Legion: sezon 1, odcinek 7 – recenzja
W nowym odcinku serialu stacji FX w końcu akcja bardziej posunęła się do przodu. Mieliśmy do czynienia chyba z najlepszym z dotychczasowych epizodów.
W nowym odcinku serialu stacji FX w końcu akcja bardziej posunęła się do przodu. Mieliśmy do czynienia chyba z najlepszym z dotychczasowych epizodów.
Przyjaciele Davida nadal są uwięzieni w projekcji stworzonej przez pasożyta żerującego w umyśle Hallera. Sam David został zamknięty w odległym zakątku swojego umysłu. Jak najszybciej musi uwolnić się z tej pułapki, aby raz na zawsze rozprawić się ze swoim wrogiem. Reszcie próbują pomóc Cary wspieranej przez Olivera. Muszą wymyślić, jak wydostać przyjaciół z projekcji oraz zażegnać niebezpieczeństwo z ich ciałami zawieszonymi w czasoprzestrzeni.
Przede wszystkim podobało mi się po raz kolejny, jak twórcy zmyślnie żonglują konwencjami w tym serialu. Zdecydowanie większa część odcinka przypominała rasowe kino grozy. Zaś sam początek w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym, gdzie Kerry ucieka przed napastnikiem przypominał stare dobre slashery. Do tego scenarzyści mieli doskonały pomysł na wykorzystanie pacjentów szpitala jako bezmyślne zombie, które tylko wściekle atakują głównych bohaterów. Dodajmy do tego uwięzionego w trumnie Davida, a dostajemy pełen zakres zagrywek z horroru, które tutaj sprawdzają się znakomicie i nadają bardzo dobrego klimatu dla całego odcinka.
Jednak najbardziej zadziwił mnie i zachwycił jednocześnie pomysł twórców na wykorzystanie w serialu elementu kina niemego. Szczególnie nie spodziewałem się, że da się to dobrze wkomponować w taka scenę jak starcie z potworem w umyśle Davida. Czarno-biały obraz, stwór pod postacią Lenny i dwie bohaterki, które za chwilę mają stać się jego ofiarami, a pomiędzy ujęciami plansze z kwestiami postaci. Świetna inicjatywa z jeszcze lepszym wykonaniem. Aubrey Plaza w garniturze wykonująca sztywne, pełne grozy ruchy z obłąkanym uśmiechem na twarzy przypominała mi Jokera. Okazuję się, że bardziej demonicznym wcieleniem pasożyta jest właśnie była koleżanka Davida ze szpitala aniżeli żółtooki stwór. Mimo braku jakiejkolwiek muzyki w tej scenie, możemy odczuć wielkie napięcie i strach jaki przepełnia cały kadr.
Co do postaci Davida, cieszę się pokazano to, jak w końcu zyskał pełną świadomość posiadanych przez niego mocy. David nie jest już tak zagubiony jak w poprzednich odcinkach, tutaj osiągnął apogeum swoich możliwości. Dodatkowo ciekawym zabiegiem było stworzenie dla niego ucieleśnienia zdrowego rozsądku. Twórcy bardzo dobrze podkładają tropy na temat tożsamości ojca głównego bohatera, którym w komiksach, jak wiadomo, jest Charles Xavier. Tutaj dostaliśmy w pełni potwierdzenie, że to Profesor X jest jego tatą. Domysły Davida w postaci bardzo dobrze zaaranżowanej animacji rysunkowej podsunęły kolejne podpowiedzi na temat mocy ojca i pochodzenia samego pasożyta. Co do tego ostatniego świetnie, że twórcy w końcu zdecydowali się odkryć karty i ukazać, że mentalnym żywicielem Davida jest Amahl Farouk aka Władca Cieni, jeden ze znanych złoczyńców świata X-Men. W tym wypadku wydaję się, że David znalazł już sposób, aby go pokonać, ja jednak myślę, że potwór będzie potrzebny telepacie, co zdaje się sugerować cliffhanger na końcu odcinka. Może jednak to nie jest pasożyt a byt, który żyje z głównym bohaterem w pewnej symbiozie.
Nowy odcinek serialu Legion pokazał jak doskonale można wykorzystać różne motywy, aby stworzyć bardzo dobry gatunkowy mash-up. Przy tym pchnął fabułę zdecydowanie do przodu. Pozostaje czekać na to, co wydarzy się w finale sezonu.
Źródło: zdjęcie główne: FX
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1982, kończy 42 lat
ur. 1978, kończy 46 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1976, kończy 48 lat
ur. 1952, kończy 72 lat