Muzyka: „Nowe przygody Supermana”
Superman, to jeden z najpopularniejszych "superbohaterów", cieszący się nieustanną popularnością od dobrych kilku dekad. Kiedy w 1978 roku świat oszalał na punkcie głośnej ekranizacji tego kultowego komiksu (z Christopherem Reevem w roli głównej), wiadome stało się, że prędzej czy później, doczekamy się kontynuacji przygód Clarka Kenta. Kiedy już ludziom znudziło się chodzenie do kin na kolejne sequele, postanowiono zmienić taktykę i przyjść z przygodami Supermana do domów widowni - wszystko dzięki wspaniałemu wynalazkowi, tudzież telewizji.
Superman, to jeden z najpopularniejszych "superbohaterów", cieszący się nieustanną popularnością od dobrych kilku dekad. Kiedy w 1978 roku świat oszalał na punkcie głośnej ekranizacji tego kultowego komiksu (z Christopherem Reevem w roli głównej), wiadome stało się, że prędzej czy później, doczekamy się kontynuacji przygód Clarka Kenta. Kiedy już ludziom znudziło się chodzenie do kin na kolejne sequele, postanowiono zmienić taktykę i przyjść z przygodami Supermana do domów widowni - wszystko dzięki wspaniałemu wynalazkowi, tudzież telewizji.
Niełatwym zadaniem było wskrzeszenie umarłego kinowego projektu. Jak widać zmiana obsady aktorskiej na nieco młodszą, kilka nowych pomysłów scenariuszowych oraz nowatorskie efekty specjalne podziałały jak magnes na widownię, sprawiając, że pierwsze odcinki "Nowych przygód Supermana" przygarniały przed srebrne ekrany miliony. Krytyka również nie szczędziła pochwał. Posypały się nagrody i wyróżnienia (w tym Saturny i Emmy). Niestety dobra passa nie trwała długo i zaledwie 4 lata po rozpoczęciu projektu zamknięto go z dwóch przyczyn: finansowych i oglądalności. Niemniej "Nowe przygody Supermana" pozostawiają po sobie raczej pozytywne wrażenia. Zupełnie zresztą jak ich oprawa muzyczna.
[image-browser playlist="611050" suggest=""]Właściwie serial ten leciał na naszych ekranach tak dawno temu, że ciężko byłoby mi teraz wyszczególnić jakiś konkretny odcinek, który podobał mi się najbardziej pod względem muzycznym. Mimo tego, śledząc kolejne losy filmowego Clarka Kenta zawsze odnosiłem się z sympatią do towarzyszącej im muzyki autorstwa Jaya Gruski – raczej mało znanego kompozytora amerykańskiego przemysłu telewizyjnego. Zapewne większość miłośników muzyki filmowej nie potrafiłoby skojarzyć jego nazwiska nawet z jednym projektem. Cóż, nie ma on wielu dokonań na koncie. Poza opisywanym "Lois & Clark", do głośniejszych jego prac zaliczyć należy tylko kilka epizodów z "Beverly Hills, 90210", "Czarodziejek" oraz "Nie z tego świata". Dobrze, że umiejętności kompozytora nie mierzymy długością filmografii, bowiem samego talentu ilustracyjnego, mimo nikłego doświadczenia, odmówić Jayowi. nie można. Świetnie poradził sobie z muzycznym interpretowaniem przygód Supermana, dając im cząstkę pasji, jaką John Williams kilkanaście lat wcześniej zawarł w pierwszym filmie z serii. Pasji niewystarczającej jednak, by w równym co maestro stopniu satysfakcjonować słuchacza poza obrazem.
Płyta kompilująca wybrane fragmenty muzyczne ze wszystkich czterech serii ukazała się w 1997 roku nakładem amerykańskiej wytwórni Sonic Images. Rzecz jasna ciężko za pomocą jednego krążka zaprezentować całokształt twórczości Gruski nad "Nowymi przygodami Supermana", tym bardziej, że nie zamykała się ona w jednym konkretnym stylu, a ocierała się miejscami wręcz o eksperymentatorstwo brzmieniowe. Stąd też ideą wydawców nie było zestawienie tylko najładniej brzmiących fragmentów, a ukazanie partytury z szerszej perspektywy. Podejście takie, jak będzie można się przekonać, miało swoje dobre i złe strony.
Minutowy temat przewodni otwierający krążek, patetyczny i podniosły jest wyraźną parafrazą tematu Johna Williamsa z pierwszego filmowego "Supermana". Słuchacz, robiący sobie nadzieję na huczną i „łatwą w strawieniu” akcję, szybko jednak zostanie rozczarowany. Owszem, ścieżka obfituje w wiele pasjonujących tematów akcji, jak na przykład marsz z The Final Battle, czy żywiołowe crescendo z The Mothership (de facto kopiujące motyw z "E.T."), niemniej jednak im bardziej „zapuszczamy” się wgłąb partytury, tym bardziej daje o sobie znać ilustracyjna sztampa. Orkiestra zaczyna schodzić na dalszy plan, a jej miejsce zajmują laickie sample, które bez większej pasji prowadzić będą słuchacza przez takie utwory jak: Zarah & Ching, Virtual Reality, czy Superman Flies Home.
Już po kilkunastu minutach spędzonych nad albumem do "Nowych przygód Supermana" da się zauważyć, że jest on ukierunkowany głównie na eksponowanie relacji pomiędzy bohaterami - Clarkiem i Lois. Osią wokół której obraca się ta sfera jest bardzo ubogi stylistycznie i melodyjnie, temat miłosny z Lois & Clark's First Love Theme. Niestety jak większość utworów z drugiej połowy tej płyty, skażony on jest elektroniczną sztucznością i brakiem jakiejkolwiek finezji melodyjnej. O wiele więcej takowej znajdziemy w jazzowych eksperymentach do jakich ucieka się parokrotnie kompozytor, np. w Lois' Big Band. Całkiem przyzwoicie wypada też dramatyczny orkiestrowy underscore z solówkami fortepianowymi, ratujący niekiedy słuchacza przed utonięciem w gąszczu niemrawej elektroniki. Do grona najlepszych takowych kawałków zaliczyłbym: Superman Says Goodbye, The Final Proposal oraz Lois & Clark's New Home. Płytę wieńczy tandetna popowo-jazzowo-rockowa wariacja na temat główny.
Cóż, płyta z muzyką do "Nowych przygód Supermana" szafuje skrajnie różnym materiałem, co może wytworzyć wiele komplikacji w trakcie odsłuchu. W jednej chwili bowiem bawi i działa na emocje odbiorcy, innym razem strasznie przynudza, a wręcz żenuje go. Trzeba sporo cierpliwości, by przebrnąć przez tą huśtawkę nastrojów i stylów. Czyni to z albumu produkt kierowany raczej do wąskiego grona odbiorców, tych którzy więcej niż dobrze bawili się przy serialu.
Autor: Tomasz Goska
Źródło: filmmusic.pl
Poznaj recenzenta
Dawid RydzekKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1990, kończy 34 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1973, kończy 51 lat