Rozerwane więzi
Finał pierwszego sezonu (serialu?) Resurrection wywołuje bardzo mieszane uczucia - choć dzieje się wiele, nie dostajemy żadnych odpowiedzi na pytania.
Finał pierwszego sezonu (serialu?) Resurrection wywołuje bardzo mieszane uczucia - choć dzieje się wiele, nie dostajemy żadnych odpowiedzi na pytania.
Sceną kluczową i zarazem wzbudzającą ambiwalentne odczucia jest spotkanie szeryfa z jego zmarłą żoną Barbarą. Ich rozmowa jest bardzo emocjonalna i - wydawałoby się - prawdziwa. Niestety to, co dzieje się potem, pozostawia wiele do życzenia. Reakcję szeryfa w jakimś stopniu można zrozumieć, ale zmiana jego zachowania jest za bardzo drastyczna i popada w przesadę. Kompletnie pozbawiono ten motyw wiarygodności, bo nie ma w nim żadnej płynności ani sensownego podparcia w fabule. Jasne, zabolało go to, ale to, co zaprezentowano widzom, jest zbyt gwałtowne i przewidywalne. Naturalnie, gdy armia już przyjeżdża, szeryf musi namieszać, co potem odbija mu się czkawką. Najsłabszy element sezonu, który stoi poniżej poziomu Resurrection oraz jest przykładem braku konsekwencji w budowaniu postaci i (prawdopodobnie) też braku większego pomysłu.
Finałowi nie można odmówić emocji i negować ilości akcji w nim zawartej, bo dzieje się tutaj więcej niż w poprzednich siedmiu odcinkach razem wziętych. Masowy zlot powracających zamieszał w sytuacji, dodał opowieści dynamizmu oraz wprowadził wiele oczekiwanych i atrakcyjnych motywów. Twórcy mogli jednak pokusić się o coś zaskakującego, bo zachowanie wojskowych jest w pełni zgodne ze wszelkimi schematami. Kwarantanna małego miasteczka nie daje widzom odpowiedzi na ciągle powstające pytania i w żadnym razie nie pobudza zainteresowania jak tajemnica z poprzednich odcinków.
[video-browser playlist="635048" suggest=""]
Jedynym naprawdę ciekawym i dającym do myślenia elementem jest Rachel. Okazuje się, że zwłoki powracającej nie zniknęły jak te Caleba, a "nowa" Rachel wszystko dokładnie pamięta. Ten zabieg wzbudza zaciekawienie i zmusza do zadania masy pytań. Oczekiwałem tutaj raczej podobieństw do tego, co stało się z Calebem, ale wygląda na to, że chyba była to odosobniona sytuacja. Szkoda, że brak tutaj nawet najdrobniejszej sugestii, dlaczego ma ona miejsce.
Zakończenie Resurrection rozczarowuje, ponieważ skupia się na oklepanych schematach, nie dostarczając żadnych odpowiedzi na pytania. Poprzednie odcinki sprawiały przyjemność, emocjonowały i pobudzały ciekawość - finałowi nie udaje się tego osiągnąć.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat