„Rectify”: Nie błądzić – recenzja
Data premiery w Polsce: 15 listopada 2024Gdyby przenieść 2. sezon Rectify na wykres, to otrzymalibyśmy sinusoidę z potężnym dołowaniem gdzieś w połowie tegorocznej odsłony. Tym razem znów wskaźnik jest na górze i mam nadzieję, że tak będzie już do samego końca.
Gdyby przenieść 2. sezon Rectify na wykres, to otrzymalibyśmy sinusoidę z potężnym dołowaniem gdzieś w połowie tegorocznej odsłony. Tym razem znów wskaźnik jest na górze i mam nadzieję, że tak będzie już do samego końca.
Akcja najnowszego odcinka Rectify rozpoczyna się parę godzin po zakończeniu zeszłotygodniowego epizodu. Daniel budzi się w domu George’a, a Treya już nie ma. Bohater musi więc wracać z Florydy do domu na rowerze. Ostatecznie jednak decyduje się poprosić o pomoc Tawney. Dzięki temu otrzymujemy pierwszą potężną scenę tego odcinka. A później jest ich jeszcze więcej. Kolejne wydarzenia dotyczą już w większości warunku postawionego Danielowi przez prokuraturę: układ, który polega na przyznaniu się do winy, lub wznowienie procesu sądowego.
Można by pomyśleć, że to najgorszy moment na dokonanie takiego wyboru. Pamiętajmy, że od wyjścia Daniela z więzienia wcale nie minęło tak wiele czasu, a bohater nie miał chwili wytchnienia – cały czas zmaga się z własnymi demonami, rodziną oraz ludźmi, którzy wcale nie są zadowoleni z tego, że domniemany morderca chodzi po ulicach Paulie. A jednak to, co wydarzyło się w 7. odcinku, w jakiś sposób zmieniło Daniela. Do tego stopnia, że wydaje mi się, iż zmienił mu się nawet głos. Nie wydłuża słów ze spokojnym, głębokim brzmieniem. Raczej nimi rzuca, nie boi się ich, a w rozmowie z Tawney po pierwsze: wyznaje swoje prawdziwe uczucia, po drugie: prowokuje ją i wysuwa własne wnioski – to pokazuje, jak inteligentną i sprytną postacią jest Daniel. Cała rozmowa o Jezusie, Bogu, zbawieniu i miłości może wydawać się strasznie nadmuchana, jednak dwójka świetnych postaci potrafi to uciągnąć i stworzyć wrażenie odkrywania jakiejś prawdy – nie o rzeczach poza naszym pojmowaniem, ale prawdy o Danielu. Główny bohater jest wyraźnie wściekły, że ludzie starają się mu wpoić, iż jest dobrym człowiekiem, a gdy mówi mu to Tawney, ten wybucha, ale na swój spokojny i cichy sposób.
[video-browser playlist="633467" suggest=""]
Odcinek "The Great Destroyer" jest o tyle przełomowy, że Daniel wreszcie przestaje błądzić. Od początku plątał się po pięknych sceneriach, spotykał ludzi, słuchał ich z pokorą. Od momentu wizyty w domu George’a jego postawa zmienia się o 180 stopni. Tuż po rozmowie z Tawney następuje scena w domu Talbotów, kiedy Daniel dowiaduje się o warunku prokuratury – tutaj jest podobnie – to bohater wysuwa żądania, po raz pierwszy sam staje się kowalem własnego losu. Uśmiecha się, odsuwa dręczące go problemy od reszty członków rodziny. Staje się coraz bardziej zsocjalizowany, ale przy okazji bardzo dwuznacznie zaczyna wypowiadać się o swojej przeszłości. Teoretycznie Daniel nie pamięta tego, co się wydarzyło w nocy, kiedy zginęła Hannah, jednak mnóstwo tropów świadczy o tym, że Holden jest mordercą. Równie wielka liczba dowodów temu przeczy.
Co ciekawe, zmiana dokonuje się też w Danielu z celi śmierci. Podoba mi się zabieg polegający na analogicznych sekwencjach współczesnych i tych więziennych. W tym pierwszym świecie bohater przeszedł pewną przemianę, przestał błądzić, przestał cierpieć. Odkrył prawdę? Może. Ale o wiele lepiej widać to w scenie rozmowy z Wendallem, gdy po długim okresie milczenia Daniel wreszcie zdaje sobie sprawę z tego, czego boi się inny więzień. Jest to naprawdę świetna scena – moment, w którym Holden "niszczy" swojego oprawcę, doprowadza do krańca to coś, czym główny bohater się rozkoszuje. I zasłużył na to, bo cierpienie, którego doznał w trakcie pobytu w więzieniu, prosi się o zemstę. A ten odrobinę chory śmiech Daniela wygląda przerażająco szczerze.
Czytaj również: "Pozostawieni" - HBO zamawia 2. sezon
Czuć, że wolność jest tym, czego główny bohater chce najbardziej. Nie chce nikogo oszukiwać, nawet siebie. Nie przyzna się do gwałtu, bo wie, że tego nie zrobił – i chce udowodnić to każdemu. A jak wygląda sprawa morderstwa? Jego twarz przy innych ludziach mówi "nie zrobiłem tego", lecz gdy kamera towarzyszy samotnemu Danielowi, nagle wszystko się zmienia. A ostatnia scena? No cóż… Zdążyłem się przyzwyczaić do tego, że w Rectify nic nie jest proste, tym bardziej przeszłość głównego bohatera. Widać rozbici są nie tylko widzowie, ale i inni bohaterowie – Ted Junior i Senior mają swoje dylematy, podobnie Jared. Największe przeciwieństwa stanowią na razie szeryf Carl Daggett i senator Foulkes, a napięcie między nimi może przerodzić się w grę o duszę Daniela. Chcę więcej!
Poznaj recenzenta
Jędrzej SkrzypczykKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1983, kończy 41 lat
ur. 1972, kończy 52 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1991, kończy 33 lat
ur. 1982, kończy 42 lat