Nielegalni: sezon 1, odcinki 1-3 – recenzja
Canal+ nie zwalnia tempa. Po dobrze przyjętym przez widzów Belfrze i intrygującym Kruku prezentuje kolejny serial. Tym razem o polskim wywiadzie. Oceniam pierwsze odcinki produkcji.
Canal+ nie zwalnia tempa. Po dobrze przyjętym przez widzów Belfrze i intrygującym Kruku prezentuje kolejny serial. Tym razem o polskim wywiadzie. Oceniam pierwsze odcinki produkcji.
Bohaterami serialu Nielegalni są członkowie wydziału Q, elitarnej komórki Agencji Wywiadu. Jej szefa, Konrada Wolskiego, poznajemy w czasie misji w Stambule, którą ze swoim zespołem przeprowadza we współpracy ze szwedzkim wywiadem. Ich celem jest białoruski handlarz bronią. Jednak akcja nie do końca idzie zgodnie z planem i nasi bohaterowie muszą uciec się do innego rozwiązania nieoczekiwanego problemu. W tym czasie na Białorusi, Oleg Zubow kryptonim Travis, polski nielegał, staje przed poważnym zagrożeniem dla dalszego kontynuowania swojej pracy dla Agencji Wywiadu. Sytuacja popycha go do drastycznych kroków.
Dla mnie zdecydowanie najjaśniejszym punktem pierwszych odcinków serialu jest wątek Travisa, granego przez Filipa Pławiaka. Młody aktor doskonale potrafi oddać zagubienie swojej postaci. Przy okazji pokazuje również ogromną siłę, gdy natłok zdarzeń staje się nie do zniesienia. Oleg w jego wykonaniu to człowiek roztargany wewnętrznie, wchodzący w stan kontrolowanej schizofrenii, jak to sam określił bohater w jednym z odcinków. Bardzo dobrze ogląda się jak ta cała niepewność wychodzi na wierzch. Wtedy możemy obserwować Olega w pełnej krasie i jest to coś naprawdę ciekawego. Scenarzyści z ogromną pewnością wprowadzają swojego bohatera w coraz to mocniej oddziałujące na jego psychikę sytuacje, tworząc z niego coś na zasadzie zwierzęcia w klatce. Nie wiadomo kiedy nastąpi erupcja napięcia i Oleg zaserwuje nam swoje prawdziwe ja. W tej nieobliczalności Travisa jest ogromna siła, podparta presją jaką wywierają na agencie twórcy. Pławiak bardzo sprawnie balansuje na emocjonalnej granicy swojego bohatera kreując obraz jednostki zmęczonej środowiskiem, w którym przebywa, jednocześnie dążącej za wszelką cenę do celu. Kontrolowana schizofrenia w najlepszym wydaniu.
Ogromna moc tej produkcji tkwi również w tym, że głowni bohaterowie nie są tutaj ukazani jako postacie z marmuru, superbohaterowie, którzy poradzą sobie z każdym problemem. Są to po prostu ludzie z krwi i kości, z którymi sami możemy się silnie utożsamiać. Twórcy nie starają się ich wynosić na piedestał, ale ukazują jak mozolna i często niewdzięczna bywa praca oficera wywiadu. Przy tym każdej z postaci dają tę codzienną, ludzką stronę przybliżając ich do widza. Mamy zatem wśród naszych asów szpiegostwa poważne problemy zdrowotne, kłopoty rodzinne czy najzwyklejszą presję psychiczną. Nie ma tutaj ludzi ze stali, którzy jedną ręka rozbroją bombę, a drugą odstrzelą tabun terrorystów. To ogromny plus, ponieważ wszyscy zdajemy sobie sprawę, że oficerowie wywiadu mają życie poza wszystkimi akcjami. To zagłębienie się w tę bardzo smutną, pustą rzeczywistość decyduje o wyjątkowości produkcji CANAL+. Jednak nie zmienia to faktu, że gdy twórcy wchodzą w dynamiczne sceny akcji, to jest równie dobrze. Świetnie zrealizowane sekwencje akcji wywiadowczych sprawiają, że serial ogląda się z zapartym tchem i zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy produkcyjnie gorsi od takich hitów jak Homeland czy The Night Manager.
Na uwagę zasługuje zmyślnie prowadzona intryga w produkcji. Scenarzyści ze swoistą lekkością zazębiają ze sobą poszczególne wątki tworząc misterną sieć powiązań. Nie ma tutaj zbędnego aspektu fabularnego, wepchniętego na siłę. Wszystko działa sprawnie niczym w dobrze naoliwionej maszynie. Mimo, że mamy do czynienia z wątkami dziejącymi się w trzech różnych krajach, gdzie bohaterowie mówią w trzech różnych językach, wszystko to odpowiednio się ze sobą przeplata. Uczucia dopełnienia dodają bardzo dobrze zrealizowane zdjęcia w wykonaniu Piotra Sobocińskiego Jr. Nadają one swoistej szlachetności i niewymiernego klimatu produkcji. Słowa uznania chciałbym jeszcze skierować wobec dwóch postaci. Pierwsza z nich to Konrad Wolski w wykonaniu Grzegorza Damięckiego. Aktor doskonale sprawdza się jako ironiczny, twardy agent z problemami. Druga to Hans Jorgensen w kreacji Andrzeja Seweryna. Póki co scenarzyści operują wokół tego bohatera dozą tajemnicy, jednak zapowiada się na naprawdę intrygującą i bardzo dobrze napisaną postać. Już jego wejście nadało podniosłego tonu i napięcia do historii. Jestem dobrej myśli.
Nie ukrywam, miałem spore oczekiwania wobec tej produkcji i w tym momencie twórcy mnie nie zawiedli. Sprawnie prowadzona intryga, dobrze zrealizowane sceny akcji i świetnie napisane postacie. Tak trzymać. Parafrazując klasyka, twórcy mieli wcześniej moją ciekawość, teraz mają moją pełną uwagę.
Źródło: zdjęcie główne: Piotr Litwic/Canal+
Poznaj recenzenta
Norbert ZaskórskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat