Kroniki Times Square: sezon 3, odcinek 2 - recenzja
Data premiery w Polsce: 11 września 2017Serial Kroniki Times Square nigdy nie opowiadał nam zbyt słodkich historii, ale teraz zrobiło się aż nazbyt smutno. Nie da się oprzeć wrażeniu, że kończy się coś ważnego, a w miejsce tego pojawia się zupełnie nowa rzeczywistość.
Serial Kroniki Times Square nigdy nie opowiadał nam zbyt słodkich historii, ale teraz zrobiło się aż nazbyt smutno. Nie da się oprzeć wrażeniu, że kończy się coś ważnego, a w miejsce tego pojawia się zupełnie nowa rzeczywistość.
Wciąż z ciężkim sercem obserwuje się losy Eileen i Lori, które tak usilnie walczą o swoją godność. Ta pierwsza przepracowała już osobiste niepokoje związane z zawodem, którym się para. Dzięki temu może swobodnie rozmawiać o pornografii i prostytucji, nawet z mężczyzną, na którym jej zależy. Nadal jednak nie może wykazać się twórczo w swojej branży, ponieważ nie jest w stanie przezwyciężyć istniejących tendencji. Lori natomiast ma już dosyć ciągłego pogardzania na planie filmowym. Niestety, w podobny sposób traktowana jest również poza nim. Sytuacja ją mierzi, ale jak na razie nie potrafi się z niej wykaraskać. Obie panie więc wciąż uwikłane są w biznes, który je niszczy i odbiera godność. Co gorsza, światełka w tunelu nie widać. W obliczu ciągłych zmian społecznych sytuacja kobiet w branży porno nie zmienia się, co nie nastraja optymistycznie.
Pesymistyczny wydźwięk ma również zaczynająca zbierać żniwo epidemia AIDS. Ofiarami padają prostytutki i narkomanki, które od zawsze były wykorzystywane przez mężczyzn. W bieżącym odcinku umiera pierwsza znacząca dla fabuły serialu kobieta, a my po raz kolejny musimy zastanowić się nad smutnym losem kobiet. Co ciekawe, to właśnie Kroniki Times Square, a nie Opowieść podręcznej, zmusza do refleksji na ten temat i prezentuje bardziej sugestywny obraz szowinistycznego reżimu. Podczas gdy adaptacja powieści Margaret Atwood wpada w pretensjonalne tony, tutaj jesteśmy bombardowani brutalną rzeczywistością, co działa jak należy.
Kroniki Times Square to oczywiście nie tylko kobiety, ale również przechodzący metamorfozy biznes porno, rewitalizacja Nowego Jorku i zwykłe życie ludzi pracy. Każda historia prowadzona jest w ciekawy sposób i wszystkie z nich mają coś do zaoferowania widzowi. Wchodzące do szerokiej dystrybucji amatorskie porno to dla ówczesnej branży coś nietypowego. Zarówno kura znosząca złote jajka, jak i duże zagrożenie dla skostniałych struktur. Obserwujemy narodziny nowego trendu, a Kroniki Times Square wprowadzają nas miarowo w tematykę. Przewodnikiem po tym dziewiczym lądzie jest Frankie Martino, który wreszcie znajduje się na pierwszym planie.
Bracia mają duże problemy. Od początku serialu symbolizują oni przedsiębiorców, którzy starają się związać koniec z końcem w brudnej rzeczywistości Times Square. Podczas gdy Frankie dość nieudolnie stawia kroki w branży, Vincent zmaga się z mafią oraz nadgorliwą policją. Ciężko prowadzić biznes w świecie pełnym układów i układzików. Na topie znajdują się teraz maklerzy z Wall Street. Wśród tych wątpliwie moralnych panów bryluje Joey, syn Bobby’ego. W postać tę wciela się Michael Gandolfini. Warto zwrócić uwagę na tego chłopaka – to zdecydowanie wschodząca gwiazda Hollywood. Już niedługo zagra młodego Tony’ego Soprano, a w Kronikach Times Square jego wątek jest coraz bardziej znaczący.
Bieżący odcinek to nie tylko ponure historie. Aż miło popatrzeć na kwitnące uczucie pomiędzy Eileen i Hankiem. Co więcej, kobieta pozostaje szczera zarówno sama ze sobą, jak i ze swoim partnerem. Jej otwartość popłaca, ponieważ Hank (Corey Stoll) nie odrzuca Candy, a wręcz przeciwnie – jest nią coraz bardziej zaintrygowany. Wątek ten jest niezwykle ważny dla fabuły serialu. Eileen pozostaje sobą i zdobywa akceptację ważnej dla niej osoby. Nie musi zatajać życia, które jest przecież częścią niej. Może o tym mówić otwarcie, nie wywołując zgorszenia. Wynika z tego, że nie jest skazana na życie na marginesie. Sytuacja zupełnie odwrotna do tego, co spotyka ją na co dzień podczas pracy nad kolejnymi projektami. Czyżby Candy miała szansę wyzwolić się i dzięki swojej sile oraz zdecydowaniu odnaleźć szczęście, nie rezygnując z części siebie?
Kroniki Times Square wciąż trzymają poziom. Ten sezon jest równie dobry, jak poprzednie, jeśli nie lepszy w niektórych segmentach. To nie jest serial, gdzie pierwsze skrzypce gra gigantyczny budżet. Najistotniejszy jest perfekcyjnie dopracowany scenariusz, a omawiany odcinek jest tego najlepszym dowodem. Ze świeczką szukać we współczesnej telewizji tak precyzyjnie prowadzonej fabuły.
Źródło: zdjęcie główne: HBO
Poznaj recenzenta
Wiktor FiszDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat