„Scorpion”: sezon 1, odcinek 11 – recenzja
Data premiery w Polsce: 22 listopada 2024Wiele się nie pomylę, jeśli powiem, że Scorpion zaoferował najlepszy odcinek do tej pory. Emocje, napięcie i poczucie zagrożenia - w końcu wszystko zaczyna nabierać sensu.
Wiele się nie pomylę, jeśli powiem, że Scorpion zaoferował najlepszy odcinek do tej pory. Emocje, napięcie i poczucie zagrożenia - w końcu wszystko zaczyna nabierać sensu.
Scorpion do tej pory był serialem lekkim, przyjemnym, acz czasem irytującym przez nieprzemyślane zachowania czy wątki. Nigdy nie było tutaj specjalnej powagi, a już na pewno nie można było odczuć zagrożenia w życiu bohaterów. Były oczywiście sytuacje ryzykowne, niebezpieczne, ale wszystko pozostawało w atmosferze raczej luźnej. To zmienia się w tym odcinku, gdy po raz pierwszy pojawiają się niemałe emocje, a życie jednej postaci wisi na włosku.
To nadaje wydarzeniom kompletnie innej dynamiki. Zaczyna nam zależeć na tym, co się dzieje. Staje się to wyścigiem z czasem, napędzanym przez emocje i frustrację wynikającą z niemocy. Przyjaciel grupy leży w szpitalu, balansując pomiędzy życiem a śmiercią - to wszystko przez jeden błąd, którego nikt nie mógł przewidzieć. Działa to na każdego bohatera w inny sposób, ale naturalnie w centrum znajduje się Walter (Elyas Gabel), który z Sylvestrem (Ari Stidham) jest najbliżej. Ładnie pokazano jego zmagania i naturalną ucieczkę przed emocjami, których nie rozumie. Tylko to właśnie one napędzają go w tym odcinku, dając podwójną moc do działania. Teraz ta misja ma większe znaczenie - muszą znaleźć winowajców dla Sylvestra i zarazem dla siebie, by nie siedzieć, nie zamartwiać się i nie odczuwać. W końcu to geniusze, którzy otwarcie przyznają, że albo emocji nie odczuwają, albo je za bardzo rozumieją, jak w przypadku Toby'ego.
[video-browser playlist="632682" suggest=""]
W końcu w Scorpionie pojawiają się emocje oddziałujące na widza. To one sprawiają, że 11. odcinek śledzi się z zainteresowaniem i nawet lekkim napięciem, gdy nie wiemy, co będzie dalej - czy Sylvester wyjdzie z tego? Jaki wpływ będzie mieć to przeżycie na każdego członka grupy Waltera? Podobać się tu mogą tak naprawdę dwie rzeczy, które są związane z Walterem. Dzięki agentce, która przeżyła coś podobnego, Walter zaczyna rozumieć, co czuje. Wydaje się nawet, że to akceptuje. Te wydarzenia mają kolosalny wpływ na jego rozwój i mają wielkie znaczenie dla całego serialu. Walter naturalnie zaczyna zdawać sobie sprawę z najważniejszego: zależy mu na Paige (Katheryn McPhee). Musiał to dostrzec dopiero w momencie, gdy kruchość ich codzienności wyszła z ukrycia i dała im o sobie znać oraz kiedy były Paige zaczyna robić ruch. Ten krok wyraźnie działa na Waltera - czuć to w języku ciała, w spojrzeniu i w zachowaniu. Bohater dojrzał i możemy chyba oczekiwać, że to on zrobi krok w kolejnym odcinku. Przyjmuję tę jego przemianę z aprobatą i pozytywnym zaskoczeniem, bo w początkowych epizodach sezonu Walter strasznie działał mi na nerwy. Dobrze, że dokonano tego w taki sposób, bo to naprawdę działa.
Zobacz również: "12 małp" - zwiastun serialu science fiction
W 11. odcinku Scorpiona nie jest ważna sprawa, którą zajmują się bohaterowie. Jest ona dobrym pretekstem do rozwoju grupy, poszczególnych bohaterów i ich relacji. To zmieni oblicze serialu zwłaszcza w kwestii Sylvestra. Czy będzie on w stanie powrócić do normalności? Trudno powiedzieć, ale dzięki temu odcinkowi chcę poznać odpowiedź na to pytanie.
Poznaj recenzenta
Adam SiennicaKalendarz premier seriali
Zobacz wszystkie premieryDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1965, kończy 59 lat
ur. 1984, kończy 40 lat
ur. 1967, kończy 57 lat
ur. 1989, kończy 35 lat
ur. 1988, kończy 36 lat