Nomadland nie jest częstym doświadczeniem w kinie, tym bardziej cieszyć powinni się widzowie w Polsce, którzy jeszcze zdołali załapać się na film Chloé Zhao na dużym ekranie. Reżyserka proponuje bowiem wyjątkowo zrealizowaną produkcję o dokumentalnych charakterze, podbudowaną autentycznymi występami nomadów oraz kapitalnymi zdjęciami. Równie interesujące są kulisy jego powstawania oraz wcześniejsze kontakty reżyserki z kulturą osób świadomie wybierających życie blisko natury i podróżujących po Stanach Zjednoczonych w swoich vanach, które stanowią dla nich nie tylko środek transportu, ale też miejsce zamieszkania. Jest to odczuwalne podczas seansu i stanowi ogromna zaletę. Bardzo ciekawym zabiegiem okazuje się rzeczywiste zaangażowanie Frances McDormand do okolicznych prac przy zbieraniu buraków lub pakowaniu zamówień dla Amazona. Wartością nie do przeceniania jest wspomniany na wstępie udział prawdziwych nomadów, dzięki czemu nie tylko obserwujemy, ale też jesteśmy zapraszani do wzięcia udziału w tej niebanalnej podróży głównej bohaterki. W filmie śledzimy losy Fern, która stała się ofiarą kryzysu ekonomicznego z 2008 roku. Mogłoby się wydawać, że sytuacja wymusiła na niej życie na polach kempingowych w swoim vanie, ale w miarę kolejnych minut dowiadujemy się, że był to jej świadomy wybór. Fern zdecydowała się odsunąć od swoich bliskich, oferujących jej na każdym kroku pomoc oraz dach nad głową. Z wielu poruszających scen dowiadujemy się o prawdziwych motywacjach i powodach, dla których bohaterka zdecydowała się porzucić domowe ognisko i wybrać życie podróżniczki. Zhao nie chciała jednak ze swojej bohaterki uczynić ofiary. Zwracając uwagę na systemowe problemy,stworzyła tworzy bardzo ciekawy obraz specyficznej grupy ludzi, bez dokonywania przy tym idealizowania nomadów. Nomadland formalnie jest filmem prostym, ale dzięki lokacjom i świetnej pracy operatorskiej, podróżowanie u boku głównej bohaterki nabiera zupełnie inny wymiar. Przebyta droga jest zjawiskowa i pełna emocji, choć treść filmu wypełniona jest głównie spotkaniami i rozmowami toczącymi się przy ognisku. Bardzo cenne jest poznanie ludzi świadomie decydujących się na zerwanie ze standardowym trybem życia, pakujących plecak do swojego pojazdu i gotowych do zerwania z codziennością barwioną smutnym kolorem kapitalizmu. Ważną oś fabuły stanowi próba przetrwania, ale też zwrócenia się ku naturze. Zhao oferuje przy tym kino drogi z wielką wrażliwością, dążąc z uporem do ostatecznych chwil poruszeń.
materiały prasowe
Reżyserka oddaje dużo czasu antenowego ludziom niezrozumianym i traktowanym często w sposób krzywdzący. Z czułością oferuje im kamerę i bez żadnych podpowiedzi zachęca ich do pełnych szczerości wypowiedzi na temat swojego losu. Obserwujemy więc kulturę i sposób bycia nomadów, ale bez wychwalania lub piętnowania ich decyzji. Nomadland jest więc filmem świetnym w swoim dokumentalnym charakterze, jednak zawartość pełna jest wydumanych frazesów. Przez długi czas trudno odrzucić wrażenie o wręcz coachingowym charakterze, co tworzyło bardzo dziwny dysonans. Zhao w swoim filmie zawarła jednocześnie chwile na wyciszenie, wzruszenie, ale także na bunt i sprzeciw wobec takiej rzeczywistości. Jednak mimo bardzo ciekawie prowadzonej narracji, ostateczne przesłanie filmu wybrzmiewa zbyt subtelnie.  W kontekście Oscarowej gali bardziej skłaniałbym się ku nagrodzeniu Chloe Zhao za reżyserię i Frances McDormand za aktorstwo, aniżeli sam film. Artystki wykonały kapitalną pracę i jest ona godna nagrodzenia, zaś sama produkcja choć bardzo dobrze prezentuje się w swojej strukturze, to jednak treściowo jest daleka od ostatecznej satysfakcji. Warto tym bardziej zwrócić uwagę na kadry oraz lokacje, które zbliżają nas do bohaterów, a także natury i tego, co nomadów napędza w życiu. By choć raz jeszcze ujrzeć łosia przebiegającego knieję lub ptaki skrupulatnie budujące swoje gniazda w szczelinach skały.  
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj