

Najsłabiej wypada wątek Bandona, który wpisuje się za mocno w nudną sztampowość The Shannara Chronicles. Nie zrozumcie mnie źle - sam schemat jest jak najbardziej na miejscu, pasuje i pewnie można byłoby z niego wyciągnąć coś interesującego, ale twórcy tego nie zrobili, bo postawili na banalne rozwiązania. Wina też leży po stronie Marcusa Vanco, który nie jest w stanie ukazać emocji i rozdarcia Bandona na poziomie minimalnie przekonującym. Trochę zbyt wiele w tym sztuczności. Szczególnie niepotrzebna wydaje się scena z jego ukochaną, która niewiele wnosi do samej historii postaci i jej rozdarcia przez Dagda Mora.
Wątek polityczny w pałacu robi o wiele lepsze wrażenie, ponieważ dostajemy coś na rozrywkowym poziomie tego serialu. Jest to oczywiście strasznie schematyczne i przewidywalne, ale zostaje zrealizowane z klimatem, dużą dawką patosu i nawet emocjami, które są w stanie zaangażować - szczególnie że stoimy przed perspektywą konfrontacji z armią demonów, więc sojusz gnomów z elfami jest tutaj naturalnym rozwojem wypadków. Pozostaje w tym miejscu pytanie, czy do boju dołączą też inne rasy w finale sezonu. A może konflikt zostanie przełożony na drugą serię?
Najlepiej działa przygoda Wila, Amberle i Eretrii, którzy docierają do celu podróży. Tym razem nawiązania do rzeczywistości sprawują się należycie, wprowadzając przyjemną mieszankę postapo z fantasy. Przemierzanie mrocznych korytarzy, rozbudowanie elementu magii i emocjonująca konfrontacja przy ogniu to zalety, które przypominają, dlaczego ten serial tak dobrze oglądało się na samym początku sezonu. Plus też za dobre wkomponowanie w to roli Eretrii, która staje się o wiele ciekawsza z uwagi na okoliczności. Mam nadzieję, że kwestia jej pochodzenia i związku z magią zostanie w przyszłości rozwinięta. Mieszane odczucia pozostawiają strażniczki ognia - wprawdzie wyglądają nieźle, ale oparcie ich działania na schemacie skłócenia nie wypada zbyt dobrze. Troszkę to wymuszone i mało skuteczne. Motyw z trollami i przejściem nad nimi po rurze wydaje się zbyt banalną komplikacją, która pozostawia z obojętnością.
Czytaj również: Marzec w AXN. Premiera serialu Kroniki Shannary
Safehold to naprawdę solidny odcinek The Shannara Chronicles, który oferuje przyjemny przedsmak - miejmy nadzieję epickiego - finału. Niewiadoma w komnacie z ogniem, obumarcie drzewa i armia demonów gotowa do walki to coś, co powinno zaprocentować w ostatnim odcinku. Nie wszystko działa dobrze, nie każdy aktor potrafi dać z siebie wiele, ale to nie ma większego znaczenia, bo w porównaniu do poprzednich dwóch odcinków tym razem jest bardziej rozrywkowo, efektownie i z klimatem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaZastępca redaktora naczelnego naEKRANIE,pl. Dziennikarz z zamiłowania i wykładowca na Warszawskiej szkole Filmowej. Fan Gwiezdnych Wojen od ponad 30 lat, wychowywał się na chińskim kung fu, kreskówkach i filmach z dużymi potworami. Nie stroni od żadnego gatunku w kinie i telewizji. Choć boi się oglądać horrory. Uwielbia efekciarskie superprodukcje, komedie z mądrym, uniwersalnym humorem i inteligentne kino. Specjalizuje się w kinie akcji, które uwielbia analizować na wszelkie sposoby. Najważniejsze w filmach i serialach są emocje. Prywatnie lubi fotografować i kolekcjonować gadżety ze Star Wars.
Można go znaleźć na:
Instagram - https://www.instagram.com/adam_naekranie/
Facebook - https://www.facebook.com/adam.siennica
Linkedin - https://www.linkedin.com/in/adam-siennica-1aa905292/

