Pure Genius: sezon 1, odcinek 1 i 2 – recenzja
Pure Genius to nowy serial medyczny amerykańskiej telewizji, który ma wprowadzić trochę świeżości w ten gatunek. Czy z powodzeniem?
Pure Genius to nowy serial medyczny amerykańskiej telewizji, który ma wprowadzić trochę świeżości w ten gatunek. Czy z powodzeniem?
Serial Pure Genius przedstawia koncepcję futurystycznej medycyny, więc częściowo wchodzi na rejony science fiction, pokazując nam wymyślne gadżety, które powinny poprawić jakość medycyny. Zatem mamy najnowocześniejszą placówkę z najlepszymi lekarzami i zdobyczami techniki prowadzoną przez miliardera. To jest zaledwie punkt wyjściowy nowego spojrzenia na gatunek, który pod wieloma względami nie jest w stanie niczym zaskoczyć. Taka koncepcja ma jednak potencjał na pokazanie czegoś innego, z pomysłem i w nowym stylu. I może nie wszystko jest realne lub prawdopodobne, ale tworzy ciekawą iluzję świata medycyny, która może zwalczyć najtrudniejsze przypadki w niekonwencjonalny sposób.
Zaprezentowane sprawy medyczne w obu odcinkach na pewno nie są złe, bo mamy do czynienia z sytuacjami interesującymi, ale nierównymi. Jedne wydają się niepotrzebne, wręcz nie wykorzystują potencjału konceptu serialu, pozostając w gatunkowej sztampie. Inne natomiast wchodzą na rejony science fiction, oferując ciekawe pomysły i nietypowe rozwiązania. Wtedy Pure Genius wznosi się na swoje wyżyny, bo potrafi tym zaangażować. Na razie ta sfera serialu wywołuje mieszane odczucia, bo przy takich nowinkach technologicznych wydaje się, że moglibyśmy mieć do czynienia z czymś więcej.
Nie jest to tylko serial oparty na pojedynczych sprawach medycznych. Mamy większą historię związaną z miliarderem, który prowadzi ten ośrodek. To ma być ciągły element fabularny, który nada tej produkcji ciut więcej spójności. W dwóch odcinkach pojawia się ten wątek i jest powoli rozwijany. Trudno jednak powiedzieć, czy jest to coś interesującego, bo na razie jest to zrobione po macoszemu. Poza tym mamy naturalnie wątki osobiste postaci, interakcje i różne sytuacje. Są w tym pewne ciągłe motywy pojawiające się w obu odcinkach. Zatem jest tutaj potencjał na coś więcej, ale trudno powiedzieć, czy twórcy mają na to dobry pomysł.
Na razie bohaterowie są zaledwie przeciętni. Poznajemy miliardera i lekarzy z nim pracujących. Scenarzyści poświęcają te dwa odcinki, abyśmy mogli lepiej ich poznać oraz rozeznać się w łączących ich relacjach. Na pewno są to postacie wzbudzające sympatie, ale bez zachwytu, czynnika wyjątkowego czy zaskoczeń. Tak naprawdę to najgorzej wypada główny bohater grany przez Dermota Mulroneya. Strasznie mdły, sztywny i stereotypowy. To też jest problem w budowie tych wszystkich postaci, ale tam aktorzy jakoś starają się troszkę wychodzić poza to i nadrabiać na innych polach. Wychodzi to przeciętnie, ale przynajmniej wzbudzają pozytywne reakcje.
Nie jest to dobra pozycja, która ma szansę podbić jesienną ramówkę. Pure Genius to świetny pomysł na serial medyczny, który powinien rozruszać ten trochę skostniały gatunek, ale na razie siada realizacja i rozpisanie na odcinki. Sama dobra wizja na serial to jednak za mało.
Źródło: zdjęcie główne: materiały prasowe
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat