i dość oczywistych informacji, a to zdecydowanie za mało.
[video-browser playlist="632854" suggest=""]
Pojedynek Steve'a i złoczyńcy może się podobać - jest różnorodny, brutalny i z napięciem. Raczej każdy z nas domyślał się finału i nawet, gdy w momencie mierzenia do siebie z pistoletów montażyści robią cięcie, można było przypuszczać, jaki będzie wynik tego starcia. Hawaii 5.0 sprawiłby gigantyczną niespodziankę, gdyby uśmiercono któregoś z głównych bohaterów. Czy kiedyś twórców będzie na to stać? Mam nadzieję, bo mimo wszystko takie zabiegi działają w tego typu serialach, w których nić emocjonalna łączy bohaterów z widzami. Na razie jednak wygląda mi to na brak odwagi scenarzystów Hawaii 5.0, którzy chcą dostarczać lekkiej i miłej rozrywki, ale wolą nie przekroczyć pewnej granicy. Niby taką bombą odcinka i granicą do przekroczenia powinno być uśmiercenie złoczyńcy, ale jakoś tego nie czuję. On i tak w ostatnim czasie odgrywał jedynie rolę epizodyczną i nie miał tak naprawdę już żadnego znaczenia (a szkoda, bo potencjał był spory...).
Zobacz również: "Backstrom" - teaser nowego serialu Rainna Wilsona
Końcówka natomiast jest taka, jakiej moglibyśmy oczekiwać. Patos wylewa się hektolitrami z ekranu, w tle gra budująca go muzyka, a scenki mogą przypomnieć, za co lubimy ten serial, oraz wywołać emocje. I właśnie z tym mam problem w 100. odcinku Hawaii 5.0 - choć z całą pewnością jest dobry, za bardzo oparto go na nostalgii i emocjach, a za słabo na czymś, co dodałoby mu mocy i znaczenia.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat