„NCIS: Nowy Orlean”: sezon 1, odcinek 6 – recenzja
Halloweenowy odcinek NCIS: Nowy Orlean jest prawdopodobnie najlepszym sezonu. Mamy ładną zabawę konwencją horroru wymieszaną z solidnym kryminałem.
Halloweenowy odcinek NCIS: Nowy Orlean jest prawdopodobnie najlepszym sezonu. Mamy ładną zabawę konwencją horroru wymieszaną z solidnym kryminałem.
NCIS: Nowy Orlean ("NCIS: New Orlean") przez pierwsze odcinki mnie nie porywał, będąc dość przeciętnym serialem o nieciekawych sprawach. Jednak jest to serial, który powoli i stopniowo się rozwija i zdecydowanie polepsza. Co prawda bohaterowie wymagają jeszcze sporo pracy, ale zaczyna się w końcu rodzić tutaj jakaś sympatia do nich - szczególnie do Pride'a (Scott Bakula) oraz LaSalle'a (Lucas Black). Nadal nie mogę przekonać się do Brody, bo jest jakaś... dziwna. Czasem jej zachowanie jest nieprzekonujące, czasem jest sympatyczna i można ją polubić (na przykład w końcowych scenach, gdy wreszcie wyluzowała na halloweenowej paradzie). Mimo wszystko towarzyszy mi wrażenie, jakby to była postać z zupełnie innej bajki, więc nie zdziwię się, jeśli w ewentualnym 2. sezonie ona wyleci.
W halloweenowym odcinku NCIS: Nowy Orlean podobnie jak w Hawaii 5.0 twórcy bardzo fajnie bawią się konwencją. Momentami można odnieść wrażenie, że te podobieństwa są bardzo duże - w obu serialach morderca czerpie inspiracje z horrorów, mści się i koniec końców wyjawienie winowajcy jest prawie że identyczne. Spokojnie można rzec, że oba seriale w tych odcinkach opierały się na dokładnie tym samym schemacie. W porównaniu o wiele lepiej wypada Hawaii 5.0, ale to nie oznacza, że NCIS: Nowy Orlean dał widzom zły odcinek. Prowadzenie sprawy jest niezłe, serial nabiera klimatu, a finał jest satysfakcjonujący. W końcu jest jakaś frajda z oglądania perypetii bohaterów.
[video-browser playlist="632939" suggest=""]
Wreszcie mamy okazję poznać Lindę (Paige Turco), czyli żonę Pride'a. Okazuje się bardzo sympatyczną postacią, która ma większy wpływ na głównego bohatera, niż można by sądzić. Świetnie podkreślono ich relacje oraz problemy. Co prawda jest to dość ograna klisza, ale udaje się ją sprzedać w strawnej formie. Z uwagi na dużą rolę Turco w The 100 raczej nie ma co liczyć na częste występy Lindy, a szkoda, bo czuć tutaj, że ta postać może być ciekawym dodatkiem do serialu.
Czytaj również: "Scorpion", "NCIS: Nowy Orlean", "Madam Secretary" i "Stalker" z pełnymi sezonami
NCIS: Nowy Orlean dopiero tym odcinkiem pokazał mi, że ma potencjał na coś więcej, niż prezentował dotychczas. Serial ten naprawdę przyjemnie się ogląda. Oby krystalizacja formy nastąpiła szybko, a jakość rosła z każdym odcinkiem.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1996, kończy 28 lat
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1948, kończy 76 lat
ur. 1937, kończy 87 lat
ur. 1982, kończy 42 lat