Lucyfer: sezon 3, odcinek 9 i 10 – recenzja
Dwa ostatnie odcinki serialu Lucyfer emitowane w 2017 roku to zamknięcie wątku Sinnermana. Miało być zaskakująco, a jest... przewidywalnie.
Dwa ostatnie odcinki serialu Lucyfer emitowane w 2017 roku to zamknięcie wątku Sinnermana. Miało być zaskakująco, a jest... przewidywalnie.
W końcu poznajemy Sinnermana, czyli wielkiego złego, o którym była mowa na początku 3. sezonu Lucifer. Budowana otoczka wokół tej postaci zwiastowała kogoś wyjątkowego, charyzmatycznego i godnego bycia przeciwnikiem Lucyfera. Sam nie wiem do końca, co myśleć o tym, co ostatecznie dostaliśmy. Sinnerman wydaje się taki zwyczajny, a zarazem ma wiedzę o Lucyferze. Jest jakiś, ma pewną wyrazistość i zarazem jest nieciekawy i nudny. Pełno sprzeczności w tej postaci, która nie spełnia oczekiwań, jakie twórcy zbudowali. Niby wszystko gra, ale czuć, że postać nie jest tak wartościowa, jakbyśmy chcieli.
Sinnerman ma swoje momenty w obu odcinkach. Jego gra z Lucyferem może się podobać, a wiedza na temat zdolności bohatera też nie wzięła się znikąd, aczkolwiek razi, że twórcy nie powiedzieli, skąd on to wszystko dokładnie wiedział. Szczególnie w tym wszystkim znaczenie miały dwie sceny. Ten moment, kiedy Sinnerman wydłubuje sobie oczy, działa interesująco, bo ciekawie wpływa na Lucyfera i jego działania w kolejnym odcinku. Mamy też jego bezpośrednie starcie, które kończy się śmiercią Sinnermana. Koniec końców postać okazała się lekko zbyteczna i niepotrzebna, bo wpływ na fabułę był mniejszy, niż sugerowano.
Na samym początku sezonu twierdziłem, że Sinnermanem będzie postać grana przez Toma Wellinga. Dlatego też, gdy dochodzimy do końca odcinka i twórcy potwierdzają, że jest on kimś więcej w świecie nadnaturalnym, nie jest to niespodzianka. Wprowadzenie biblijnego Kaina jest na pewno motywem ciekawym i obiecującym wiele w przyszłości. Jego relacja z Sinnermanem, którego ostatecznie zabija staje się środkiem fabularnym do kształtowania tego bohatera. Nie jestem jednak jeszcze przekonany, czy nie jest to motyw przekombinowany, bo choć Kain zapowiada się interesująco, motyw Sinnermana w ogólnym rozrachunku wydaje się niewykorzystany i zmarnowany.
Odcinek ma jednak inne plusy na czele z powrotem Maz. Jest to zabawna, świetna postać, której bardzo brakowało w tym sezonie. Jej występ i zazdrość o Amenediela dodaje humoru, uroku oraz świetnie też buduje jej relację z Lindą. To daje dobre motywy, które pozwalają postaciom dojrzewać, a jednocześnie twórcy wykorzystują to, aby rozbawić. Zresztą podobnie można powiedzieć o Danie i Charlotte, którzy dostają prosty, ale sprawnie poprowadzony wątek romantyczny.
Sprawa kryminalna jest ciekawie poprowadzona, bo jest związana osobiście z Lucyferem. To od razu daje inny wydźwięk historii, która staje się ciekawsza i jej cel ma większy sens. Co prawda, w kwestiach morderstw nie ma tutaj nic odkrywczego czy emocjonującego, udaje się utrzymać równy poziom z wpływem na bohatera. Także w kwestii porwania. Raczej można tutaj uznać, że mamy te pozytywne aspekty serialu. Lekko i przyjemnie.
Lucifer kończy się niezłym odcinkiem, w którym nie brak humoru oraz istotnego rozwoju historii. Szkoda trochę, że niektóre zabiegi były tak przewidywalne, a tym samym cel fabularny na ten sezon pozostaje nieznany. A to jest potrzebne, aby nadało sensu całej historii.
Źródło: zdjęcie główne: MICHAEL DESMOND / FOX
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1957, kończy 67 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1986, kończy 38 lat
ur. 1989, kończy 35 lat