Szósta godzina siódmego sezonu z Winchesterami to ponowne skupienie się na najstarszych potworach i walce z nimi. Bracia wpadają w spore tarapaty, gdyż nie wiedzą praktycznie nic o nowym przeciwniku. W tym miejscu trzeba przyznać, że Lewiatany są dosyć pomysłowe. Dzięki zdolnościom podobnych do zmiennokształtnych wprowadzają widza w iście przezabawne sytuacje. Miło się ogląda Sama i Deana jako głównych poszukiwanych. Chłopaki praktycznie nie mogą się nigdzie pokazać, żeby nie zostać rozpoznani. Jednak to jeszcze nic w porównaniu z tym, co nam twórcy zaserwowali kilkanaście minut później. Winchesterowie potrzebują nowych tożsamości, po które wybierają się do starego dobrego znajomego. Natomiast ten stwierdza, że w ramach pakietu nowości trzeba się na jakiś czas pozbyć Impali. Majstersztyk. Można było się spodziewać wszystkiego, ale nie tego, że bracia będą zmuszeni pozostawić charakterystyczny muscle car. Równie zabawnych momentów w "Slash Fiction" było wiele, jednak one nie potrafiły utrzymać wysokiego poziomu, który dotychczas Supernatural w tym sezonie prezentowało.
Z Lewiatanami rzecz ma się jednak zupełnie inaczej. Są to niezwykle ciekawe stworzenia, które przez te kilkanaście minut można było nieco lepiej poznać. Scenarzyści postanowili również tym potworom nadać kilka ludzkich cech, takich jak: sarkazm, czy bezczelność, które były wisienką na torcie. Jak się okazuje te pierwotne istoty nie są niepokonane. Co prawda jeszcze bracia nie znają sposobu, które unieszkodliwi je na zawsze, ale już coś mają. Natomiast to w jaki sposób została odkryta broń na Lewiatany był bardzo pomysłowy. Łowcy szukają, szukają, a tu przez zupełny przypadek ukazuje się rozwiązanie – tymczasowe, ale to przynajmniej jakiś początek. Twórcy mają niesamowitą wyobraźnię. Również ważnym elementem było ukazanie inteligencji potworów, co raczej jest rzadko spotykane. To gwarantuje, że w pojedynku Lewiatany – Winchesterowie nudno nie będzie. Żadna ze stron nie zamierza dwa razy popełnić tego samego błędu, a ponadto jest świadoma tego, co wie rywal. Czegoś takiego dawno nie było w Supernatural. Już można zacierać ręce na to, kto wyjdzie z tej potyczki zwycięsko.
[image-browser playlist="607188" suggest=""]©2011 The CW Television Network
Cały odcinek uzupełniły dwa ważne elementy. Pierwszym z nich był powrót Crowleya, tak bardzo lubianego przez fanów. Sheppard jak zwykle oczarował swoją grą aktorską, aczkolwiek szkoda, że było go tak mało. Dzięki niemu została ukazana rola demonów w nowej rzeczywistości... i było to chyba spore zaskoczenie. Nawet po odejściu Casa król piekieł nie rozdaje kart. Jest pionkiem, w rękach nie kogo innego jak Lewiatanów. Szok się nie kończy na tym fakcie - ostatnie minuty wprowadzają w jeszcze większe osłupienie, spodziewane, ale jednak osłupienie. Potwory, zdradziły tajemnice Deana Samowi, a to musiało się skończyć trudną rozmową. Starszy brat się nie zmienia w przeciwieństwie do młodszego i efekt tego widzimy w ostatniej scenie. Jedni powiedzą zaskoczenie, inni, że tego można było się spodziewać. Jedno jest pewne, konsekwencje będą trudne do zniesienia dla obu braci.
Odcinek miał dobre momenty, jednak widać ewidentnie równie pochyłą, po której stacza się serial. Wszystko, co oferuje nam Sera Gamble jest dobre, ale jednak po mocnym początku sezonu jest to zbyt przewidywalne. Cieszą występy gościnne, humor, ale brakuje wielkiego wow, które by sprawiło, że widz nie mógł by się oderwać od ekranu. Póki co to jedynie przeciętna rozrywka, ale to zdecydowanie za mało na produkcję, która jest kołem napędowym The CW.
Ocena: 7/10