„Podejrzany”: sezon 1, odcinek 3, 4 i 5 – recenzja
"Podejrzany" ma duży potencjał być serialem trzymającym w napięciu, ale niestety wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia.
"Podejrzany" ma duży potencjał być serialem trzymającym w napięciu, ale niestety wykonanie pozostawia bardzo wiele do życzenia.
"Secrets & Lies" szybko staje się serialem dość kłopotliwym, nie można bowiem powiedzieć, że sam koncept nie jest dobry. Powinien zagwarantować solidną dawkę wrażeń i emocji, jednak 3 kolejne odcinki osiągają efekt wręcz odwrotny. Wkrada się nuda, niektóre motywy stają się absurdalne, a kilka postaci zaczęło irytować.
Problem tego serialu jest taki, że samo śledztwo w sprawie morderstwa jest tak naprawdę wątkiem trzecioplanowym. Działania Bena niby skupiają się na udowodnieniu niewinności, ale koniec końców okazuje się, że to wszystko nie ma nic wspólnego z zabójstwem dzieciaka. Dlatego twórcy wprowadzają wątki tajemnic mieszkańców miasta - każdy ma coś za uszami (ale prawdopodobieństwo, by każdy miał aż tyle, jest bardzo niewielkie...). To odkrywanie sekretów okazuje się nie tylko nieciekawe, ale też niedorzeczne, gdy zauważymy, jak idiotycznie zachowuje się główny bohater. Niektóre motywy trudno zaakceptować, kiedy brak logiki, dziwaczne zachowanie i dramatyzm rodem z telenoweli zaczynają odgrywać pierwsze skrzypce. Mowa oczywiście o sytuacji z kurtką z 5. odcinka, która przelewa czarę goryczy.
[video-browser playlist="676282" suggest=""]
Gdyby tego wszystkiego było mało, to kiedy Ben nie zajmuje się niszczeniem życia sąsiadów, musi zmagać się z życiem osobistym, które jest godne dobrego odcinka "Mody na sukces". Jego relacja z żoną jest nie do zaakceptowania - sztampowa, banalna i nieprawdopodobnie nasycona kliszami, przez co otrzymujemy bardzo słabo odgrywane schematy, które nie działają, a jedynie mogą wywołać uśmieszek politowania. "Secrets & Lies" miał być serialem kryminalnym o próbie udowodnienia niewinności/winy głównego bohatera, a nie mdłą obyczajówką, która kompletnie się nie sprawdza. Skoro ostatnio dostaliśmy prawdopodobną ciążę córki bohatera, to czego jeszcze tutaj brakuje?
Najgorzej jednak jest, gdy serial skupia się w stu procentach na głównym śledztwie, ponieważ wówczas trzeba oglądać na ekranie Juliette Lewis w roli prowadzącej pani detektyw. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ta aktorka tworzyła tak denerwującą, pustą, papierową i schematyczną postać. Od początku policjantka widzi w Benie winnego - klapki na oczach i jedziemy. Zero obiektywizmu. Gdyby chociaż to jej nieprawdopodobnie irytujące zachowanie było jakoś fabularnie usprawiedliwione, ale nie - ona wzięła go na celownik, bo tak. Nie ma tu drugiego dna. Gdy Lewis pokazuje się na ekranie, serial staje się nie do zniesienia.
Czytaj również: „Sherlock”: Steven Moffat zapowiada mroczny i przerażający sezon
"Secrets & Lies" to serial, o którym nie jestem w stanie powiedzieć dobrego słowa. Nic tutaj nie działa prawidłowo, relacje postaci są niedorzecznie ukazane i potrafią jedynie irytować, a historia zbyt często wkracza na rejony totalnego absurdu. Za dużo wad na raz.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat