„Kingdom”: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Kingdom to serial opowiadający o rodzinie będącej częścią świata mieszanych sztuk walki. Produkcja okazuje się soczystym dramatem, w którym nie chodzi tylko o MMA.
Kingdom to serial opowiadający o rodzinie będącej częścią świata mieszanych sztuk walki. Produkcja okazuje się soczystym dramatem, w którym nie chodzi tylko o MMA.
Kingdom rozgrywa się w sali treningowej Navy St., która należy do Alveya Kuliny (Frank Grillo). Miejsce to jest centrum akcji przez pierwsze 2 odcinki i można uznać, że będzie nim przez cały czas. I to wydaje się być ruchem bardzo przemyślanym, bo stanowi punkt wyjścia dla kilku interesujących motywów fabularnych, takich jak relacje pomiędzy postaciami na czele z Alveyem i jego rodziną, treningi do walk czy problemy z dopingiem. Dzięki temu Kingdom staje się serialem, który stara się pokazać ten świat jak najbardziej realistycznie się da, z jednoczesnym zachowaniem odpowiedniej dynamiki, aby widz mógł się wciągnąć w opowieść i śledzić z emocjami losy bohaterów. To udaje się zrobić wyśmienicie, zwłaszcza że ich perypetie wykraczają poza mieszane sztuki walki - w grę wchodzą latynoscy gangsterzy i inne problemy osobiste.
Jeśli ktoś oglądał film Wojownik z Tomem Hardym i Joelem Edgertonem, momentami dostrzeże w Kingdom inspiracje. Forma opowiadanej historii wydaje mi się bardzo bliska - szczególnie gdy przypatrzymy się rodzinie bohaterów: surowy ojciec trener, dwaj bracia (jeden dobry, jeden trochę szalony) i sama otoczka MMA. To ogląda się znakomicie, bo wygląda prawdziwie, ciekawie i nawet efektownie. Na razie na 2 odcinki dostajemy jedną walkę w klatce, która zostaje nakręcona dobrze. Oczywiście jest ona zrealizowana realistycznie, więc nie ma co liczyć na akrobacje w stylu kina kopanego. Styl pracy kamery i podejście do ukazania przygotowań do walki oraz samego starcia również przypominają Wojownika. I bynajmniej nie jest to coś złego, bo jeśli czerpać, to od czegoś tak dobrego w gatunku.
[video-browser playlist="614558" suggest=""]
Bohaterowie, mimo że wyraźnie ich charakterystyka jest oparta na kliszach, szybko się rozwijają i dzięki zaskakująco świetnie dobranej obsadzie nabierają wyrazu i wielowymiarowości. Przez te 2 odcinki udaje się rozwinąć schematy w pełnokrwistych ludzi, których losy - czasem mniej, czasem bardziej dramatyczne - można śledzić z zainteresowaniem.
Frank Grillo momentami sprawia wrażenie, jakby grał dokładnie tę samą postać co w Wojowniku, ale jako że ma więcej czasu na jej rozwój, poznajemy go z różnych perspektywy i możemy dostrzec, że pod otoczką byłej legendy MMA i twardego trenera drzemie cierpiący człowiek. Największą obsadową niespodzianką Kingdom jest jednak Nick Jonas, czyli do niedawna muzyczny idol nastolatek, którego trudno było traktować jako poważnego aktora. Jednakże jego przemiana do roli zamkniętego w sobie twardego wojownika MMA jest niesamowita. Pod względem fizycznym i aktorskim Kingdom dla niego jest czymś, co może kompletnie zmienić postrzeganie jego osoby przez widzów. Bardzo pozytywne zaskoczenie, że aktor w obu elementach radzi sobie tak dobrze.
Serial ten tak naprawdę to coś więcej niż MMA i walki. Jest to historia o ludziach, ich problemach oraz tym, jak sobie z nimi radzą, ich czasem trudnych relacjach, kłopotach codziennego życia i zwykłych zachowaniach. Sprawia to wrażenie, jakby twórca serialu chciał dokonać analizy społeczności pod każdym względem. Jeśli w istocie taki cel mu przyświecał, wygląda to dobrze.
Czytaj również: Będzie 2. sezon serialu o MMA "Kingdom"
Kingdom to mocny, ciekawy serial o świecie mieszanych sztuk walki, który pokazuje go z różnych perspektyw i tak prawdziwie, jak to tylko możliwe. Opowieść wciąga, bohaterowie wzbudzają emocje, a forma przeznaczona tylko dla widzów dorosłych wykorzystywana jest bardzo umiejętnie. Znakomita rozrywka.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat