„Humans”: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
W końcu w "Humans" dochodzimy do pewnej kulminacji wątku Anity, który potrafi bardzo zaciekawić i oferuje sporo emocji. Jest w tym jednak kilka elementów, które zgrzytają.
W końcu w "Humans" dochodzimy do pewnej kulminacji wątku Anity, który potrafi bardzo zaciekawić i oferuje sporo emocji. Jest w tym jednak kilka elementów, które zgrzytają.
Twórcy "Humans" w końcu zajmują się rozwojem ludzkich postaci. Chodzi głównie o Laurę, która otwiera się przed córką, stawia się mężowi i podejmuje dobre decyzje. Wydarzenia ukazane w 6. odcinku pozwalają o wiele dokładniej spojrzeć na Laurę, która z podejrzliwej matki niemającej nic ciekawego do roboty staje się cierpiącą, wyrazistą kobietą, która boi się stracić córkę i potrafi poczuć taką sympatię do robota, że jest mu w stanie pomóc. To może się podobać.
Gemma Chan jako Anita/Mia jest najjaśniejszym punktem serialu. Nie chodzi tylko o to, że wzbudza niezwykłą sympatię, ale też to, jak tworzy swoje postacie - jest to pod wieloma względami dopracowana kreacja, w której aktorka często opiera się na niuansach. Widząc jej przemianę w Mię, można od razu dostrzec, ile solidnej pracy Chan włożyła w tworzenie Anity, przejawiającej zaledwie odrobinę ludzkich emocji.
[video-browser playlist="695709" suggest=""]
Cieszy fakt, że w końcu, po 6 odcinkach dostajemy informacje o tym, czym jest Leo i jak w ogóle czujące roboty powstały. Do tej pory karmiono nas skrawkami, które w sezonie składającym się z zaledwie 8 odcinków wydają się niewystarczające. Udaje się całość przedstawić w sposób na pewno ciekawy, a wszystko sprawia wrażenie przemyślanego i dopracowanego. Problem w tym, że nadal nie wiadomo, do czego tak naprawdę to ma wszystko dążyć. Fajnie będzie oglądać relację Laury i dzieciaków z Mią, ale... to za mało na serial, który musi mieć jakiś większy cel.
W 6. odcinku bardzo razi banalność w ukazaniu zachowania Joego Hawkinsa. Naturalnie będzie to tłumaczone albo zazdrością (podejrzenie, że jeden z nich to kochanek Laury?), albo próbą ochrony rodziny. Problem w tym, że żadne wytłumaczenie nie jest na tyle wiarygodne, aby zmazać niesmak, bo oto przecież w nadzwyczajne prosty sposób skomplikowano fabułę. Szkoda, bo takie zachowania postaci stoją poniżej poziomu "Humans". Decyzja Maxa i ucieczka Leo to pokłosie tego, co zrobił Joe - i niestety nie jestem w stanie emocjonować się tym, ponieważ sposób, w jaki do tego doprowadzono, wywołuje negatywne odczucia.
Intrygują wątki Karen i Niski. Z jednej strony mamy policjantkę, która chce podjąć jakąś ryzykowną decyzję, więc przyznaje się partnerowi, że jest robotem. Jest to zaskakująco emocjonalne, ludzkie i być może nawet symboliczne wydarzenie. Z drugiej strony Niska w bardzo fajny sposób uczy się być bardziej ludzka. Jej rozmowy z doktorem ogląda się naprawdę z zaciekawieniem.
Zobacz również: „Limitless” – nowy zwiastun
"Humans" jest ciekawym, klimatycznym i znakomicie zagranym serialem. Szkoda jednak, że nie widać wyraźnego kierunku rozwoju fabuły. Sprawia to momentami wrażenie, jakby sami twórcy nie wiedzieli, do czego to wszystko ma doprowadzić.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat