Bez wątpienia Opowieści z meekhańskiego pogranicza to seria fantasy napisana z największym rozmachem przez polskiego autora. Zaczęło się stosunkowo niewinnie, od dwóch zbiorów opowiadań prezentujących wydarzenia z różnych rubieży i zakątków Imperium Meekhańskiego. Jednakże nawet już wtedy było widać, że Robert M. Wegner ma na całość znacznie szerzej zakrojony plan. Wydana właśnie powieść Każde martwe marzenie. Opowieści z meekhańskiego pogranicza, już piąta książka w serii, w dużej mierze finalizuje pierwszy akt tej opowieści. W tym tomie fabuła koncentruje się na kilku wątkach. Z jednej strony mamy opowieść z dalekiego Południa, gdzie zbliża się decydujące starcie wojsk Białego Konoweryn z olbrzymią armią zbuntowanych niewolników. Dla kontrastu jest też opowieść z Północy, gdzie oddział Czerwonych Szóstek natrafia na magicznie utrzymującą się zimę i tajemnicę, która sięga daleko w przeszłość. Wreszcie mamy opowieść dziejącą się w Mroku, krainie pomiędzy światami, gdzie znana już czytelnikom młoda bohaterka natrafia na nowych przyjaciół… tylko czy aby na pewno? Całość zaś spajają działania Meekhańczyków, którzy próbują zorientować się w narastającym chaosie i znaleźć klucz do wydarzeń, od których Imperium, a wręcz cały świat, zaczyna chwiać się w posadach. W powieści Wegnera jest wszystko, czego czytelnicy wymagają od wybitnej powieści fantasy. Wykreowany świat jest przebogaty, pełen tajemnic i niuansów, które odsłaniane są krok po kroku (w Każdym martwym marzeniu, a w zasadzie jego końcówce, wreszcie dowiadujemy się wiele o kosmogonii świata przedstawionego), pojawiają się tu potężne bóstwa, nadprzyrodzone istoty, tajemnice i magiczne zagrożenia. Wreszcie mamy i starcia małych oddziałów i całych armii – a jak wiadomo, wojna to nieprzewidywalna pani, więc sytuacja potrafi zmienić się z sekundy na sekundę.
Źródło: Powergraph
Wegner potrafi kreować wydarzenia zarówno na wielką, jak i znacznie mniejszą skalę. Równie interesujące są przygody pojedynczych postaci lub ewentualnie niewielkich grup, co stworzone ze znacznie większym rozmachem historie, w których ścierają się całe armie, a jednostki są zaledwie niewielkimi trybami. Potrafi świetnie przykuwać uwagę czytelnika, budować jego więź z postaciami, wywoływać emocje i zaskakiwać. Mimo pokaźnych rozmiarów Każdego martwego marzenia, przez powieść wręcz się płynie, pożerając strona po stronie.
Żaden polski autor nie stworzył aż tak bogatego i rozbudowanego cyklu, z naciskiem na epickość, kreację świata i wielowątkowość. Można wręcz powiedzieć, że Opowieści z meekhańskiego pogranicza to fantasy na miarę najlepszych anglojęzycznych serii – a Każde martwe marzenie tylko to jeszcze dobitniej podkreśla. Pobrzmiewają tu chociażby echa Gardens of the MoonStevena Eriksona, ale to tylko jedno ze skojarzeń. Proza Wegnera jest znacznie bardziej przystępna, mimo nagromadzenia wątków i postaci, a ponadto bardziej przemyślana – choć czasem trzeba długo czekać, by dany pomysł w pełni wybrzmiał. Nic tylko czekać na następny tom, który zapowiada jeszcze bardziej spektakularne wydarzenia. Oby ukazał się jak najszybciej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj