Skazani na siebie
Oparty na powieści mistrza horroru Stephena Kinga serial Pod kopułą był jedną z najbardziej wyczekiwanych premier sezonu letniego. Odcinek pilotowy wywołał jednak dość skrajne emocje, dzieląc widzów na dwa obozy - zwolenników i przeciwników. Czy kolejny epizod ma szansę przekonać tych drugich?
Oparty na powieści mistrza horroru Stephena Kinga serial Pod kopułą był jedną z najbardziej wyczekiwanych premier sezonu letniego. Odcinek pilotowy wywołał jednak dość skrajne emocje, dzieląc widzów na dwa obozy - zwolenników i przeciwników. Czy kolejny epizod ma szansę przekonać tych drugich?
Przyznam szczerze, iż nie bardzo rozumiem tych wszystkich narzekań. Nie do końca też zgadzam się z oceną mojego redakcyjnego kolegi Dawida, który premierze przyznał zaledwie dwie gwiazdki. Być może mój odbiór jest inny z uwagi na nieznajomość książki, ale z drugiej strony, czy powinien być to czynnik decydujący o ostatecznej ocenie? Serial sam w sobie jest solidnie nakręcony i jako letnia produkcja, która nie pretenduje do miana dzieła wybitnego, sprawdza się doskonale.
Pierwsze minuty drugiego odcinka to od razu uderzenie w wysokie tony. Barbiemu śni się koszmar, z którego widz dowiaduje się, jak doszło do tego, że zabił on męża Julii. Jak zwykle przyczyną całego zamieszania są pieniądze, które zmarły zapewne pożyczył od mafii. Na jaki cel - to na razie pozostaje tajemnicą, ale niewykluczone, iż może mieć to związek z szemranym interesem, w który uwikłany jest Jim oraz pastor.
Zresztą to właśnie wątki Dale'a i Jima wydają się być w tym serialu najciekawsze. Sporo w nich niedopowiedzeń, które rozbudzają wyobraźnię, a i sami bohaterowie są chyba najbardziej wyraziści spośród wszystkich mieszkańców "kopuły". Choć nie ukrywam, że w moim wypadku spore znaczenie mają aktorzy wcielający się w powyższą dwójkę. Mike Vogel stworzył ostatnio świetną kreację Shelby'ego - zastępcy szeryfa w Bates Motel, a Dean Norris to niezapomniany Hank z Breaking Bad, którego zwyczajnie nie sposób nie lubić, mimo iż w Under the Dome zdaje się stać po drugiej stronie barykady i bliżej mu do czarnego charakteru aniżeli praworządnego protagonisty. Niemniej obaj są utalentowani i potrafią tchnąć życie w swoje postacie, czego nie można niestety powiedzieć o wszystkich członkach obsady. Britt Robertson, wcielająca się w Angie, kompletnie mnie nie przekonuje, a jej gra sprawia wrażenie wymuszonej.
[image-browser playlist="588958" suggest=""]
©2013 CBS
Najsłabiej, a w zasadzie najbardziej irytująco, wypada historia Juniora. Dawno w telewizji nie widziałem tak denerwującego bohatera. Nie wiem, czy Alexander Koch po prostu prywatnie jest osobą, która drażni swoją obecnością, czy też tak dobrze wczuł się w rolę, ale ilekroć pojawia się na ekranie, to ma się ochotę go udusić. Tym większą widz ma satysfakcję, kiedy Barbie spuszcza mu solidny łomot. Rodzący się pomiędzy mężczyznami konflikt jest akurat najmocniejszym elementem tego wątku i to on stanowi jego motor napędowy. W końcu oglądanie uwięzionej w schronie Angie nie jest szczególnie absorbujące i szybko mogłoby się znudzić, gdyby twórcy nie próbowali urozmaicić tej części opowieści.
Odcinek dostarcza też kilku informacji na temat samej kopuły. Chociaż wciąż nie wiadomo, skąd wzięła, to dane jest nam poznać kilka jej właściwości. Bariera nie jest całkowicie szczelna i przepuszcza wodę, a skoro ciecz przedostaje się na drugą stronę, to powietrze tym bardziej - czyli uduszenie bohaterom prawdopodobnie nie grozi. Nie znam książkowego zakończenia, ale liczę, że scenarzyści jakoś sensownie uzasadnią pochodzenie zagadkowego obiektu, który otacza Chester's Mill. Oczywiście w serialu najważniejsze są relacje pomiędzy bohaterami oraz obserwacja zachowań odciętych od świata ludzi, ale nie znaczy to, że rozwiązanie tajemnicy może być całkowicie absurdalne.
Pod kopułą z pewnością nie jest produkcją, o której za kilka lat toczyć będziemy gorące dyskusje i wymieniać jednym tchem razem z Twin Peaks. Nie znaczy to jednak, że w swojej kategorii jest pozycją słabą. To serial w sam raz na lato - przyjemny i lekki w odbiorze, a przy tym doprawdy porządnie zrealizowany. Aktorzy w większości radzą sobie bardzo dobrze, a zdjęcia i efekty stoją na wysokim poziomie - scena pożaru prezentuje się naprawdę ładnie i nie razi sztucznością. Nawet jeśli ostatecznie poziom produkcji spadnie, to na chwilę obecną ogląda się ją z wielkim zainteresowaniem i nie mniejszą przyjemnością. Jeśli ktoś skreślił serial już po pilocie, to powinien zaryzykować i dać mu jeszcze jedną szansę, bowiem opowieść zaczyna rozwijać się w interesującym kierunku i już widać pierwsze oznaki paniki mieszkańców, która może stanowić punkt wyjściowy dla wielu niecodziennych wydarzeń.
Poznaj recenzenta
Marcin KargulDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1962, kończy 62 lat
ur. 1968, kończy 56 lat
ur. 1988, kończy 36 lat
ur. 1980, kończy 44 lat
ur. 1965, kończy 59 lat