Hyperion
Siódmy już odcinek Avengers Assemble pokazuje nam największe zalety serialu oraz jednocześnie jego główną wadę.
Siódmy już odcinek Avengers Assemble pokazuje nam największe zalety serialu oraz jednocześnie jego główną wadę.
Odcinek rozpoczyna się od akcji z meteorytami, z którymi Avengers muszą się zmierzyć. Można by pomyśleć, że dzień jak co dzień - nowe niebezpieczeństwo, które zaraz zostanie zażegnane. Tym razem jest ono dla nich zbyt silne, a przeżyli tylko dzięki pojawieniu się tajemniczego Hyperiona.
Postać z komiksów zawsze pod jakimś względem przypominała mi Supermana z DC Comics. Hyperion, pomimo podobnych mocy, osobowościowo jest jednak zupełnie inny. Jest egocentrycznym maniakiem, który chce narzucić wszystkim swoją wolę, by zapanował pokój. Nie interesuje go, czy ludzie tego chcą, a już tym bardziej nie obchodzi go sprzeciw ze strony Avengers.
[video-browser playlist="635575" suggest=""]
Takim sposobem praktycznie zdecydowana większość odcinka to efektowna rozwałka podczas jego pojedynku z Avengers. Akcja jest dynamiczna, a sam Hyperion stanowi ogromne wyzwaniem dla grupy superbohaterów. Tym razem na pierwszy plan wychodzi Tony Stark, który wiedział, że by osłabić przeciwnika, trzeba zaatakować jego psychikę. Jest wesoło i rozrywkowo. Dwadzieścia minut odcinka mija jak mrugnięcie okiem.
I to też jest zarazem wadą serialu Avengers Assemble. Serial jest efektowną i okropnie prostą opowiastką z akcentem na akcję. Nie ma tu mowy o rozwoju bohaterów, emocjach czy spójnym głównym wątku. Zauważmy, że poza premierą motyw Cabala pojawia się zaledwie epizodycznie albo w ogóle. Tak, ogląda się to bardzo przyjemnie, ale po animacjach Marvela możemy oczekiwać czegoś więcej. Beware the Batman konkurencji daje nam dobry przykład na to, jak zrobić dobrą kreskówkę.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat