Niepisane. Tom 1 - recenzja komiksu
Data premiery w Polsce: 23 października 2024Niepisane to kolejna po Lucyferze autorska seria Mike’a Careya, współtworzona z utalentowanym grafikiem Peterem Grossem. I znów mam coś godnego uwagi.

Z początku miałem problem z pierwszym tomem Niepisanych. Za dużo tu było odniesień do Harry’ego Pottera. Historia z serii o Tommym, chłopcu odkrywającym znajomość magii i walczącym ze złem wcielonym, arystokratycznym wampirem, zbyt bezpośrednio nawiązywała do wspomnianej sagi o nastoletnim czarodzieju, by nie wzbudzać poczucia, że Carey posunął się w obszarze inspiracji ciut za daleko…
Ale z każdą kolejną stroną tego komiksu okazywało się, że strategia oparcia całej fabuły na podwalinie skojarzeń z serią Rowling jest solidnie przemyślana i stanowi zaledwie punkt wyjścia do nakreślenia iście magicznej opowieści o tym, jakie znaczenie (i moc zarazem) ma literatura. A raczej Literatura!
Carey dał się poznać nie tylko jako sprawny scenarzysta komiksowy, rozwijający wymyślone przez kogoś postaci (mistrzowskie rozwinięcie Lucyfera z uniwersum Sandmana), ale też jako wprawny pisarz, parający się klasycznym urban fantasy (cykl o Felixie Castorze), jak i nowatorskimi opowieściami o zombie (Pandora wydana jako M.R. Carey). Nie powinno więc dziwić, że i tym razem autor sięga po czyjąś literacką postać… i wywraca ją na nice.

Bo choć Tommy z Niepisanych zdaje się istnym wcieleniem Harry’ego, to jednak – kiedy zdrapiemy wierzchnią pozłotkę i sięgniemy w głąb wykreowanego świata – odkrywamy świat o wiele bardziej złożony i niesamowity, a zarazem sięgający o wiele dalej w literacki dorobek, o wiele głębiej w przestrzeń literatury światowej niż tylko parafrazowanie opowieści o małym czarodzieju.
Rzuca nas Carey w objęcia rzeczywistości, gdzie literatura i jej bohaterowie nie są tylko autorskimi mistyfikacjami, zaklętymi na powieściowych kartach, ale świadomymi, choć nie do końca samostanowiącymi (bo podlegającymi zewnętrznym, literackim prawom) tworami. A granica pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co wymyślone, bezpowrotnie zostanie dla bohaterów (i dla nas zarazem) zatarta.
Bawi się tutaj Mike Carey z jednej strony klasyczną, współczesną baśnią – mam śmiałość zakładać, że baśnią najbardziej w dzisiejszych czasach rozpoznawalną – o Harrym Potterze, by w pewnym stopniu redefiniować ją, (może nie bezpośrednio, ograniczają go jednak prawa autorskie), rozbudowywać, opowiadać na nowo. Wyrywać ze świata wyłącznie fikcji, literackiej kreacji, a następnie transferować na rzeczywistość, przynajmniej tę opowiadaną przez siebie. I – co warto podkreślić – na tym nietypowy retelling Harry’ego Pottera bynajmniej się nie kończy, bo Carey wraz z rozwojem fabuły sięga po kolejne, mniej lub bardziej klasyczne, dzieła literackie i przeobraża je, implementując wybrane elementy do swojej opowieści. Mówiąc najoględniej – słowo ciałem się staje.
Mamy tutaj oczywiście tylko wierzchnią warstwę baśniowości, bo cała historia jest pełnokrwistą narracją dla dorosłych. Nie brak wątków kryminalnych, ale znajdziemy i dużą dawkę horroru, także w tej krwawszej odmianie. Pojawią się ikony grozy (i nie tylko), znów opowiedziane inaczej, ale z pieczołowitością osadzonych w osi fabularnej Niepisanych.
Graficznie ujęte jest to przez Petera Grossa w charakterystyczny dla niego „rozedrgany, rozmazany realizm”, gdzie granica między prawdą a fikcją mocno zaciera się także w warstwie rysunku. Plansze zaś zdają się wręcz niedbale rozplanowane. Przestrzeń w wielu kadrach lub całych planszach gubi perspektywę, odkształca się, załamuje. Wynika to jednak ze świadomych posunięć, z chęci osadzenia czytelnika w świecie pełnym wątpliwości co do tego, na co patrzy. Czy to sen, czy oniryczna jawa? Gdzie kończy się rzeczywistość, a zaczyna majak? Gross dobrze wkomponowuje się ze swoimi czasem nieco topornymi rysunkami w specyfikę opowieści.
Całość zdaje się podążać ścieżkami, jakimi kroczył Gaiman, konstruując uniwersum Sandmana. Panowie Carey i Gross zdają się iść jego śladami, budować swój świat z gaimanowską manierą, ale z bardziej jeszcze bezpośrednim ukłonem do kulturowego, literackiego dorobku ludzkości.
I ja to kupuję!
Poznaj recenzenta
Mariusz Wojteczek



naEKRANIE Poleca
ReklamaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1946, kończy 79 lat
ur. 1977, kończy 48 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1988, kończy 37 lat
ur. 1957, kończy 68 lat

